|
| runnerski.pl Marcin Rosak Zielona Góra runnerski.pl
Ostatnio zalogowany 2018-01-25,12:23
|
|
| Przeczytano: 616/1683596 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Amatorzy lepsi od zawodowców – 42. Cross Żagański | Autor: Marcin Rosak | Data : 2016-03-23 | W niedzielę rozpocząłem swój sezon biegając 42. Cross Żagański. Chwilę przed nami jako „suport” odbyły się 88. Mistrzostwa Polski seniorów w biegach przełajowych mam w tym temacie pewną refleksję do mety dobiegło 23 „zawodowców” podobnie u pań i osobiście żałuję ;) że nie wystartowałem wśród męskiego grona profesjonalistów. Ze swoim rewelacyjnym czasem 42:39 (ironia jest tu chyba wyczuwalna) przybiegłbym na metę 6 minut po ostatnim seniorze i byłby to występ ze wszech miar FATALNY ale byłbym na 24 miejscu w Mistrzostwach Polski a wśród amatorów byłem dopiero 49. Wniosek, że amatorzy są trudniejszymi przeciwnikami niż nasi krajowi zawodowcy może nawet jest w tych okolicznościach możliwy do obrony.
Zmierzam jednak do tego, że mizeria naszej lekkiej atletyki tu przedstawiająca się jako wstęp do sezonu przy okazji biegów przełajowych jest widoczna i smutna zarazem. A potem dziwimy się, że w maratonach wygrywają z nami Kenijczycy. W całej Polsce jest tylko 23 zawodników biegających na poważnie a być może wśród nich nie wszyscy traktują to jako swój sposób na przyszłe życie. Nawet jeśli doczekamy się następnych Kszczotów czy Lewandowskich to jednak będzie w tym więcej przypadku niż świadomej selekcji. A propos Marcina Lewandowskiego on biegał w niedzielę na dystansie 4 km (srebro) była także np. Angelika Cichocka (złoto) ale zawiewający wiatr i temperatura sprawiły, że przed biegiem wybrałem ciepłe auto a nie przebiegających obok mistrzów przede wszystkim „profesjonalizm” aby nie zachorować. Zresztą Marcin L. też nie poczekał na mój bieg, bo to przecież… profesjonalista.
Same zawody w Żaganiu bardzo mi się podobały o niedociągnięciach nie ma co wspominać wszyscy sobie poradziliśmy. Początek sezonu spore oczekiwania, miejscami śliska ale równa jak stół trasa, miłe towarzystwo, wybrałem się na te zawody z moim przyjacielem Wojtkiem, który tego dnia obchodził urodziny więc czego chcieć więcej może jeszcze… piwa na mecie stawianego przez jubilata. On liczył na życiówkę może złamanie 50:00 a pobiegł rewelacyjnie niewiele wolniej niż 46 minut. Ja liczyłem na złamanie 42 minut ale uwzględniając warunki i pewną rezerwę nie mam powodów do smutku wręcz odwrotnie to było kolejne potwierdzenie, że tak dobrze jeszcze o tej porze roku u mnie nie było.
Z ciekawych incydentów na trasie miłe było spotkanie na 5 km kolegi, który holował mnie w ubiegłym roku podczas półmaratonu w Pszczewie i zawdzięczałem mu wtedy życiówkę. Poznał mnie jak sam to określił po charakterystycznym sposobie biegania (chyba miał na myśli wysoką kadencję albo co bardziej prawdopodobne mój pokraczny krok Don Kichota). Pogadaliśmy chwilę biegnąc obok siebie ale ponieważ on był rozpędzony jak „czeska lokomotywa” nie próbowałem dłużej utrzymać się obok niego. Gdybym traktował ten start priorytetowo zaryzykowałbym jego tempo i pewnie dojechałbym za nim do mety ale ja mam inne cele.
Ten start miał być przygotowaniem, ciężkim treningiem i sprawdzianem przed startem w Wielkanocny poniedziałek na dystansie 10 km w Nowej Soli w biegu „Do Pustego Grobu”. Tam marzę o biegu w czasie 39:59 czyli złamaniu mitycznej już jak dla mnie granicy 40 minut. Jeśli uzyskam tam wynik w okolicach 41 minut nie będę załamywał rąk tylko dalej mam zamiar kontynuować swój trening celując w priorytet „A” czyli czerwcowy półmaraton we Wrocławiu.
Zawsze twierdziłem, że bieganie po lesie (podobnie cross) zwalnia mnie około 10-15 sekund na kilometrze gdyby to uwzględnić bieg za tydzień wychodzi w przedziale 40-41 minut zatem chyba zaryzykuję i pobiegnę kierując się czasem a nie tętnem.
Na trasie dwukrotnie przeskakiwaliśmy przez dwa rzędy snopków słomy ale osobnikom z długimi nogami jak ja co najwyżej przypomniały się płotki z lat młodzieńczych treningów koszykówki a przeszkoda nie okazała się nawet lekko trudna co innego rów z wodą albo raczej mega kałuża ale tu prezentuję zdjęcia jako komentarz, ja obiegłem to „jezioro” bokiem niczym panienka, drobiąc na palcach i nie szczędząc znanej mi łaciny pod nosem. Zdarzali się i tacy, którzy atakowali tę fosę po rycersku i z otwartą przyłbicą.
Przed biegiem razem z Wojtkiem wybraliśmy się w ramach rekonesansu rozgrzewkowego w to miejsce i wiedzieliśmy doskonale, którędy zaatakować „rów” z wodą, tak jak napisałem wcześniej przede wszystkim „profesjonalizm” i rozpoznanie przeciwnika, taką strategie narzuciła wojskowa sceneria alianckiego stalagu z czasów II wojny światowej gdzie odbywał się bieg oraz towarzyszące nam czołgi naszej armii biało-czerwonej.
Na koniec jeszcze słowo o tętnie ten bieg zrobiłem tradycyjnie biegnąc na tętno chcąc pierwszą „piątkę” pobiec w przedziale 148-153 a potem szybciej maksymalnie do 160 i wyszło mi to zgodnie z założeniami. W efekcie pierwsze 5 km pobiegłem w czasie 21:20 a drugie okrążenie 21:19 IDEALNIE piszę o tym dla tych, którzy krytykują ten rodzaj biegania.
Jak na ostry trening wyszło rewelacyjnie, miała na to wpływ także strategia biegu czyli wspomniane tętno oraz to, że starałem się biec za kimś w odpowiednim momencie wyprzedzając moich „zająców” i finiszując z zapasem sił. Nie było oczywiście bez potknięć i to nie tylko tych dosłownych spowodowanych nierównościami. Ubrałem się za ciepło (jedna koszulka za dużo) co odbiło się na moim biegu już po pierwszym kilometrze ale nie chcę się tłumaczyć.
Zająłem 51 miejsce w kategorii Open (wśród mężczyzn 49) na 489 zawodników (353 mężczyzn). Czas 42:39 jak zawsze w mojej krytycznej samoocenie mógł być lepszy. Warunki miejscami były trudne, poza tym nie był to asfalt o dodatkowych 100-150 metrach wspominam delikatnie, bo i tak jestem bardzo zadowolony.
Żagań to od zawsze polskie miasto wojskowych obecnie jednostek pancernych więc nikogo nie dziwił na starcie Rudy 102 czy nowsze Leopardy, które przy okazji biegu można było zwiedzać i usłyszeć przy np. jako wystrzał startowy.
Zapraszam na stronę runnerski.pl i pozdrawiam Brać biegową.
Więcej ciekawych artykułów na runnerski.pl
|
| | Autor: runnerski.pl, 2016-03-23, 20:33 napisał/-a: LINK: http://runnerski.pl
Odp. Dawid KKB
Oczywiście wszystko co napisałeś jest prawdą i bez zagłębiania się w temat przyznaję Ci rację ale... jestem idealistom i wydawało mi się że MP to jednak jest jakaś marka a 23 osoby na mecie to przepraszam prawie nic.
Pisząc ten fragment mojego wpisu wyobrażałem sobie kraje anglosaskie gdzie bieganie przełajów jest wręcz obowiązkowe dla biegających także bieżnie, widziałem też oczami mojej naiwnej wyobraźni setki Kenijczyków itd.
Nie chciałem nikogo urazić tylko prowokacyjne wyrazić troskę o polskich biegaczy, ale fajnie że zwróciłeś mi uwagę. Pozostanę jednak przy swoim marzeniu aby w imprezie nazywającej się MP uczestnicy byli liczeni w setkach a nie dziesiątkach a jeśli termin jest zły to świadczy jeszcze gorzej o polskim związku. | | | Autor: damianek87, 2016-03-24, 07:40 napisał/-a: chciałbym też dodać coś od siebie :
- różnica między uczestnikami biegu otwartego a mp jest tylko taka ,że zawodnicy Mp posiadają badania ,licencje klubową i trenera .Mało kogo można w Polsce nazwać zawodowcem . -większość uczestników mp to zwykli uczniowie i studenci
-dojazd do Żagania jest ciężki a Baza noclegowa "wąska" i
bardzo droga ,więc dla wielu klubów ze skromnym budżetem udział to zbyt duży wydatek
- zapewniam, że jeśli bieg MP sie odbędzie np: w Warszawie czy Krakowie to i frekfencja będzie dużo większa
- oczywiście nie ujmując organizatorowi który wykonał kawał dobrej roboty
-trzeba też dodać że dużo osób traktuje mp przełajowe jako ostatnie szlify przed sezonem a nie start docelowy
-warto tez wspomnieć o coraz większej konkurencji w imprezach biegowych ( nie trzeba jechać przez poł Polski aby wystartowac przełaj )
- osobiście sam zastanawiałem się nad wyjazdem do Żagania
ale nie chciałem narażac siebie ani swojego klubu na wysokie koszty mając pod nosem Półmaraton w Gdyni czy też cykl city Trail w trójmieście
pisząc ten post nie chcialem nikogo urazić , POZDRAWIAM | | | Autor: Stefan Brochowicz, 2016-03-24, 15:19 napisał/-a: "mizeria naszej lekkiej atletyki tu przedstawiająca się jako wstęp do sezonu przy okazji biegów przełajowych jest widoczna i smutna zarazem"
Ekspert...
| | | Autor: Gelu, 2016-03-24, 21:13 napisał/-a: Zawodowcy ostro śmigali, dzieki 5 kółkom można było fajnie podpatrzeć technikę biegu. Byłem widziałem, a że niewielu to już inna sprawa.
A co do mojego kolegi amatora, to ma pełne prawo zachowywać się jak rzeczony, czyli nieprofesjonalnie ;)
pozdrawiam zawodowców i amatorów | | | Autor: zbigniewwalo1, 2016-03-25, 21:35 napisał/-a: Jak ja biegałem to z tego co pamiętam 16 miejsc z MP-liczyly się punkty do klubu liga trzecia i druga i wyzsza . | | | Autor: hucek, 2016-03-27, 07:18 napisał/-a: Panie Damianie, w mieście które ma 25 tys. mieszkańców, baza noclegowa ma prawo być węższa, niż np. w Gdańsku;)
Ale jakoś ponad 500 osób bez problemu pomieściliśmy...
A co do cen, to już mocno pan przesadził. Przyjechały do nas małe kluby, nie za bogate, które jakoś nie narzekały na ceny.
Oferta była tak skonstruowana, że znalazłby Pan nocleg w każdym standardzie i każdej opcji cenowej...
Co do dojazdu... Żagań znajduje się przy autostradzie i niedaleko drogi ekspresowej. Dodatkowo to tylko 2 godz. pociągiem z Wrocławia i godzina z Zielonej Góry. Znajdę miejsca, gdzie trudniej dojechać;)
Co do reszty pana tez - zgadzam się:)
Pozdrawiam serdecznie!
Tomek Hucał | | | Autor: harpaganzwola, 2016-03-27, 22:07 napisał/-a: autor tego artykułu nie bardzo zna się na realiach biegania w Polsce. W mistrzostwach Polski dla zawodników licencjonowanych startuje z reguły mało biegaczy, a jeśli oni startują to grono jest bardzo mocne. Jeśli chodzi o biegi otwarte to zawsze tm będzie startowało więcej zawodników niż z ograniczeniami (np. licencja zawodnicza). Kolejna sprawa, w biegach otwartych jest mnóstwo biegaczy biegających w przedziale 35-40 min. Autor artykułu pobiegł 42 min, co w przeliczeniu na płaską dychę daje jakieś 40 min. Jeśli w biegu otwartym startuje powiedzmy 100 biegaczy a w biegu dla zawodników licencjonowanych zaledwie 20 to oczywiste jest gdzie wypadnie lepiej. W mistrzostwach Polski w przełajach nie startuje duża liczba dobrych zawodników, bo nie widzą takiej potrzeby. Gość pobiegł 42 min, 6 min do ostatniego w gronie to jest ogromna przepaść (kilka klas)i nie ma co porównywać | | | Autor: harpaganzwola, 2016-03-27, 22:18 napisał/-a: i jeszcze jedno ktoś by powiedział, że pobiegł w 50 min to też by sobie uzurpował prawo do przydzielenia się do grupy zawodników licencjonowanych (było ich 23) i przyznałby sobie 24 miejsce. Czy to ma sens ? | | | Autor: runnerski.pl, 2016-03-31, 12:34 napisał/-a: LINK: http://runnerski.pl
Drogi Harpaganiezwola Ty naprawdę nie zauważyłeś ironii w moim tekście myślisz że ja naprawdę chciałbym wystartować wśród zawodowców i że oceniam się na 24 miejsce w Polsce, to BYŁ ŻART jednak poważny jest fragment o tym, że frekwencja wśród biegaczy jest obiektywnie mała. W jednym klubie piłkarskim jest więcej piłkarzy zawodowców tyle i tylko tyle.
Doskonale wiem o różnicy crossów i lekkiej, o specyfice sezonu 2016, itd., itp. ale 23 osoby na imprezę nazywaną MISTRZOSTWAMI POLSKI to mało a selekcja z małej grupy będzie zawsze słabsza niż z kilkuset biegaczy. Mizeria lekkiej w Polsce istnieje a świadczy o tym to ile osób może utrzymywać się na średnim poziomie trenując np. bieganie kilku... kilkunastu. | | | Autor: harpaganzwola, 2016-04-02, 23:03 napisał/-a: napewno masz rację, że selekcja jest bardzo mała. Jednak popatrz ilu teraz zawodników biega na dobrym poziomie a ilu biegało 30 lat temu. Powód: kiedyś zawodnik miał dobrze w klubie, teraz musi liczyć sam na siebie. Aby biegać na dobrym poziomie trzeba inwestować, nie ma innej drogi, | |
|
| |
|