2010-04-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sok z bźozy (czytano: 401 razy)
Nie pisał bym, bo nic specjalnego się nie stało na pierwszy rzut w oku, ale przy bliższym zapoznaniu się z dokumentacją stanowiskową wkrętarki typu ACCU widać, że nawierty w drzwach liściastych typu lekkiego są spektakularnym pokazem niebywałych możliwości jakie drzemią w tego typu ustrojstwach.
3 lata temu, po rozmowie z Anią, sekretareczką u nas od prezesa, wyszedłem z sekretariatu naładowany potężną dawką romantyzmu i informacji o właściwościach leczniczych soku z brzozy i że "tata nas zabierał i poił sokiem z brzozy, a mama nacierała włosy". Za tamtym razem się spóźniłem o jakies 3 dni - cały sok poszedł w liście. Ale tym razem się udało i za pomocą przenośnego sprzętu samoładującego się w kontakcie wykonaliśmy wespół z Papą sztuk kilka otworów średnicy mniej więcej słomki, która za kranik służąc skierowała strumyk soczny we kubki do wina:)
Po nie lekkim treningu z ranna 10x1000 w tempie 4:00 i wycieczce rowernianej do źródeł brzozowych, obaj stwierdziliśmy, że sok z brzozy to to, czego nam potrzeba w tej chwili:)
Oczywiście dopiero w domu się okazało, że napój pomaga owszem, ale nie na regenerację przed maratonem, a nerki:)
hmm... w sumie to my już mamy dobry lek na nerki.. ale z okazji, że sok z brzozy jest dostępny tylko raz na rok i nie pasteryzują go, to imprezę uznajemy za cykliczną i następny rok przywitamy z nowo naładowaną ACCU.
Ps.
Za rok zostanie nagrany film instruktażowy traktujący o tym, jak sobie poradzić w lesie brzozowym bez niczego, z przypadkowo znalezioną wkrętarką akumulatorową, wiertłem do drewna, słomką i kubeczkiem do wina.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora shadoke (2010-04-19,23:22): Karol... Cieszę się, że wróciłeś;))))
|