|
| GrandF Panfil Łukasz LKS Maraton Turek
Ostatnio zalogowany 2024-10-17,17:31
|
|
| Przeczytano: 960/762968 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Zapomniane 100 kilometrów | Autor: Łukasz Panfil | Data : 2014-11-10 | Za dwa tygodnie w katarskim Doha odbędą się 27 Mistrzostwa Świata w biegu na 100km. Polska reprezentacja w składzie – Jarosław Janicki, Paweł Szymandera, Dariusz Guzowski, Jacek Będkowski i Tomasz Matusiak zmierzy się z najlepszymi supermaratońskimi specjalistami na świecie. Jarek Janicki trzykrotny wicemistrz świata na 100km po kilku latach nieobecności na światowym czempionacie znów stanie na linii startu. Będziemy trzymać kciuki za jak najlepszy występ chociaż mamy świadomość jak trudne warunku pogodowe panują w Katarze.
Magier i Janicki
Niemal dokładnie przed rokiem prezentowaliśmy tekst na temat najlepszych polskich biegaczy stukilometrowych. Główną treścią było odniesienie rekordów życiowych do najlepszych wyników maratońskich. Tekst można znaleźć tutaj (www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=1&action=7&code=12135).
A jak to wygląda na świecie?
Cyfry nie oddają tego co kryje się za nimi. Różne ścieżki wiodły zawodników do osiągania poniższych rezultatów. W światowej tabeli „top 20” swoje miejsce znalazło pięciu reprezentantów Rosji, czterech Japonii, po dwóch Polaków, Francuzów, Brytyjczyków i Włochów oraz Belg, Hiszpan i Brazylijczyk.
Szkoła Japońska jest niemal identyczna w przypadku każdego zawodnika. Są to biegacze po przebytej klasycznej, długodystansowej drodze. Zaczynali od bieżni i wyników na poziomie w okolicach 28 i pół - 29 minut na 10000m by później skutecznie rywalizować na maratońskich trasach. Stukilometrowa specjalizacja nie wykluczała dobrych występów w maratonie. Sunada ustalił swój rekord życiowy na 42km i 195m dwa lata po ustanowieniu wciąż aktualnego rekordu świata na „setkę”. Życiowe osiągnięcia reprezentantów Japonii na 100km nie są przypadkiem, aż trzech z nich legitymuje się maratońskimi wynikami na poziomie 2:09-2:11.
Valmir Nunes
Bardzo ciekawy jest przypadek rankingowej „siódemki” – Aleksieja Wołgina. Rosjanin na początku lat 90-tych uprawiał chód sportowy i był w tej części bloku wytrzymałości niezwykle perspektywiczny. W wieku lat 22 uzyskał na piesze 50km 3:44:45. Rezultat ten był trzecim wynikiem na świecie w podsumowaniu roku 1990! Dlaczego nie „szedł w chód” dalej niewiadomo. Okazał się wyśmienitym „setkowiczem” ustanawiając pięć lat później rewelacyjny wynik – 6:20:44. Podobny, wyśmienity przykład mieliśmy na naszym krajowym podwórku w osobie Jerzego Wróblewicza. Jurek, Mistrz Polski na chodziarską 50-tkę z roku 1988 zmienił później formę ruchu na bieg. Doprowadził swój rekord życiowy na 100km do wyniku – 6:33:11. Ustanowił go na kaliskiej trasie.
Nie ma cienia przesady w twierdzeniu, że ogromny wkład w polski rozwój tej konkurencji ma właśnie Kaliska Setka. Mieliśmy zawodników światowej klasy, zdobywców medali imprez międzynarodowych w osobach Jarka Janickiego, Andrzeja Magiera i Piotrka Sękowskiego. Kaliska Setka motywowała – rangą Mistrzostw Polski i fantastycznymi nagrodami w postaci samochodów. Za zwycięstwo Opel Corsa, za drugie miejsce Fiat 126p. Wyniki poniżej sześciu godzin i 40 minut padały w Kaliszu aż siedemnastokrotnie, z czego tylko dwa z nich nie są autorstwa Polaków.
Takahiro Sunada rekordzista świata
Rekord trasy jest zarazem rekordem Polski – 6:22:23 stawia Jarka Janickiego na jedenastej pozycji w światowych tabelach All – time. Nasi eksportowi zawodnicy również łączyli supermaratońskie starty z klasycznymi na 42km i 195m. Zwłaszcza Piotr Sękowski , którego już od dziesięciu lat nie ma z nami radził sobie wyśmienicie na najdłuższym dystansie olimpijskim. Przez cztery sezony regularnie schodził poniżej dwóch godzin i dwudziestu minut. Rekord życiowy z Pragi 2:15:21 nie zaspokajał jednak w pełni ambicji zawodnika. Piotr uciekł w „stówę” dochodząc do świetnego wyniku 6:37:20 i tytułu wicemistrza Europy.
Najbardziej utytułowanym zawodnikiem ostatnich lat jest niewątpliwie Georgio Calcaterra. Maratoński rekord życiowy Włocha wynosi 2:13:15, ale to co facet wyprawiał w sile swoich możliwości motorycznych przyprawia o zawrót głowy. W samym roku dwutysięcznym przebiegł 21 maratonów z czego 13 poniżej 2:20:00! 2:13:15, 2:14:24, 2:15:03, 2:15:51, 2:16:06, 2:16:33, 2:17:50, 2:18:34, 2:18:54, 2:19:07, 2:19:40, 2:19:46… Zaczynał karierę od bieżni jednak wyniki na poziomie 14:35 i 30:00 odpowiednio na 5000 i 10000m nie dawały perspektyw na karierę międzynarodową. Tą niewątpliwie zrobił odnajdując po wielu latach dystans najbardziej odpowiedni dla siebie – 100km.
W tym przeładowanym maratońskim startami roku 2000, mistrzem świata na „stówę” został Pascal Fetizon. Ultra karierę poprzedził całkiem przyzwoitą maratońską. Brał udział w Mistrzostwach Świata w Półmaratonie, na którym to dystansie doszedł do bardzo dobrego wyniku – 62:11. Fetizon startujący blisko dekadę w biegach ultra postanowił grubo po 40-tym roku życia na znaczne skrócenie odwiedzanych dystansów. Mając na karku 46 lat przebiegł 5000m w 14:52.01, „dychę” w 31:10.19, „połówkę” w 68:55, a dystans dwukrotnie dłuższy w 2:22:45.
Steve Way
Zupełnie inną drogę nie mającą wiele wspólnego z karierą stadionową wybrał Valmir Nunes. Brazylijczyk swoje wyniki na stówę uzyskiwał nazwijmy to „z góry” – biegał Spartathlon, Badwater Ultramarthon, startował w biegach 24-godzinnych. Musiał dysponować czasem zważając na fakt, że jego tygodniowy kilometraż wahał się w granicach 300 – 400km! Nie istnieje zatem jedna recepta na dochodzenie do najlepszych wyników w biegu na 100km. Z jednej strony Sunada biegający 28 i pół minuty na dychę i 61 minut w półmaratonie, z drugiej ultradługodystansowy Nunes...
Mimo iż w Polsce stukilometrowa konkurencja podupadła i raczej ciężko się spodziewać następców Janickiego czy Megiera, na świecie pojawiło się w latach 2013, 2014 dwóch fenomenalnych zawodników. Rosjanin Wasilij Larkin i Brytyjczyk Steve Way. Wdarli się w tabele najlepszych w historii odpowiednio na pozycję piąta i szóstą. Obydwu panów dzieli różnica aż 17 lat! Larkin uzyskując przed rokiem 6:18:26 był miesiąc po swoich 22 urodzinach. O Way’u, który pół roku temu wybiegał 6:19:20 pisaliśmy już na łamach naszego portalu. To ten pan, który w dużym skrócie wstał zza biurka z nadwagą, zaczął biegać i w tym roku mając 40 lat uzyskał na 42km i 195m w Glasgow 2:15:16, a trzy miesiące wcześniej w Londynie 2:16:27.
Giorgio Calcaterra
Way mimo zupełnie nietypowej drogi do tak fantastycznych wyników istnieje w biegowym środowisku na ponadprzeciętnym poziomie od 5-6 lat. To już czwarty sezon Brytyjczyka, w trakcie którego „łamie” 2:20:00. Ale kim jest Larkin? Do zeszłorocznego występu niewiele znaczącą w Rosji postacią. 30:52 na 10000m czy 2:22 w maratonie ujmy nie przynoszą, ale raczej wtapiają zawodnika w tło rosyjskich długodystansowców. Wziął się więc Larkin za „stówę” i wybiegał 6:18. Czekamy na dalszy rozwój kariery.
100km pojmowane w kategorii biegów ultra przegrywa w chwili obecnej na całej linii z innymi imprezami. Na asfalcie ciekawszymi są ultra nazwijmy je ekstremalne – 24h i tym podobne. Dystanse około stu kilometrów wynoszą się coraz częściej w góry ciągnąc za sobą rzesze biegaczy rządnych nie tylko doznań sportowych, ale również estetycznych. Niełatwo przyciągnąć zawodników do ulicznej setki. Przed laty działała magia cyfry – „przebiec 100km”. To było coś! Obecnie przy tak rozbudowanym rynku biegowym z ofertą najrozmaitszych dystansów, nawierzchni i okoliczności przyrody stówa przestała być atrakcyjną.
Konkurencja w wydaniu wyczynowym ma już kilkadziesiąt lat tradycji, kilka wielkich indywidualności w dorobku i interesującą tabelę wynikową. Przepis na powrót do polskich stu kilometrów w wydaniu z lat dziewięćdziesiątych jest niezwykle prosty i sprawdzony - samochód albo równie atrakcyjna nagroda dla zwycięzcy. |
| | Autor: Admin, 2014-11-10, 17:02 napisał/-a: Łukasz, a jak z Twoimi planami przedłużenia dystansu do setek, i tym samym przedłużenia uprawiania wyczynu? | | | Autor: Admin, 2014-11-10, 17:06 napisał/-a: "Bardzo ciekawy jest przypadek rankingowej „siódemki” – Aleksieja Wołgina. Rosjanin na początku lat 90-tych uprawiał chód sportowy i był w tej części bloku wytrzymałości niezwykle perspektywiczny."
Podobnie perspektywiczny był w maratonie Pan Robert Korzeniowski, który po zakończeniu kariery chodziarza wystartował rok później w Cracovia Maratonie wbiegając na metę z czasem lekko tylko powyżej 2:20:00, chyba coś około 7-10 miejsca. Niestety później okazało się, że Pan Robert wszedł na trasę dopiero w połowie dystansu, co nie przeszkodziło mu w triumfalnym udzielaniu wywiadów na mecie. Taka niespodzianka :-) | | | Autor: henry, 2014-11-11, 08:55 napisał/-a: Warto by tu było wspomnieć o Janie Szumcu , który ma oficjalnie 4 wynik w Polsce a nieoficjalnie zdecydowanie pierwszy. | | | Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2014-11-12, 09:45 napisał/-a: oo a tego nie wiedziałem Panie Michale, poszukam sobie informacji o tym :) | | | Autor: czewis3, 2014-11-12, 14:54 napisał/-a: Najlepszy wynik Janka Szumca na tym dystansie to 6.17.56 w dniu 6.08.1989 | | | Autor: Mirza, 2014-11-12, 20:53 napisał/-a: To 6:17 pobiegł konkretnie 13.09.1986.
Jednak najlepszy rezultat na atestowanej trasie to 6:33:40, 23 kwietnia 1988 r. i wygrana w Rodenbach | | | Autor: GrandF, 2014-11-12, 22:07 napisał/-a: Wynik Jana Szumca nie powinien figurować w oficjalnych tabelach. Trasa w Winschoten do 1989 roku nie posiadała atestu, poza tym najbardziej wiarygodni statystycy z Międzynarodowego Stowarzyszenia Statystyków Biegów Ulicznych nie uwzględniają rezultatu w zestawieniach. Wyniki z Winschoten za okres 1976-1989 sygnowane są adnotacją - "trasa za krótka". | | | Autor: Mirza, 2014-11-13, 05:18 napisał/-a: Z 1989 r. już chyba są uwzględniane, ale wtedy Szumiec pobiegł 7:15:04.
Jak pisałem wyżej, życiówkę ma z Rodenbach. | |
|
| |
|