2009-07-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieganie po piasku (czytano: 199 razy)
Długo oczekiwane wakacje nad morzem. Po południu 26 czerwca zajmuję wraz z rodziną domek w Wiciach (mała miejscowość dokładnie w połowie drogi między Darłówkiem a Jarosławcem, a dodatkowo środek polskiego wybrzeża - co oznajmia nam niepozorna tabliczka na słupie stojącym w tej miejscowości). Tardycyjne plażowanie, włóczenie się (czytaj zwiedzanie) i aranzowanie zabaw dla dzieci w tym roku wzbogaciłem o nową dyscyplinę - BIEGANIE PO PLAŻY. To nowe doświadczenie dla mnie. Pierwszy trening nie wypada za dobrze, gdyż nieprzyzwyczajone do piachu nogi po kilku kilometrach mielenia plaży mają dość. Następny jest już lepszy, a w dodatku zaraz na początku biegu spotykam truchtającego ratownika WOPR-u i tak wspólnie rozmawiając robimy ok. 10 km. Zaczynam lubić tą zabawę. Kolejne treningi są coraz dłuższe i urozmaicone o odcinki biegane po asfalcie i duktach leśnych. To wszystko z myślą o XIX Międzynarodowym Biegu po Plaży w Jarosławcu. Na dwa dni przed biegiem lekko uszkodziłem sobie prawą stopę i bałem się o niedzielne bieganie w zawodach. Ale starałem się nie dopuszczać do siebie czarnych myśli. W sobotę, dzień przed biegiem truchtem przebiegam duktowo-asfaltowy odcinek z Wici do Jarosławca i w pewnym momencie widzę biegnącą na przeciw mnie Marysię (marysienka). Mijając się kłaniam się nisko zdejmując czapeczkę. Fajna chwila - spotkać Kogoś Kogo się podziwia podczas treningu. Dopiero wtedy dociera do mnie że to już tylko kilka godzin do biegu na który czekałem cały rok. Wracam do Wici plażą z głową pełną pozytywnych myśli. I nawet wiatr wiejący mi w twarz (podczas zawodów będzie podobnie) nie psuje mi humoru. Gdy przyjechałem tu kilka dni temu warunki do biegania były idealne, wiatr w plecy, sporo mokrego piasku pod nogami. Niestety na dwa dni przed zawodami warunki się zmieniły. Trudniej było przebiec kilka kilometrów plażą tak by nie zamoczyć porządnie butów. Podobno to jeden z uroków tego biegu, ze z każdym rokiem mogą być tu zupełnie różne warunki do biegania. Wieczorem jedziemy do Jarosławca. Tutaj na deptaku kolejne miłe spotkanie z Krzyśkiem Bartkiewiczem i jego rodziną. Potem kolejka po numer startowy. Jestem w tej kolejce 26 i taki numer będę miał jutro podczas biegu...
Na fotografii moi skrzydlaci wierni kibice w Wiciach
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Isle del Force (2009-07-14,17:56): Piasek był ok, nawet głęboki. Pomimo długiego odcinka po plaży praktycznie miałem suche buty, a biegłem przy samych falach. Marysieńka (2009-07-14,18:07): Jasne, że miło jest spotkać kogoś biegnącego..dla mnie to prawie jak święto, wszak mieszkam w lesie..nie codziennie, co ja mówię, prawie nigdy nikogo na treningu nie spotykam..Miło było Ciebie poznać:)))
|