Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 412 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Co ma seks do maratonu ?
Autor: Jan Bilski
Data : 2001-01-01

Łamiąc wszystkie, albo prawie wszystkie zasady :zdrowego rozsądku, zaleceń teoretyków i znawców biegania, lekarzy, jak i mojej żony, na przekór naturze zrobiłem coś o czym z ludźmi mojego pokroju chcę się teraz podzielić .

Jest to opowieść długa. Tak długa, jak dystans króla biegów, maratonu. Dzisiaj zatem tylko jak do tego doszło. By nie pogubić się w chaosie różnych towarzyszących temu wydarzeń rozpocznę mą opowieść od końca.

Jest październik, w Poznaniu nietypowa jesień i atmosfera wielkiego biegu.

Ulegając tej psychozie nieomal, jakiś tam (czyli ja) biegaczyna postanawia spróbować maratonu. Co to znaczy biegaczyna ? Ano to, że 10 km to był dystans jego możliwości, biega(ł) sobie wokół parków, nad Wartą (to informacja tylko dla poznaniaków), czasami gdzieś w lesie, czasami między blokami i to wszystko.

Biegaczyna już ponad rok temu co prawda niechętnie, ale przyznał się światu do swych pięćdziesiątych urodziny. Biega od zawsze (ale to już całkiem inna historia) jednak nigdy nie przebiegł więcej niż to co sobie kiedyś założył, biegał nieregularnie, jak przystało na biegaczynę.

Aż tu nagle grom z jasnego nieba.

Maraton. W jego ukochanym Poznaniu, w jego utęsknionym (magicznym) roku 2000. To czyste szaleństwo – twierdzi żona – i , -to głupota i nieodpowiedzialność - podpowiadają “życzliwi”.

Ja dodam tylko że mieli rację. O maratonie dowiedziałem się dwa tygodnie przed startem i teraz czytelniku chwyć się oparć krzesła. Przygotowania do niego rozpocząłem na jeden tydzień przed startem. Słownie jeedeen tydzień.

Czy jest ktoś wśród czytelników, kto mi odpisze że nie jestem (byłem) wariatem.

Ojciec dwóch synów, jeden dorosły, drugi malutki jak moje możliwości przed tym startem.

Drogi czytelniku ! Jeszcze nie puszczaj się tego oparcia, dodam jeszcze coś. Jako rozpoczęcie tych przygotowań postanowiłem przebiec dla sprawdzenia swych możliwości, ni mniej ni więcej tylko MARATON na tydzień przed startem. Nadal podtrzymuje pytanie, czy jest ktoś .............

Prawie przebiegłem. A tylko prawie, bo poważnie naderwałem ścięgno (boli do dzisiaj) a start za 6 dni. A może jest ktoś, kto czytając to w tym miejscu nadal wierzy, że wystartowałem ? Uprzedzę fakty. Wystartowałem. Teraz możesz czytelniku już się puścić, bieg ukończyłem w regulaminowym czasie. W swej kategorii wcale nie byłem ostatni, a na mecie płakałem jak dziecko. Na starcie nie wiedziałem gdzie, się przypina numer startowy; z przodu czy z tyłu, a na widok zwykłych tenisówek, które założyłem na nogi ludzie (zawodnicy) zaczęli się śmiać, na szczęście nie wszyscy. Czy w takiej sytuacji można pisać dalej ? Tak, kiedy opadną łzy tamtej chwili. Mam nadzieje, że Ty nie płaczesz czytelniku ze złości nad zmarnowanym czasem i chętnie przeczytasz ciąg dalszy tych wynurzeń za kilka dni.

A co ma sex do tego ? Ano, ma dużo. Kiedy w pracy rozniosła się wieść o biegaczynie, który stał się biegaczem, pani Krysia z sekretariatu przestała na mój widok obciągać, zawsze przykrótkawą spódniczkę, pozostawiając swe kolana w zasięgu mojego wzroku .

I to by było na tyl.... ko tyle .


Biegaczyna
Jan Bilski
ul Forteczna 49 m 4 61-362 Poznań
e-mail: jbi@man.poznan.pl
Poznań w jesieni 2000 roku



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
42.195
06:48
jaro109
06:18
biegacz54
05:04
Jarek42
04:24
Serce
00:08
przemek300
23:36
Citos
23:23
Namor 13
23:18
necropoleis
23:02
STARTER_Pomiar_Czasu
22:21
lordedward
22:21
maratonek
21:44
kos 88
21:38
Wojciech
21:25
troLek
21:07
jaro kociewie
20:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |