Z żoną, synem Piotrem i kolegami wybrałem się samochodem na bieg zorganizowany w oddalonym o 25 km od Gorzowa, mieście Skwierzynie ( 21.10 ). Jadąc pierwszy raz na ten bieg, wiedzieliśmy tyle co nam podawał regulamin. Nazwa biegu nawiązuje do lwa w herbie Skwierzyny, a organizatorem drugiej edycji był Lesław Hołownia ze Skwierzyńskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji.
Przyjechaliśmy na Rynek, gdzie przy Ratuszu zostało umieszczone biuro zawodów. Przy zapisywaniu się do biegu nie musieliśmy okazywać zaświadczeń lekarskich, lecz podpisywaliśmy oświadczenia o ich posiadaniu i nie było pobierane wpisowe. Do pierwszego faktu byłem, jeżdżąc po Polsce już przyzwyczajony, lecz do drugiego jeszcze nie. Sporo razy spotkałem się z wypadkami gdzie przy tandetnej imprezie biegowej, pobierane jest wysokie wpisowe. Chcąc się przebrać spotkała nas pierwsza i ostatnia nie miła niespodzianka – nie przygotowano pomieszczenia na przebranie, więc zostało nam się tylko przebrać w samochodzie. Zawody rozpoczęły się o godz.10 od biegów młodzieżowych, po których odbył się bieg główny: kobiety – 2,6 km i mężczyźni – 4 km.
Na starcie biegu głównego stanęło 5 kobiet, 28 mężczyzn i 8 zawodników na wózkach inwalidzkich. Trasa wiodła ulicami miasta po pętlach 800 m. Ze startu ruszyłem szybko, a że poniosła mnie “trochę” fantazja, więc pobiegłem pierwsze 200m z czołówką. Szybko jednak “fantazja” się skończyła i trzeba było zająć swoje miejsce w “szeregu”. Gdy zwolniłem tempo, syn w tym czasie “zwiał” mi do przodu. Pomyślałem sobie – znowu dostanę od niego “po uszach” na krótkim dystansie. W tym czasie dogoniło mnie dwóch kolegów – Zbyszek i Rysiek, z którym rywalizuję w kategorii 40 latków, a że czułem się świetnie miałem ochotę Mu “dołożyć”. Skończyło się obijanie i trzeba było wziąć się do pracy. Przyspieszyłem tempo. Rywale za mną. Tak się rozpędziłem ze dogoniłem syna. Rywal z kategorii wiekowej próbując mnie zgubić, robił krótkie przyspieszenia. Nie byłem dłużny – kontrowałem Go.
Biegłem z postanowieniem, że rywal musi się dobrze napracować żeby ze mną wygrać, tym bardziej, że w ostatnich biegach za łatwo ze mną wygrywał. Nie miałem nic do stracenia. Tak przebiegliśmy trzecią pętlę. W tym czasie niespodziewanie parę metrów w tyle zostaje syn. Wiedziałem, ze biegnąc cały bieg w ten sposób, może mi zabraknąć “pary” w płucach. Kończąc czwartą pętlę, poczułem jak moje przewidywania się sprawdzają. W tym momencie rywale znowu przyspieszyli. Musiałem im “podziękować” za współpracę i zostać parę metrów z tyłu. Chciałem nawet trochę zwolnić, lecz poczułem oddech finiszującego syna na plecach. Momentalnie ożyłem, poczułem jakby podniósł mi się gwałtownie poziom adrenaliny. W końcówce tak przyspieszyłem, że prawie moich rywali dogoniłem. Przegrałem z nimi tylko parę sekund, ale na osłodę wygrałem z synem. Walka z nimi spowodowała, że syn na trasie nas nie dogonił, a na finiszu się nie dałem. Osiągnięty czas 14:56 mówi, że nie było źle. Syn będzie musiał solidnie popracować nad szybkością, żeby ogłosić “zmianę pokoleń”. A nawet wtedy wystarczy, że będzie miał słabszy dzień, a będzie oglądał moje plecy.
Każdy zawodnik kończący bieg otrzymał “Certyfikat Uczestnictwa w Biegu” i mógł się napić ciepłej herbaty. Po przebraniu się w samochodzie, udaliśmy się na zakończenie. Odbyło się w niecałą godzinę po przybiegnięciu na linię mety ostatniego biegacza, przy Ratuszu, gdzie ustawiono podium dla zwycięzców.
Bieg Uliczny o “Złotego Lwa” zakończył się zwycięstwem Zbigniewa Graczyka i Pawła Skrzypaka ( wszyscy Świebodzin ), a na trzeciej pozycji uplasował się Tomasz Chawawko ( Dębno Lub.) Wśród pań pierwsze miejsce wywalczyła Maria Kawiorska ( Pszczew ), drugie Krystyna Grzybowska ( Gorzów ), a trzecie Beata Sobieszek ( Skwierzyna )
W kategorii wózki inwalidzkie: wśród pań wygrała Anna Szafranowicz ( Świebodzin ), która wyprzedziła Małgorzatę Krajnik ( Gorzów ), a w klasyfikacji wśród panów wygrał Edward Kalinowski ( Zielona Góra ), który pokonał Andrzeja Drelicha i Roberta Tomczaka ( wszyscy Strzelce Kraj.) Poza konkurencją sklasyfikowano Andrzeja Paronia ( Gorzów ), który startował na wózku wyczynowym.
Bieg odbywał się przy ruchu zamkniętym, pogodzie słonecznej, lekkim wietrze i temp. około 10 stopni. Zawody biegowe miały zasięg lokalny Organizacja biegu szybka i sprawna, jak przy zapisach tak i przy przeprowadzeniu i zakończeniu biegu. Bieg jak na zasięg lokalny był bardzo dobrze zorganizowany. Organizatorom można zarzucić tylko to, że nie była przygotowana szatnia, która – mam nadzieję – będzie w przyszłym roku. Na następną edycję zawodów na pewno się wybiorę, co i Wam polecam.
Autor tego sprawozdania zajął 2 miejsce w kat. wiek. 40-49 w czasie 14:56, syn Piotr ukończył na 5 miejscu w kat. wiek. 16-29 w czasie 15:03.
Żona Krystyna trasę biegu pokonała na 2 miejscu w klasyfikacji generalnej kobiet i 2 miejscu w klasyfikacji w kat. wiekowej.
Korespondent serwisu “Maratony Polskie”
Krzysztof Grzybowski
e-mail:bigfut@poczta.onet.pl
|