2011-04-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rozpoczecie sezonu :) (czytano: 558 razy)
W sobote przebiegłem się w GP Poznania. Do samej soboty nie wiedziałem, czy wystartuje, ze względu na anginę życia, którą miałem w poniedziałek, ale udało się. Pogoda była chyba wymarzona do biegania, 10 stopni, praktycznie zero wiatru i piękne słońce ! Start był mi bardzo potrzebny z paru względów. Pierwszy to ten, że rozpoczynając regularne treningi od stycznia biegałem wyłącznie pierwszy zakres, bez żadnej większej prędkości, zadnych rytmów i siły - potrzebowałem więc tego pierwszego przetarcia. Drugi, zakładając, że pobiegne w miarę na maxa, pozwoli mi na ustalenie prędkości do dalszych treningów. I wreszcie trzeci - że to będzie mój pierwszy start w tenisówkach, które z tej okazji nazwałem "Pekin Free +++". Ze względu na kraj pochodzenia :)
Zrobiłem rozgrzewke, tym razem inną niż zawsze. Kiedyś robiłem rozgrzewke typu, 30 min truchtu, jakies rozciąganie i z 2-3 rytmy. Teraz przebiegłem się 10 min w tempie 4:30, czyli w takim, jakim zamierzałem biec, trochę rozciągania i jeszcze 5 min to samo tempo. Tak, żeby skończyć max 5 min przed startem. Czyli krótko i stosunkowo intensywnie.
Zakładając 4:30 przed startem byłem realnie nastawiony do moich treningów. 21 km w tygodniu, w tempie: 4:55 to jest bardzo niewiele ale od tego roku postanowiłem stawiać na jakość. Czyli, nie interesuje mnie mnie liczba km w tygodniu, czy w miesiącu, ale jakość samopoczucia w czasie treningu i psychika. I luz, swoboda. To trudno wytłumaczyć, o co mi chodzi, ale generalnie chodzi o nastrój ;) Podczas tej rozgrzewki stwierdziłem jednak, że to 4:30, to nie jest specjalnie, cos dużo różniącego się od 4:55 więc żeby był jakiś bodzieć, może można szybciej ? Suma sumarum znalazłem się na lini startu, zostawiając 5 metrów dla dla szybszych od siebie i zaczeliśmy.
Spojrzałem na zegarek po 200 metrach i zobaczyłem 3:35 - nieźle pomyslałem, adrenalina świruje :) Od razu też doszedłem do wniosku, że trzeba biec a nie patrzyć na zegarek, więc biegłem tak, jak biegli inni w moim otoczeniu. W końcu to nie maraton a tylko 5 km więc na jakąś taktyke specjalnie nie ma czasu. Biegło mi sie super, ciągle w pobliżu był ktoś na kim zaczepiałem wzrok i mogłem sie go trzymać. Najzabawniejszy dla mnie był moment, kiedy biegłem obok gościa, który oddychał jak koń. Biegliśmy tak razem chyba ze dwa kilometry, ale odgłos jego oddechu do złudzenia przypominał konia, takie charakterystyczne "chrapanie" :) To nie to, żeby to dla mnie było smieszne, facet w końcu przybiegł na mete jakieś 50 metrów przede mną i podejrzewam, że w swojej wadze zajął pierwsze miejsce - kawał chłopa z niego był - ale było w tym coś "innego". Takiego fajnego :)
Na 3 km, jak zobaczyłem tabliczke z dystansem, pierwsza moja myśl - "nie dociągniesz" do mety w tym tempie. I tu właśnie przyszedł mi z pomocą gość z oddechem konia, pomyślałem, jak on biegnie, to ja też. Było 12:20. 4 km był najgorszy, biegłem, ale już chciałem, żeby był koniec. I to jest właśnie psychika. Lubie analizować takie rzeczy, bo wydawało mi się, że czwarty kilometr przebiegłem najwolniej. A tu niespodzianka, to był najszybszy km pokonany w : 3:44, wg garmina. Finisz był troche wymuszony, za mną nie było chyba nikogo a z przodu dwie kobiety. Pierwsza wyminałem jeszcze przed asfaltem a drugą jakoś tak nie chciałem wymijać. Widziałem, że wkłada resztki sił w końcówkę, więc jakoś tak głupio mi sie zrobiło, żeby ją porobić na ostatnich metrach, postanowiłem wbiec równo z nią. Ale nie wiem, na ile mi sie to udało, bo jednak dałem z siebie maxa podczas tego biegu i zwyczajnie nie kojarze ;). Zobaczymy na oficjalnych wynikach, jeszcze ich nie ma.
Jestem bardzo zadowolony z tego biegu, wszystko poszło jak trzeba a czas jest lepszy niż sądziłem. Widać, taktyka się sprawdza. Fajnie, jakby wyszło poniżej 20 minut, ale jak bedzie 20:05 to też się nic nie stanie. Ważne, że wiem jak rozplanować treningi. I że jest szansa na złamanie 40 minut na dyche i 1:30 w połowce :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Darek Ł. (2011-04-18,07:31): Gratulacje!.To świetne,że bieganie sprawia Ci taka radochę.To w sumie najważniejsze w tym wszystkim. henioz (2011-04-18,08:16): No no jestem pod wrażeniem - gratulacje. Truskawa (2011-04-18,11:13): Jeśli jest to ją wykorzystaj. Tę szansę, a ja trzymam za kciuki. bmorski (2011-04-18,13:58): Z tego co widzę na zdjęciu, to facet nie tylko oddychał jak koń ale i wyglądał całkiem jak rasowy mustang ;o). Pozdrawiam i gratuluję. tygrisos (2011-04-18,14:18): Dzieki Darek, na pewno mi o tą radość chodzi, a nie kolejna presje w tym zagonionym świecie. tygrisos (2011-04-18,14:21): Heniu, dzięki :) tygrisos (2011-04-18,14:21): Wiechu, no musi, byleby szlo konsekwentnie :) tygrisos (2011-04-18,14:22): Iza, będę sie starał, pamiętając o kciukach, dzieki :) tygrisos (2011-04-18,14:23): Marek, to był pełnej krwi Arab :D Mufat (2011-04-22,18:44): No, no, no !!! To chyba mamy jednego z faworytów triatlonu w Wińcu ! Gratulacje ! tdrapella (2011-05-04,08:27): Wielkie gratki! Taki czas i to w przełaju to ja moge tylko pomarzyć na chwilę obecną. Masz moc :) Oj będzie się działo w Wińcu :)
|