2009-12-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg Mikołajkowy w Legionowie (19.12.2009) (czytano: 408 razy)
Bieg Mikołajkowy w Legionowie pozostanie na długo w mojej pamięci. I to z kilku powodów. Po pierwsze nigdy nie biegałem zawodów w tak niskiej temperaturze (ok. -11 st). Po drugie dystans 11,5 km (tyle podały urządzenia typu GARMIN) w moim przypadku wyniósł dobrze ponad 12 km. Jak to możliwe? Otóż najzwyczajniej w świecie pomyliłem trasę i dołożyłem sobie trochę dystansu. Chyba jednak nie lubię biegać po lesie…
Trasę biegu stanowiły dwie pętle po ok. 5,75 km. Pogoda (poza temperaturą) była wymarzona do biegania, świeciło słońce a wkoło cudna zima. Pod nogami sporo sypkiego śniegu, co nie ułatwiało biegania, za to ładnie „wchodziło w nogi”. Po pierwszym okrążeniu (czas ok. 29 minut) biegłem samotnie w połowie stawki. Przez kolejne 3 km nikt mnie nie wyprzedził ani ja nikogo nie dogoniłem. Sam na sam z piękną naturą i mrozem. Jak na ciężkie warunki biegło mi się nad wyraz dobrze. Niestety na ok. 1 km przed metą nie zauważyłem skrętu w lewo i pomknąłem radośnie przed siebie. Dopiero po ok. 300 metrach zorientowałem się, że to nie jest ta trasa po której biegłem na pierwszym okrążeniu. Jeny, ale porażka!!! Wściekły żwawo wracam do feralnej krzyżówki, klnąc pod nosem swoje gapiostwo i brak odporności na mróz człowieka, który na pierwszym okrążeniu stał i wskazywał nam drogę… No ale nie ma co wymagać cudów od innych jak samemu jest się winnym. Tracę bardzo dużo czasu i ok. 10 pozycji spadam w dół. Trochę szkoda, ale odnajduję w tym i pozytywny aspekt. Zawsze to więcej biegania w trudnych warunkach. A tym co mnie wyprzedzili jeszcze dołożę na asfaltowych trasach;-) Czas na mecie 1:04:15 pozwolił mi na zajęcie 39 miejsca (na 49 osób) co - biorąc pod uwagę powyżej opisane perypetie – było i tak dobrym wynikiem. I tak zakończyłem startowy rok 2009 – 26 startów z małym legionowskim haczykiem:-)
Na zdjeciu: Gosia, Bożenka i ja - ekipa Tarchomińska:-)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Isle del Force (2009-12-21,16:58): Było wystawić nos za gorącymi przysmakami, trafiłbyś idealnie.
No to masz już przygotowanie z głowy, ja dziś na plecach niosłem 23kg jedzonka i nie miałem sił wejść na 4 piętro, nadal osłabiony jestem. To w przyszłym roku mnie na asfalcie machniesz na wyprzedzaniu. Ja0306 (2009-12-23,11:17): No szkoda że mało osób było, jak słyszałem czy czytałem o Skaryszaku to tam było tylko 6. Ale tutaj nowa trudna tras, troche mi przypomniała Torun, trochę Rowy.
Trudno tutaj chyba sie biega cały rok, Kabaty sa inne.
Ale jak na pierwszys raz może być.
|