|
| Przeczytano: 862/750693 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
1:09:54 Karoliny Nadolskiej | Autor: Łukasz Panfil | Data : 2017-03-31 | Po raz trzeci w karierze, Karolina Nadolska (znana wcześniej pod panieńskim nazwiskiem jako Jarzyńska) uzyskała wynik lepszy od rekordu Polski. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy 1:09:54 Karoliny zostanie oficjalnym rekordem kraju, ze względu na brak Półmaratonu Poznańskiego w kalendarzu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Pomijając jednak decyzję na temat ratyfikacji rekordu, załóżmy że jest obowiązujący i prześledźmy garść informacji statystycznych.
W 2010 roku podczas Półmaratonu Warszawskiego Karolina po 15 latach poprawiła ówczesny rekord Polski Kamili Gradus o 8 sekund, ustalając go na 1:11:37. Rok później w japońskim Marugame została pierwszą Polką, która zeszła poniżej 71 minut. Przed rokiem dokładnie o pół minuty rekord Nadolskiej poprawiła Katarzyna Kowalska.
Rozwój rekordu Polski w półmaratonie kobiet:
1:12:22 Lidia Camberg (1993, Gargnano)
1:11:45 Kamila Gradus (1995, Belfort)
1:11:37 Karolina Jarzyńska (2010, Warszawa)
1:10:36 Karolina Jarzyńska (2011, Marugame)
1:10:06 Katarzyna Kowalska (2016, Praga)
1:09:54 Karolina Nadolska (2017, Poznań)
Przed dwoma laty Karolina Nadolska została mamą co naturalnie wyhamowało jej karierę. Zawodniczka do sportu wróciła bardzo szybko, startując już 5 miesięcy po porodzie w prestiżowym Birrel Praga Grand Prix. Uzyskała wówczas 34:47 na 10km. Powrót do dawnej świetności nie był łatwy i chyba niewielu sądziło, że dziś 36-letnia lekkoatletka nawiąże choćby do swoich najlepszych wyników. Fantastyczny bieg w wykonaniu Nadolskiej podczas Półmaratonu Poznańskiego przyprawiał o zawrót głowy. 5km w 16:09, 10 w 32:29, a 15 w 49:14! Należy zauważyć, że międzyczas Karoliny z piętnastego kilometra jest o 10 sekund lepszy od aktualnego rekordu Polski na tym dystansie, należącego od 26 lat do Lidii Camberg!
W bieżącym sezonie 69:54 jest pierwszym wynikiem na listach europejskich. Zdetronizowała na tej pozycji świeżo upieczoną rekordzistkę Szwecji Sarę Lahti (69:58). Wynik Karoliny Nadolskiej jest 33 rezultatem w b.r. na świecie. Przed Polką jest 18 reprezentantek Kenii, 8 Etiopii i 5 USA.
W światowej historii kobiecego półmaratonu, biorąc pod uwagę wszystkie trasy – również te nieregulaminowe „point to point”, 391 zawodniczek zeszło poniżej bariery 70 minut. Aż 123 z tej liczby stanowią reprezentantki Kenii, 76 Etiopii, 71 Japonii. Wśród pogromczyń godziny i dziesięciu minut figurują nazwiska 83 Europejek. Największą grupę ze Starego Kontynentu stanowią Rosjanki – 16 i Rumunki – 11.
Dzięki Karolinie Nadolskiej Polska dołączyła do grupy krajów, których rekordy są lepsze niż 1:10:00. Na dzień dzisiejszy jest ich 36:
W wielu opracowaniach statystycznych występują duże różnice w obszarze klasyfikowanych wyników. W powyższym zestawieniu rekord Włoch figuruje pod cyframi 1:08:24 i należy do Nadii Ejjafini. I dokładnie ten wynik wg Włoskiego Związku Lekkiej Atletyki jest rekordem kraju. W innych zestawieniach możemy jednak znaleźć informację, że najlepszym wynikiem w historii włoskich reprezentantek uzyskanym na półmaratońskiej trasie jest czas 1:07:40 Valerii Straneo. Wicemistrzyni świata i Europy (Moskwa 2013, Zurich 2014) uzyskała jednak swój wynik na trasie półmaratonu Ostia – Rzym, którego trasa wiedzie z punktu do punktu. Rezultat jest podawany jako rekord Włoch nie tylko w niedoskonałej wikipedii, ale również na stronie Europejskiej Federacji Lekkiaj Atletyki.
W ostatnich dwóch latach mamy absolutny wysyp bardzo dobrych wyników uzyskiwanych przez Polki. W samej tylko tabeli najlepszych 10 zawodniczek w historii figurują nazwiska sześciu, które wpisały się na tą listę w latach 2015-2017.
Top 10 Polska (trasy regulaminowe):
1:09:54 Karolina Nadolska (2017)
1:10:06 Katarzyna Kowalska (2016)
1:11:33 Izabela Trzaskalaska (2016)
1:11:43 Agnieszka Mierzejewska (2016)
1:11:45 Kamila Gradus (1995)
1:11:47 Małgorzata Sobańska (2008)
1:11:53 Izabela Zatorska (2000)
1:11:56 Dorota Gruca (2001)
1:12:00* Iwona Lewandowska (2015)
1:12:07 Dominika Napieraj (2016)
Top 10 Europa:
Top 10 świat:
Od debiutu Karoliny na dystansie półmaratońskim minęło 10 lat. Po poznańskim rekordzie życiowym, średnia 10 najlepszych wyników Nadolskiej wynosi 1:11:42.
Półmaratony Karoliny Nadolskiej:
1:09:54 (Poznań) 2017
1:10:36 (Marugame) 2011
1:10:56 (Berlin) 2012
1:11:37 (Warszawa) 2010
1:11:50 (Boston) 2009
1:11:58 (Nowy Jork) 2012
1:12:27 (Filadelfia) 2009
1:12:33 (Poznań) 2008
1:12:36 (Nanning) 2010
1:12:36 (Santa Monica) 2013
1:13:25 (Glasgow) 2007
1:13:39 (San Jose) 2008
1:13:42 (Mediolan) 2007
1:13:45 (Kavarna) 2012
1:13:51 (Santa Pola) 2017
1:14:31 (Almeria) 2007
1:15:15 (San Antonio) 2015
1:16:59 (Yangzhou) 2016
1:19:24 (Hamilton) 2009 |
| | Autor: Shodan, 2017-04-01, 10:42 napisał/-a: Jeżeli organizator zgłosi zawody do PZLA to ten wyznaczy delegata technicznego, którego zadaniem jest, cytując. J. Rozuma - „dopilnowanie, aby zawody były przeprowadzone zgodnie z przepisami IAAF i PZLA”. Oczywiście to jest tylko jeden z kilku warunków, które muszą zostać spełnione dla pozytywnego rozpatrzenia ewentualnego wniosku o udział w rekordzie.
Podział zadań, rzetelność i wiek członków komisji sędziowskiej to już jest inne zagadnienie. Jeżeli ktoś ma dobre pomysły na usprawnienie i poprawienie jakości pracy sędziów to warto, żeby się zgłosił do Związku i lobbował za zmianą przepisów. Dopóki jednak te przepisy się nie zmienią, dopóty będzie obowiązywać zasada: „chcesz żebyśmy uznali rekord z twojego biegu, to daj nam wcześniej cynk, że go organizujesz ;)”
Koncepcja, aby uznawać rekordy na podstawie zapisów wideo wydaje się interesująca – warto tylko uzupełnić ją o jakieś wytyczne: z ilu kamer ma pochodzić materiał, czy mają to być kamery stacjonarne, czy ruchome, jak szeroki powinien być plan, kto miałby decydować o umiejscowieniu kamer, potrzebne byłby też jakieś zasady określające, którzy zawodnicy powinni być objęci takim monitoringiem… przecież nie zawsze będzie tak, że zawodnik biegnący na rekord w biegu o obsadzie międzynarodowej przez cały czas będzie w czubie. Może to zawodnik powinien przed biegiem deklarować zamiar pobicia rekordu… Pewnie znalazłoby się jeszcze mnóstwo kwestii do doprecyzowania. Ale kierunek jest dobry – sędziowie, którzy mają teraz 70 lat, za dziesięć lat będą po osiemdziesiątce i będą mogli oglądać sobie zawody w TV, siedząc w domu i uznawać rekordy kliknięciem w pilota.
Oczywiście, wszystko co powyżej jest pół żartem, pół serio. Ale sprawa wydaje się dość prosta:
- są przepisy – należy ich przestrzegać
- przepisy są złe albo nieaktualne – należy dążyć do ich zmiany
- są nowe technologie – należy analizować możliwość ich wykorzystania.
Argumenty, że to był duży bieg, i jeszcze do tego z atestem, i kamera była i świadkowie są, no i przecież sędziowie też byli, no i taki piękny rekord… wydają się raczej nie trafione. Bardzo ciekawy jestem jaką decyzję podejmie PZLA.
| | | Autor: Admin, 2017-04-01, 10:55 napisał/-a: A ja myślę, że skończy się tym, że rekordy Polski będzie można uzyskiwać tylko poza granicami kraju - bo prościej. Nikt przecież nie będzie kontrolował zagranicznych sędziów czy dobrze wszystko kontrolowali. Rekord w Bukareszcie? Uznajemy, bo bieg jest w Kalendarzu IAAF i na pewno sędziowie z Rumuńskiego Związku Lekkiej Atletyki byli - i już :-) Myślę nawet nad tym, że krajowi organizatorzy powinni wpisać do swoich regulaminów, że na ich biegu rekordu Polski nie można ustanawiać, bo nie spełnia on wymogów. Wtedy org będzie chroniony przed krytyką medialną, a i pochwalą go radni, że zaoszczędził kilkanaście tysiaków bo za sędziów nie trzeba było płacić. | | | Autor: dziesiatka, 2017-04-01, 12:41 napisał/-a: Czytam i oczom nie wierzę:)
W kwestii biegania bez numerów absolutny rygoryzm i zerojedynkowość
A w kwestii uznawania rekordu taki liberalizm:)
| | | Autor: jankiel, 2017-04-01, 18:08 napisał/-a: Kompletnie nie rozumiem argumentacji jednego z dyskutantów, który wszelkie wymogi formalne ma gdzieś. Opowiem więc taką historię autentyczną, która rozjaśni może , choć nie na pewno problem temu dyskutantowi. Otóż brałem udział w biegu na 10km, który przepisowo odbywał się na pętli 3333m bieganej 3 razy. Trasa miała atest PZLA, zawodnicy biegali z czipami. Wraz z biegiem na 10km organizatorzy przeprowadzili bieg dla dzieci na 3km. Trasa tego biegu pokrywała się z pętlą 3333 z tym że nawrót był po prostu trochę wcześniej. W newralgicznym punkcie nie było sędziów ani maty odczytującej międzyczasy. Na pierwszej pętli cała czołówka ( w tym Ukraińcy) i reszta biegaczy pobiegła pętlę 3km, później część się zreflektowała i następne pętle pobiegła prawidłowo a część dalej biegła krótszą pętlę. Widziałem ten cyrk i sądziłem, że wyniki będą po prostu nie uznane. O dziwo nikt się nawet nie zająknął na temat nieprawidłowego dystansu przy dekoracjach ani potem. Na zawodach tych padło kilka rekordów kraju w kategoriach wiekowych. Dystans , który przebiegli rekordziści mierzył o 333, 666 lub nawet 999 metrów za mało. Dlatego trzeba mówić o spełnieniu podstawowych wymogów formalnych inaczej będzie anarchia i cyrk z rekordami. Ja już nie chcę szczegółowo opisywać przypadku pewnego znajomego, który biegając półmaraton regularnie po 1godz.25 min. pojechał na maraton biegany na pętli 6km i zrobił ucieszony 2:40 !!!!! Po drodze musiał przebiec obydwa półmaratony po 1godz. 20 min. czego nigdy wcześniej mu się nie udało. Maraton przy tym biegał po 3;05. Dziwnym trafem 6km biegnie się ok. 25 minut w tym tempie. Co to oznacza, niech się wszyscy domyślą. Zawodnik ten został sklasyfikowany w czołówce i nikt nie zauważył niczego nieprawidłowego.On sam wierzy, że wszystko było O.K. i jest dumny z tego wyniku, a jego znajomi śmieją się za jego plecami. Ostatnio byłem świadkiem ordynarnego skracania po kilkadziesiąt metrów bez żadnych konsekwencji na zawodach w Radomiu i Krakowie. Dlatego stoję na stanowisku, że w przypadku pobicia rekordów muszą być przestrzegane pewne reguły formalne. Kubańczykowi Pedroso nie uznano rekordu świata w dal bo jakiś sędzia w momencie skoku przesłonił wiatromierz. Karolina Nadolska, też jestem przekonany, że pobiła rekord uczciwie, bo stać ją na to, ale prawo jest prawem nawet jak nam się nie podoba. | | | Autor: marcin.brynda, 2017-04-01, 20:33 napisał/-a: Na wstępie podam, że nie czytałem komentarzy ani całego tekstu, ponieważ już po pierwszych zdaniach ręce mi opadły: "Na dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy 1:09:54 Karoliny zostanie oficjalnym rekordem kraju, ze względu na brak Półmaratonu Poznańskiego w kalendarzu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki"
Żałosne to wszystko jest. A teraz nie spadnijcie z krzeseł, foteli czy na czym siedzicie. Podejrzewam, że zrobiliście to samo co zrobiłem przed chwilą: wszedłem w kalendarz PZLA z 2016 roku i jak byk nie ma tam Półmaratonu z Pragi i idąc tym tokiem rozumowania rekord p. Kowalskiej powinien być nie ważny. Ale chyba nie dotyczy to tylko zawodowców. Można powiedzieć, że PZLA robi sobie nawet jaja z amatorów takich jak ja. Nabiegałem w Półmaratonie Warszawskim wynik na III klasę PZLA i wychodzi na to, że wynik ten będzie nieważny w oficjalnych statystykach "bo biegu nie było w kalendarzu".
Nic tylko działaczom przyklasnąć za takie działania. | | | Autor: dziesiatka, 2017-04-02, 08:27 napisał/-a: Masz absolutną rację. Dodam że parę lat temu na atestowanym półmaratonie kościańskim cała czołówka pominęła kawałek trasy a mimo to nie tylko nie została zdyskwalifikowana ale oczywiście zgarnęła nagrody a organizator wyniki poprawił po uważaniu.
Dlatego widzę tu naszą endemiczną przypadłość-dla naszej nacji przepisy to nie wymóg a raczej sugestia. Z tym przypadkiem mam tu do czynienia. Przepis przeciwko nam-przepis jest zły.
A czy ktoś zadał sobie w ogóle trud sięgnięcia do źródeł? W tym wątku wypowiadają się dwaj dziennikarze tegoż portalu. Czy któryś z nich zadzwonił do Pani Karolin i zapytał czy ona w ogóle biegła z myślą ustanowienia rekordu? Bo nie natknąłem się nigdzie na jej wypowiedź na ten temat. To b dowodziło minimum profesjonalizmu jakiego należy oczekiwać od dziennikarza. | | | Autor: WW_66, 2017-04-02, 09:13 napisał/-a: Wiem, że wątek o czymś innym, ale przykład pokazuje czemu potrzebni są sędziowie. Rok temu decyzją organizatorów tego samego biegu została zdyskwalifikowana Olga Ochal. I w Polskę poszła wieść była na dopingu. Ale zdaniem Komisji do Spraw Zwalczania Dopingu w Sporcie norma dotycząca meldonium nie została przekroczona. Ale zdaniem organizatorów, jakieś durne ustalenia WADA czy IAAFu nie są istotne, oni wiedzą lepiej. | | | Autor: mirotrans, 2017-04-02, 09:57 napisał/-a: Jakie znaczenie ma czy biegła z myślą o ustanowieniu rekordu? | | | Autor: snipster, 2017-04-02, 10:37 napisał/-a: faktycznie łatwiej będzie zrobić rekord za granicą, niż w PL :)
BTW. czy rekord H.Szosta z Japonii był jakoś obstawiony przez sędziów z pl? ;)
...a na serio, do rozważenia jest fakt, że rekord świata może być zaliczony jedynie w biegu bez facetów, a rekord polski już niekoniecznie. Równie dobrze można "wynająć" sobie z 10 pace"ów i być obstawionym przez nich osłoniętym od wiatru i mieć mega pomoc przy np. podawaniu napojów i tym podobne.
Prowokacyjnie można się również spytać co by było, gdyby K.Kowalska nabiegała rekord w połówce w Wawie w pamiętnej próbie, gdzie miała do pomocy zająca oraz... samochód, który ją osłaniał przed wiatrem jadąc z boku i z przodu? co wtedy by powiedzieli sędziowie? :>
mówią, że bieganie to najprostszy sport... wystarczy tylko biec do przodu :) | | | Autor: dziesiatka, 2017-04-02, 19:10 napisał/-a: dla faktu nieuznania rekordu żadne
ale gdyby się okazało że jako profesjonalistka wiedziała że nabiegany wynik nie będzie uznany jako oficjalny rekord to powinno dać do myśkenia tym krórzzy twierdzą że zasady są ok tylko gdy im pasują
| |
|
| |
|