2011-04-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dębno Maraton- po Korone Maratonów Polskich (czytano: 527 razy)
Skąd pomysł na Korone Maratonów Polskich? Co to wogóle jest?
Sam zamysł aby pomyslec, wydawał się dosc szalony, Korona Maratonów Polskich (KMP) to pięć biegów maratońskich (42,195km) ( pisze ten dystans ponieważ nie każdy wie ile to km, ostatnio słyszałem że 26) ;) , aby ją zdobyć należy ukonczyć Maraton w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu i Dębnie. Jak do tej pory ukonczyłem maraton we Wrocławiu w roku ubiegłym we wrzesniu, i w Dębnie , który to będe opisywał. Regulamin KMP daje nam na to 2 lata.
Po maratonie we Wrocławiu, chciałem do tego dążyć choć wiedziałem że będzie ciężko, ponieważ na początku kwietnia tydzien po tygodniu najpierw odbedzie sie maraton w Debnie a tydzien pózniej w Krakowie, w tej chwili mam zasoba Dębno... Początek roku miał być początkiem przygotowań ...miał być.
Przed Maratonem w Dębnie zrobiłem ok 60-80 km łącznie na zawodach jak i na treningach, spotkaniach klubowych, od początku roku oczywiscie- praktycznie bez jakichkolwiek przygotowań postanowiłem zmierzyc się z dystansem 42,195 km.
10 kwietnia 2011
Do stolicy Maratonu Polskiego wybrałem się wraz z moimi kolegami z klubu Leniwce Team, Tomkiem i Pawłem wyjechalismy w sobote do pokonania mielismy ok 500km, sam wjazd do miasta był czyms wyjatkowym i niespotykany dla mnie jak do tej pory, wzdłuz głównych ulic widoczne flagi narodowe i flagi miasta, całe miasteczko żyło tym wydarzeniem.
Po dotarciu do biura zawodów stwierdziłem że mógłbym z tego miasta nie wyjezdzać ;) po odebraniu numerów startowych (663) udalismy się do naszego hotelu cztero gwiazdkowego, który znajdował się jakies 400metrów od biura zawodów. Atmosfera wspaniała, tylko jeden Pan troszke głosno chrapał w jednym rogu hali ...:) od małego lubiłem piłke nożna dlatego też postanowilismy że bedziemy spać w bramce.;)
Noc mineła dosc szybko, już o godz 6, mozna było słyszec pierwsze kroki, szelesty. Aby to troszke przyspieszyc o godz 10:20 rozgrzewka i wspólna fotka przed meta maratonu.
O godzinie 11:00 minuta ciszy (10.04.2010) i strzał startera, choc teraz juz nie wiem czy był jakis strzał. I zaczeło się, pierwsze kilometry to ustabilizowanie biegu który był nie równomierny w koncu tepo sie wyrównało do 22 km biegłem wraz z kolega Tomkiem, na półmetku mielismy czas 1godzina i 43 minuty było to dla mnie za szybko gdzie efekty mogłem już widziec na niespełna 22 km gdzie przezywałem kryzys, wszyscy jakby wrzucili kolejny bieg a ja musiałm sie "zatrzymać" jakby zapaliło sie czerwone swiatło, moje tępo słabło czekałem tylko z utęsknieniem na punkt odżywczy, po zaopatrzeniu sie w owoce które mozna było zjesc ruszyłem dalej nie tylko z walka o kolejne kilometry które pozostały do końca ale również walka z samym sobą. Maraton liczył 3 okrążenia po drugim miałem ochote juz zejsc skończyc ten bieg, ale przypominając sobie słowa że prawdziwy maratończyk nigdy sie nie poddaje ..postanowiłem ruszyc na kolejne okrążenie z wiarą że ukończe i przebiegne te 14 km które zostały do końca.
Ostatnie okrążenie było dosc długie, 40 km to jakby wiatr w żagle, nabieram mocy to sprawa kibiców, ostatnie 2 km to juz ulice Dębna jakbym przyspieszył nieznacznie biegne na zupełnym luzie na mete wpadam a zegar wskazuje 4 godziny 8 minut i 50 sekund, plany miałem zdecydowanie inne chciałem sie zblizyc do rekordu życiowego z Wrocławia 3:45 niestety zabrakło jednej rzeczy TRENINGU...wszystko na warjackich papierach , ale fakt faktem bieg zaliczony.
W biegu wystartowało ok 900 osób a niespełna 810 go ukonczyło, moi koledzy pierwszy z nich Tomek przed biegiem jak i w planach na ten rok miał zamiar ukonczyc maraton w czasie poniżej 3;30 i ten cel uzyskał zaliczył 42,195 km w czasie 3:28 duże brawa Gratuluje jeszcze raz, Paweł natomiast pokonał ten morderczy dystans w czasie 4:50 na ostatnich kilometrach nie walczył tylko z dystansem ale również z kontuzja jak już wspomniałem Prawdziwy maratonczyk nigdy sie nie poddaje...brawo Paweł.
Do Dębna wybrała się również moja koleżanka klubowa Beata, był jej to debiut na tym że dystansie poradziła sobie z nim rewelacyjnie ...pokonała ten dystans w bardzo dobrym czasie 3 godz 58 minut ...duże brawa...;)
Dębno zapadnie mi w pamięci, super organizacja atmosfera kibice ...wszystko dograne na osatni guzik ....wpadając na mete dostałem wspaniały medal nawet bym powiedział piekny jak ta dziewczyna która mi go wręczała ...;) tak wspaniałej imprezy nie widziałem w swojej amatorskiej karierze a juz troszke ukonczyłem biegów na terenie kraju.
Zapewne do Dębna wróce...
A już w sobote kolejny wyjazd, w niedziele biegne w Krakowie sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie ....;)
Ps za jakiekolwiek błedy przepraszam ...ale ze względu na godz nie bede poprawiał ...;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |