2010-01-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rekordowo (czytano: 860 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=16284
Rekordowo mi się ten rok zaczął.
Przede wszystkim rekordowa jest przerwa w pisaniu bloga... Ciekawe, czy ktoś jeszcze w ogóle przeczyta, co mam do napisania. Ale może :) Liczę na moich stałych czytelników i może na kilku nowych...?
Rekordowa jest liczba treningów, które odbyłam w styczniu (choć kilometrowo do rekordu zabrakło mi 108 km). Może dlatego nie pisałam o nich, bo co tu pisac - BC1, BC2, siła, skipy... Kto by chciał czytać ten techniczny belkot? Na dodatek opatrzony błędem, jako że moje BC1 i BC2 są wyłącznie na wyczucie, nie zwykłam biegać z pulsometrem. Gdyby ktoś jednakowoż był zainteresowany - odsyłam do bloga stricte treningowego. Tutaj raczej pozostanę przy luźnym komentowaniu okołobiegowej rzeczywistości :)
Rekordowo dużo miałam również przez styczeń pracy - to poniekąd kolejna przyczyna milczenia. Na całe szczęście ja bardzo lubię swoją pracę, prawie tak jak bieganie, a tak jak w bieganiu solą są zawody, tak w mojej codziennej pracy solą są warunki frontowe, w jakie trafiłam. Na całe szczęście jest to front cywilizowany, chociaż czasami testy na spokój i opanowanie są wyjątkowo wredne.
Co jeszcze z rekordów? Rekordowo krótko obcięłam włosy. Potrzebowałam zmiany i zmiana dokonala się drastyczna - co widać na awatarze - zdjęcie wykonano dzień po ostrym cięciu :) Tak krótkich włosów nie miałam od czwartej klasy podstawówki. Nie mogę się nazachwycać - latwoscią układania i tempem suszenia. 3 minuty i po sprawie.
Rekordowe również były ostatnio mrozy. We wtorek nie spojrzałam na termometr i wyszłam pobiegać prz -26 stopniach. Wrażenia niezapomniane. Krioterapia to przy tym pikuś.
Pobiłam też antyrekord - w biegu górskim w Falenicy, gdzie śnieg po kostki i kolana na śliskim ubitym sniegu spowodował, że poruszałam się w tempie zasapanego żółwia i 10 km biegłam ponad godzinę.
No i wreszcie - pobiłam tez jeden osobisty rekord zyciowy. W Biegu Chomiczówki, na 15 km. Mimo zaśniezonych chodników, wiatru i w ogóle mało sprzyjającej aury, zdołałam pobiec w 1:11:56. Do wymarzonego 1:10 trochę zabraklo, ale biorąc pod uwagę okoliczności - wyszło bardzo dobrze :) I na dodatek bylam 12 w klasyfikacji kobiet.
Teraz próbuję się przygotować do jakiegoś półmaratonu... Mam nadzieję, też rekordowego ;-)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Zulus (2010-01-31,21:27): Gratuluję Chomiczówki i fryzury.Obejrzę na Wedlu? szpaq (2010-02-01,09:38): wreszcie.... :-) Beauty&Beast (2010-02-01,21:09): No, wreszcie ;-) Zulus, jeżeli temperatura otoczenia pozwoli na zdjęcie czapki... :)
|