|
| boryna Marek
Ostatnio zalogowany 2018-07-05,16:46
|
|
| Przeczytano: 571/2891723 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Hej góry. Ach te góry | Autor: Marek Pietrowicz | Data : 2015-07-20 | Kto raz pokochał klimat górskich wędrówek ten często wraca w te miejsca. Czasami przerwa ta może trwać dość długo ale ducha pierwotnego wędrowca trudno wyzbyć się. Osamotnienie w zmaganiu, spotkanie z naturą, poczucie małości wobec tego co wielkie, rożne inne fajne myśli mogą towarzyszyć temu, który rzuca takie wyzwanie.
Jeśli chodzi o górskie bieganie to poza tym, że trochę mnie wkręciło, trzeba zauważyć jego rożne aspekty. Biegnie się: po płaskim, podchodzi w górę albo zbiega w dół (oj tu można polatać i to szybko). Analizując moje skromne doświadczenia w tej materii doszedłem do pewnych wniosków.
Bieg po płaskim.
Generalnie zdarza się nieczęsto, można trochę odpocząć i bez dużego ryzyka podziwiać w ruchu otaczającą nasz przyrodę. Tempo jest zwykle stałe i wolne, a pokonywany dystans służy jakoby dotarciu na pozostałe „odcinki specjalne”. Dodatkowo, każdy z biegaczy o biegu po płaskim już prawie wszystko o tym wie i wiele przeczytał.
Zbiegi.
Najciekawszy dla mnie element trasy. Różne podłoża, wielkości kamieni, zmienne kąty natarcia i szerokości tras. Najlepiej chyba wpierw nauczyć się długo i szybko zbiegać w dół na ścieżkach o niewielkim kącie nachylenia. Ja staram się w takiej sytuacji niejako gonić swój środek ciężkości gdyż po lekkim wychyleniu w przód jest on przed punktem podparcia stopy. Wybicie wtedy jest prawie ze śródstopia, a obciążenia na stawy niewielkie. To jedna z porad z książki znanego ultramarotończyka Scotta Jurka. Trzeba biec dość szybko ale z kontrolą tempa i nie zwiększać znacząco długości kroku - bo można prawdziwie zarżnąć się. Góra, a właściwie grawitacja, napędza i ciało samo idzie.
Gdy jednak kąt nachylenia trochę wzrośnie wówczas przyrost pędu ciała jest zbyt duży dla zachowania stałej prędkości zbiegu. Wtedy można przejść do zbiegania zakosami. W tej sytuacji wektor prędkości rozkłada się na składową boczną i pionową co pozwala kontrolować prędkość zbiegu w dół bez negatywnego, statycznego hamowania mięśniami rozpędzonego ciała. Nie ma oczywiście nic za darmo gdyż rośnie nam pokonywany dystans - tylko kto w długim biegu będzie przejmował się dodatkowymi metrami. Kręcenie tych sinusoidalnych krzywych pozwala również omijać większe przeszkody i porozrzucane kamloty, które zwykle leżą w środku ścieżki. Po jej bokach jest zazwyczaj dobre podparcie dla wykonania skrętu. Tak samo zresztą pokonuje się oblodzone stoki w narciarstwie zjazdowym – przez lód na wprost, a na skraju pola w kopkim śniegu skręt.
Świetnie to wychodzi na leśnych trasach przygotowanych pod wozy terenowe. Właściwa szerokość drogi stwarza okazję do zabawy w dynamicznym wybieraniem różnych kierunków w dużym pędzie zbiegu. Metodę tę można skutecznie stosować w z zakresie kątów nachylenia stoku około 15-20 stopni i wymagana jest ścieżka o szerokości przynajmniej z 2,5m. Słabe strony – jak ścieżka jest zbyt wąska to trudno jest tak biec i musi wystąpić możliwość ominięcia większych przeszkód.
Większy kąt nachylenia stoku raczej przekreśla tę technikę – trzeba by biec zbyt w bok dla kontroli prędkości w dół. Wówczas stosuję krok zakroczny, kiedyś zwany „na konika”. Ma to szczególnie sens gdy pędzisz tak prędko jak w galopie. Plus jest taki, że niewiele energii zużywa się do tej zabawy. W tym kroku wybicie następuje z nogi tylnej, a po przeniesieniu wagi ciała krótko na nogę przednią znowu lądujemy na nodze tylnej. Układ stóp nie zmienia się. Ruch wymaga koordynacji całego ciała i zmiany nogi wybijającej co kilka kroków. Ja zaczynam fazę ruchu od lekkiego wychylenia głowy i tułowia w przód, potem idą biodra (skąd jest główna siła) następnie podparcie na nodze przedniej, a gdy spadam na tylną tułowie jest już z tyłu, za środkiem ciężkości ciała.
Ciało trochę bimba się jak wahadło, któremu jak raz nadasz energii poprzez wychylenie to wykona wiele cykli oscylacji - układ taki ma bardzo małe tłumienie. Jeśli ktoś umie pływać delfinem to łatwiej zrozumie opisany ruch. W przypadku mężczyzn ten, który jest dobrym kochankiem też będzie miał łatwiej. Siła pochodzi z płynnego ruchu całego ciała i co ważne pracują wtedy inne mięśnie niż przy zwykłym zbiegu. Z racji tego, że często prawdziwie galopujemy dobrze jest podbudować słabnące z czasem morale - myśli typu „co ja kurde wyprawiam” nie należą do rzadkich. Właściwy okrzyk może być bardzo pomocny. Ja jestem zwolennikiem „Rejsowego” klasyka – czyli tylko i wyłącznie IAAAHH. Ciekawe jest też pokonywanie pojedynczych przeszkód – np. zwalonych drzew.
Bez hamowania tempa biegu wybijamy się wtedy tylko w górę przez co ciało spada praktycznie tylko w dół co przy podparciu na dwie stopy gwarantuje nam bardzo pewne przyziemienie. Słabe strony: nogi idą blisko podłoża więc powinno być ono w miarę równe, w fazie przyziemienia spadamy na nogę tylną, a środek ciężkości jest z tyłu osi ciała – np. na śliskiej trawie nogi mogą wyjechać spod ciebie choć przy butach o agresywnym, górskim bieżniku nie zdarzyło mi się to. Na takiej nawierzchni można trochę obniżyć sylwetkę i wydłużyć rozstaw stóp co zawsze daje lepszą kontrolę. Z mojej skromnej praktyki mogę dodać, że trzy opisane techniki można z powodzeniem stosować na długich odcinakach górskich tras.
A jak pod górę.
Najłatwiej o kijach. Tylko co zrobić z tym cholerstwem jak chcesz szybko zbiegać gdzie swobodne ręce są dla koordynacji praktycznie niezbędne. Przecież można kogoś takim trzymany w ręku kijem dziabnąć, a nie daj Boże siebie. Pomocna w tym aspekcie może być tzw. „Biegowa Rura”. Prekursorów tej konstrukcji spotkałem w 2013 na Biegu Rzeźnika. Jest ona niczym innym jak futerałem dla składanych kijów, który możemy przypiąć do plecaka i praktycznie w biegu podjąć i schować kije. Można ją wykonać np. z kanalizacyjnej rury 50 – tki, którą po ucięciu na właściwy wymiar wobec długości kijów przypinamy do plecaka, najlepiej w 4 miejscach. Dobrze sprawdzają się do tego celu opaski elektryczne ze względu na swoją sztywność i zestaw (kije+ rura) staje się prawie elementem plecaka.
Przy jej podwieszaniu warto zachować wysokość końca kijów bliską użytkownika, wówczas ryzyko uderzania w tył głowy przez rączki kijów prawie niknie, a omijane niskie gałęzie nie zahaczą nas. Kije o szerokiej podstawie rączki dobrze kotwią się w kielichu rury, a tym o smukłej trzeba zapewnić dolny korek. Dobre spakowanie plecaka odchylające trochę uchwyty kijów od tułowia eliminuje ryzyko uderzenia w tył głowy. Jeśli chodzi o kije to ja zdecydowałem się na kije dwuelementowe o długości po złożeniu wynoszącej 75 cm, oczywiście z szybko- rozłączną rękawiczką. Zestaw taki można złożyć i rozłożyć prawie w 10 sekund co zachęca do używania kijów nawet na krótkich podejściach. Po stiuningowaniu rury wygląda ona całkiem cool w opinii moich Pań. Czekam na inne opinie.
Gdy zatem w góry biegniesz kolego to bierz ze sobą: dobry nastrój, spokój i siłę ducha, ciekawe tematy do rozmów i bliskich kolegów. Jak moje „złote myśli” spodobały ci się to też spróbuj czegoś nowego. Powodzenia. |
| | Autor: Dawid KKB, 2015-07-20, 18:26 napisał/-a: LINK: http://Ścieżki biegowe
Witam!
Dobry artykuł, z pewnością skorzystam z Twoich porad.
Jednak mam też pytanie:
Wybieram się na początku sierpnia do Zakopanego i chciałbym spróbować swoich sił w bieganiu górskim. Zna ktoś jakieś w miarę spokojne szlaki na stawianie pierwszych kroków w bieganiu po górach? | | | Autor: bunioz, 2015-07-26, 08:19 napisał/-a: Nie wiedziałem,że coś co robię praktycznie czyli wbieganie i zbieganie można tak przedstawić teoretycznie jak w tym artykule , podziwiam . Ale z drugiej strony jak się mieszka w Limanowej i biega w okolicy gdzie równo nigdzie nie ma to jakby te czynności ma się wrodzone.Raz na jakiś czas chętnie pobiegałbym sobie po równym ,ale takich miejsc u nas nie ma.
Mamy za to dużo pustych szlaków, gdzie można spokojnie potrenować, polecam trasę narciarską na Mogielicy (wkoło góry) 20,5 km 750 metrów podbiegów i zbiegów( są inne warianty też) :
http://zimowybeskidwyspowy.pl/trasy-i-beztrasy,5.html
A to link do jednego z moich wybiegań :
http://limanowa.in/wy-tu-piszecie;tatry-podhale-gorce-beskid-wyspowy-w-jeden-dzien,23329.html | |
|
| |
|