2010-02-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| trutka (czytano: 880 razy)
nie wiadomo co - parówki, jajka albo jeszcze inna cholera spowodowała, że przedwczoraj w nocy trafiłam do szpitala.
nie ukrywałam od początku, że nie chciałam tu zostać, miałam nadzieję, że dostanę zastrzyk w tyłek i grzecznie wrócę do domu. zostawili mnie i wypuszczą dopiero jutro. na dzieńdobry wpakowali we mnie 4,5 litra kroplówy i poprzekłuwali wszystkie żyły, które się dało, na wylot. dobrze, że przynajmniej jeden dobry stwór przywiózł mi tu komputer i blueconnecta. drugi dobry stwór w postaci mojej matki przywiózł mi dziś książeczki, bo te co miałam już się skończyły. oglądam też filmy, na których usnęłam w połowie i teraz mogę wreszcie dokończyć :)
a wcześniej miałam zrobić zupełnie inny wpis i pewnie bym zrobiła gdyby nie ten szpital. mianowicie odkryłam na nowo łyżwy. to takie są ustrojstwa co się je przywiązuje do nóg a potem porusza w nienaturalny sposób po zimnej i gladkiej powierzchni. i o dziwo! to urządzenie sprawia bardzo dużo radości, szczególnie jeśli ten nienaturalny sposób poruszania się jest uprawiany w interesującym towarzystwie. no i dopóki rosnący brzuch nie każe przewracać się na pysk.
tyle na dziś :)
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga Hepatica (2010-02-26,10:57): Ewa, zyczę Wam duuuuużo zdrowia i uważaj na Was:))). Wurzuc komputer w kąt!!!!!Po co Ci to dziadostwo???? A jak Cie przytłacza atmosfera szpitala, to załóż sobie słuchawki na głowę i oddaj się relaksowi:))), poczytaj książki:))).
No i nie żebym żałowała Ci łyżew ale bardziej doradzam spacery:))).
|