2007-07-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Lębork Maraton (czytano: 1421 razy)
Pomimo, że do maratonu w Lęborku przygotowywałem się intensywnie nie mogę go uznać za mój udany start. Wiedziałem, że trasa jest trudna, wręcz górzysta, więc bieg rozpocząłem spokojnie, znacznie wolnej niż w Dębnie. Ale jak się okazało to nie trudna trasa, lecz problemy zdrowotne spowodowały, że tylko dzięki własnej zawziętości ukończyłem ten bieg.Na wszelki wypadek posiadałem przy sobie "Nospę", czasami się przydaje. W Dębnie przeżyłem trochę zabawną historię. Tam również w kieszonce miałem ze sobą ten specyfik. Kiedy przed 32 kilometrem poczułem lekkie bóle dolnej części brzucha postanowiłem na wszelki wypadek użyć go. Wyciągając go w kieszonki nagle zorienotowałem się, że go zgubiłem.Leżał na drodze kilkanaście metrów za mną. Konsternacja i decyzja - wrócę po niego i tak też zrobiłem. Trudno się było już wtedy schylać, a jeszcze trudniej z tej pozycji wyprostować, lecz myślę, że zrobiłem dobrze bo po na końcowej części trasy mogłyby być problemy. Tym razem w Lęborku pomyślałem, że jak będę miał dwie takie tabletki to w przypadku zgubienia jednej mam jeszcze zapasową. Niestety po 5 km biegu zażyłem już pierwszą, lecz pomogła i spokojnym tempem wraz z grupą około 6 biegaczy przemierzałem kolejne kilometry trudnej trasy. Na półmetku zaczął się długi podbieg. Przed nim był punkt z napojami. Niestety nie podano mi mojego bidonu i jedna z osób z obsługi goniła naszą grupę( za co jej dziękuję )z moim napojem. Zaczekałem trochę na nią i kiedy odbierałem napój dwaj biegacze mocno zaatakowali na tym podbiegu. Miałem kilka metrów straty do nich, które próbowałem nadrobić. Wiedziałem, że na podbiegach jestem silny więc udało mi się stratę szybko zniwelować. Niestety to wtedy zaczęły objawiać się kolejne problemy żołądkowe. Uważam, że równe wcześniejsze tempo biegu i regularny oddech powodowały, że problemy z bólami brzucha nie pojawiły się szybciej. Teraz kiedy wysiłek znacznie wzrósł powróciły problemy z początku biegu. Około 23 kilometra zakończyła się dla mnie bieg. Płytki oddech spowodował, że nogi stały się słabe i tempo biegu znacznie spadło. Chciałem przetrzymać kryzys, lecz było coraz gorzej. Na tym odcinku trasa składa się z długi podbiegów i trudno było znaleźć miejsce na złapanie odpowiedniego rytmu biegu. Wtedy zdecydowałem się na drugą nospę, lecz było już za późno i nic nie pomogła. Postanowiłem, że zakończę, lecz kiedy zatrzymałem się około 25 km stwierdziłem, że za mną nie widać na długich odcinkach zawodników. Postanowiłem kontynuować bieg, lecz bóle brzucha bardzo się nasiliły. Sile skurcze i kolka nie dawały szans na choćby szybszy trucht. Biegłem od punktu do punktu odżywiania ( co 5 km). Tam stawałem, chwilę odpoczywałem i tak dalej, aż do mety. Udało się dotrzeć do kresu biegu na 12 miejscu. Wynik 02:50:58 to 12 minut wolnej niż w Dębnie, ale stojąc i idąc to dla mnie i tak dobry czas. Szkoda bo byłem w dobrej formie.Na pewno wrócę tam za rok. Impreza dobrze zorganizowana i zachęcam do uczestnictwa. Trasa bardzo trudna, lecz czyż nie stawiamy sobie kolejnych wyzwań. Czy tylko należy biegać na łatwych trasach. Nie zawsze bije się rekordy życiowe.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |