Jak obowiązek nakazuje, wystartowałem w Zgierzu. Aby uprzedzić wydarzenia muszę nadmienić, że po ubiegłorocznych doświadczeniach fakt startu w tym biegu nastrajał mnie niewielką porcją entuzjazmu. Ale moim zdaniem, przyzwoitość nakazuje wystartować w rodzinnym /w moim przypadku w miejscu zsyłki/ mieście. Praktycznie wszystko wskazywało raczej aby akurat ten start sobie darować. Do przedstawionej powyżej apatii, z siłą wody w muszli klozetowej dołączyło moje podtrucie, którego genezę upatruję w jedzeniu nieumytych truskawek! A jeszcze w sobotni poranek ta pogoda! Zimno i deszcz- ale zaraz, zaraz z powodów zupełnie odwrotnych /gorąco i sucho/ tydzień wcześniej nie pojechałem do Torunia. I tak mi jakoś wyszło, że temperatura poniżej 10°C i lekki deszcz to- MOJA POGODA!!!
Biuro zawodów umiejscowiono około 2m od linii startu /i mety/ w szkole, tam również były szatnie wyposażone w prysznice. Po opłaceniu wpisowego /10zł/ otrzymałem znaczek “KOCHAJMY ZGIERZ”, takąż czapeczkę i kupon na posiłek. Przy okazji zostałem skasowany na kolejne 10zł kaucji za nr startowy! Szkoda, że organizatorzy nie przewidzieli możliwości zatrzymania sobie numeru startowego jako pamiątki. No nic trudno. W szatni wdałem się w pogaduchy z załogą z miasta Łodzi. Ciekawe, że oni również mieli za złe organizatorom Cracovia Maraton, że rzeczywistą trudność trasy trzymali w tajemnicy oraz dysproporcje w nagrodach męsko- damskich. Do rozmów tych dołączył się również Wojtek Więckowski- czterokrotny zwycięzca zgierskiego biegu.
Start zgodnie z planem został poprzedzony biegami dla uczniów szkół podstawowych, ponadpodstawowych oraz gimnazjów. Tu dygresja. Przeglądając po imprezie wyniki zauważyłem ciekawą prawidłowość w wynikach dziewcząt. Dziewczęta zajmujące pierwsze miejsca w biegu rozgrywanym na takim samym dystansie /1350m/ w kategoriach: SP, gimnazja, licea; uzyskały wyniki odpowiednio: 4:40, 4:59, 5:26. Przypadek? Chyba nie bo na trzecich miejscach sytuacja jest analogiczna, odpowiednio:5:10, 5:16, 5:48. Ciekawe czym jest spowodowana taka tendencja? Ale o tym na zakończeniu.
O godzinie 11:00 Prezes Zgierskiego TKKF dał strzał do walki. Trasa to trzy pętle po ulicach miasta, nie omijając centrum. W roku bieżącym jednak nieznacznie zmodyfikowano trasę wyznaczając odcinek około 800 /wg mapy/ wzdłuż brzegu Stawu Miejskiego po nawierzchni żużlowo-szutrowej. Zresztą w chwili biegu sprawa rodzaju nawierzchni została odsunięta na plan dalszy ponieważ nawierzchnia była... błotna. Na trasie pętli był jeden podbieg i jeden zbieg /a jakże/. No i te podbiegi zwyczajowo dają się we znaki, nieprzygotowanym na tego typu niespodzianki. Po starcie szybko uformowała się czołówka 4-ro osobowa. Jak mi po biegu podał Wojtek Więckowski na początku drugiej pętli, Darek Wieczorek zaczął odstawać ale później jednak kryzys minął. Na podbiegu rozpoczynającym drugą pętle, rozegrała się akcja, która zadecydowała o takiej a nie innej kolejności na mecie. Pierwszym, który nie wytrzymał zespołowego ataku był zawodnik białoruski Iwan Będzik. Potem odpadł Marian /Jan?/ Wróblewski. Po finiszowej rozgrywce zwyciężył, przełamując czteroletnią hegemonię Wojtka Więckowskiego, Dariusz Wieczorek z czasem 25:02.
Rozgrywka wśród pań rozegrała się na moich oczach. Na podbiegu rozpoczynającym drugą pętlę zaatakowała zawodniczka Białorusi Marija Butakowa. Zrobiła to w imponującym stylu, na przestrzeni około 1km uzyskała przewagę ponad 100m!!! Na początku trzeciej pętli jej przewaga wynosiła ponad 200m i tak wypracowaną przewagę “dowiozła” do mety. Piszący te słowa na początku trzeciej pętli przepuścił atak na drugą na mecie Sylwie Bodowską i na podbiegu odrobił około 50m niestety w czasie biegu dystans do odrobienia nieznacznie wzrósł, a jakby tego było mało na końcu zbiegu znajdował się zakręt o 90°, i na tym się poślizgnąłem co zaowocowało obecnym bólem w kostce. Niestety padający deszcz uczynił asfalt trochę ślizgim, i już.
Na mecie czekała woda i kompot do picia oraz gorąca kiełbacha + buła+musztarda /wg uznania/ dla wszystkich. Po około 30-40 minutach rozpoczęto uroczystość dekoracji zwycięzców w kategoriach, open oraz wręczono wszystkim uczestnikom wydrukowane (!) dyplomy z miejscem w kategorii i uzyskanym wynikiem z dokładnościom do setnych części sekund, jakby ktoś chciał- a jakże!
Organizatorzy już dziś zapraszają na przyszłoroczny, jubileuszowy XX bieg.
Ogólnie impreza na dobrym poziomie, bez ewidentnych niedociągnięć organizacyjnych. Biegacze bez narażania się na zbyteczny stres mogą się przygotować do rywalizacji a po biegu odebrać to co biegaczowi należne. Na słowa uznania zasługuje bardzo szybka akcja drukowania okolicznościowych dyplomów dla wszystkich biegnących z podaniem wyniku i miejsca w kategorii. To miłe i niestety rzadko spotykane na innych imprezach.
Z reporterskiego obowiązku podaję trzy pierwsze miejsca wśród Pań i Panów.
1.Marija Butakowa 31:28 /K/ -m1
2.Sylwia Bodowska 32:03 /K/ -m2
3.Agnieszka Przybylska 37:38 /K/ -m3
1.Dariusz Wieczorek 25:02 /m39/-m1
2.Wojciech Więckowski 25:07 /m49/-m1
3.Marian Wróblewski 25:20 /m29/-m1
Piszący te słowa ostatecznie zajął 13 miejsce /5 w kategorii/ z czasem 32:19, poprawiając swój ubiegłoroczny wynik o 2:27. W najśmielszych kalkulacjach nie przewidywałem tak dobrego wyniku. Plan zakładał w wariancie hurra- optymistycznym 32:30;-)))
Korespondent serwisu
Jacek “morito” Karczmitowicz
|