Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

benek
Piotr Bętkowski
Rumia
CITY TRAIL Team
MaratonyPolskie.PL TEAM

Ostatnio zalogowany
2024-11-15,12:04
Przeczytano: 848/520084 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/6

Twoja ocena:brak


Wywiad z Marcinem Chabowskim
Autor: Piotr Bętkowski
Data : 2012-05-04

Rozmowa z Marcinem Chabowskim, który 29 kwietnia 2012 roku podczas maratonu w Dusseldorfie (Niemcy) z wynikiem 2:10:07 zajął 4 miejsce osiągając jednocześnie minimum na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Rozmawiamy na temat drogi do osiągnięcia minimum, o problemach w drodze do tego celu i planach na Londyn. Zapraszam do lektury.

P.B. – Piotr Bętkowski
M.C. – Marcin Chabowski


Marcin Chabowski z żoną Moniką

P.B. - Do trzech razy sztuka!!! Trzeci start w maratonie i udało się osiągnąć minimum na Igrzyska Olimpijskie w Londynie i piąty wynik w historii maratonu w Polsce. Jakie to uczucie?

M.C. - Na mecie wielka euforia, że się udało, ale po 5min emocje opadły. Teraz jest po prostu chłodna satysfakcja, że ważne decyzje które podjąłem okazały się słuszne.

P.B. - Jak układał się bieg w Dusseldorfie?

M.C. - Do 34km czułem się wyśmienicie. Miałem dobre prowadzenie przez 2 zająców do 29km. Mówili dobrze po angielsku i mogłem nimi dowolnie sterować, ponieważ byłem jedynym zawodnikiem, który z nimi biegł. Na 34km zaczęły się skurcze łydek, które już na ostatnich 2km były bardzo mocne.

P.B. - Czym są dla Ciebie Igrzyska Olimpijskie?

M.C. - Nagrodą za 11 lat pracy i dużym wyzwaniem.

P.B. - Nagle okazuje się, że minimum ustanowione przez PZLA na poziomie 2:10:30 dla mężczyzn nie jest nie do osiągnięcia. Jakie Ty masz na ten temat odczucia?

M.C. - Minimum jest trudne. Analizując tabele europejskie na przestrzeni kilku lat, to wynik w ścisłej czołówce. Mamy teraz bardzo młody skład w maratonie, który powinien zbierać doświadczenie na imprezach mistrzowskich, zwłaszcza, iż sami zawodnicy wyrażają chęć udziału w IO.


Na mecie maratonu w Dusseldorfie - 2:10:07

P.B. - Wybrałeś najpóźniejszy z możliwych terminów do osiągnięcia wskaźnika PZLA. Skąd taka decyzja? Nie lepiej było by wybrać jakiś wcześniejszy maraton zwiększając sobie czas na trening pod Londyn?

M.C. - Oczywiście, że lepiej! Na przełomie grudnia 2011 i stycznia 2012 miałem 40 – dniową kontuzję. Myślałem, że mam po maratonie na wiosnę i nie ma już czasu na przygotowania do startu. Przeanalizowałem sytuację z nowym trenerem i uzgodniliśmy, że jeżeli mam biegać to tylko w tym terminie. Do wyboru był Dusseldorf albo Hamburg.

P.B. - Właściwie dlaczego wybrałeś maraton w Dusseldorf?

M.C. - Szybka trasa przede wszystkim. Druga sprawa to zapewnienie zająców na 65min połówkę. W Hamburgu z wynikiem 2:14:32 organizator zapewniał mi tylko hotel bez podróży, bez bonusów wynikowych itp. Byłem po prostu dla nich za słaby.

P.B. - Przygotowania nie szły po Twojej myśli. Najpierw niezbyt udany półmaraton w Warszawie, później kontuzja kolana. Jaki to miało wpływ na Twój wynik?

M.C. - Nie wiem jaki to miało wpływ na mój występ. Ponadto z treningu wypadł mi tydzień w końcowym etapie. Po takiej przerwie, wkradło się trochę niepokoju o finalny rezultat w maratonie.

P.B. - Nie sposób zapytać jak na Twój wynik wpłynął nowy trener Leonid Shvetsov, z którym od niedawana współpracujesz, a jest również trenerem Henryka Szosta.

M.C. - Leonid całkowicie zmienił mój trening. Ma całkiem inne podejście do maratonu niż sobie wyobrażałem po swoich pierwszych dwóch występach w Wiedniu i Warszawie. Jestem mu wdzięczny za to, że przyjął mnie do grupy i zgodził się trenować. Cieszę się, że mogę korzystać z jego doświadczeń, które nabył przez całą swoją długą karierę.

P.B. - Ostatnio sporo szumu w mediach zrobiło się wokół dopuszczenia do startu w maratonie w Londynie Artura Kozłowskiego (2:10:54), Mariusza Giżyńskiego (2:11:20) oraz Iwony Lewandowskiej (2:30:38) mimo nie uzyskania przez nich wskaźników PZLA. Sprawa została nagłośniona na tydzień przed Twoim startem i straciła nieco na ważności bo zostało już tylko jedno miejsce dla mężczyzny do reprezentowania kraju na IO w Londynie w maratonie. Jaki Ty masz do tego stosunek?

M.C. - Zdziwiłem się trochę, że taka inicjatywa rozpoczęła się w momencie, kiedy można było uzyskiwać jeszcze minima. Oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale z mojej perspektywy nie było to w porządku w stosunku do osób, które jeszcze starały się o kwalifikację. Mamy jeden z najwyższych wskaźników do Londynu, a podobno jesteśmy liderem gospodarczym w Europie Środkowej. Nie wiem, czy to kwestia czynników ekonomicznych, czy jeszcze czegoś innego?

P.B. - Jesteś multimedalistą Mistrzostw Polski na bieżni, przełajach no i biegach ulicznych, jednak bieganie nie jest finansowym rajem. Jak to wygląda w Twoim przypadku?

M.C. - W tym momencie, gdyby nie Wojsko Polskie ciężko byłoby trenować profesjonalnie. Żeby na tym zarabiać dobre pieniądze trzeba biegać dużo szybciej. Gdyby znalazł się jakiś większy sponsor na pewno miałbym spokojniejszą głowę.

P.B. - Do Londynu zostało niewiele czasu. Jak będą wyglądały Twoje przygotowania?

M.C. - Do 12 maja skupiam się na regeneracji i będę sobie wolno biegał do 12km. Takie mam dyspozycje od trenera. Od 12 maja mam trzy miesiące do startu w Londynie, więc od tego momentu pewnie będę rozpoczynał jakiś pierwszy mikro cykl, który wyśle Leonid. Zamierzam w najbliższym czasie odbyć zabiegi krioterapii. Wiem też, że pojedziemy z Henrykiem do St. Moritz.

P.B. - Henryk Szost celuje w czołową dziesiątkę w Londynie. Jakie są Twoje plany na ten start?

M.C. - Na tą chwilę mogę powiedzieć, że będę próbował pobiec nie gorzej jak w Dusseldorfie. Dużo zależy też od pogody. Jak trening będzie wychodził bez zbędnych kłopotów, to może uda się poprawić życiówkę na najważniejszym starcie tego sezonu. Liczę na to!

P.B. - Prowadzisz w sieci swojego bloga na własnej stronie internetowej www.marcinchabowski.pl czy możemy liczyć na relację z Twoich przygotowań i pobytu w Londynie za pośrednictwem tej strony?

M.C. - Tak, oczywiście. Po to założyłem tą stronę, żeby móc kontaktować się za jej pośrednictwem z kibicami, którzy są zainteresowani moim bieganiem i moją osobą.

P.B. - Świat idzie do przodu, Polscy zawodnicy idą do przodu. W tym momencie aż 5 zawodników pobiegło maraton poniżej 2:12, jednak aby liczyć się w komercyjnych imprezach w Londynie, Nowym Jorku czy Berlinie trzeba biegać o 3-5 minut szybciej. Myślisz, że jesteście, jako grupa Polskich zawodników, osiągać sukcesy w komercyjnych biegach jak niegdyś Niemczak czy Gajdus?

M.C. - Ciężko jest mi się wypowiadać za kolegów, ich trzeba o to zapytać. Na pewno nie jest dane wszystkim biegać jak Ryan Hall i łamać bariery 2:06, a takie często trzeba biegać wyniki, aby zajmować miejsce w pierwszej trójce na maratonach z cyklu World Marathon Majors. Afrykańczycy zdominowali zupełnie tą dyscyplinę. Dla nas, czyli młodych Polskich maratończyków ważna jest teraz regularność i stopniowa poprawa tych wyników. To jest chyba najlepsza droga do zbliżenia się do wymienionych wyżej granic.

P.B. - Wspomnieliśmy o Twoich problemach z przygotowaniami, a mimo to jedziesz na Igrzyska Olimpijskie do Londynu. Gdzie jest Twój limit?

M.C. - Tego nie wiedzą najstarsi górale. Sport jest bardzo nieprzewidywalny. Przez całą swoją karierę powtarzam, że mam w sobie mocny silnik, czyli wydolność. Wszystko rozchodzi się o przygotowanie siłowe, o silne nogi. Często czułem się tak, że mogłem biec dużo szybciej bo oddech mi na to pozwalał, ale nogi odmawiały szybszej pracy.

Teraz na maratonie też tak było. Oddechowo cały maraton czułem się bardzo swobodnie, po prostu zmęczenie mięśniowe jest barierą. Muszę w dalszym ciągu wytrenowywać nogi, aby mogły znieść większe obciążenia po 1godz 30min biegu. Mam nadzieję, że będę się dalej rozwijał i to nie jest już szczyt moich możliwości.

P.B. - Na pewno czułeś wsparcie bliskich i kibiców. Czy chciałbyś komuś podziękować?

M.C. - Dziękuję rodzinie, która znosi trudy życia z maratończykiem, przede wszystkim mojej ukochanej żonie Monice, za cierpliwość i ułatwianie organizowania dnia codziennego. Dziękuję kibicom za wsparcie w komentarzach, nadesłane maile oraz wsparcie na biegowych trasach. Chciałbym również podziękować firmom i instytucjom, które mnie wspierają od kilku lat, czyli firmie Powerade oraz Asics, a także Wojsku Polskiemu, które w znaczącym stopniu wpływa na wyniki, które osiągam.

Dziękuję też dr Kubie Czaji za współpracę z dziedziny dietetyki i suplementacji oraz Marcinowi Fehlau i jego żonie Karolinie właścicielom sklepu Świat Biegacza, za wymianę doświadczeń i pomoc, kiedy jej potrzebuję. Podziękowania kieruję także do trenera Leonida Shvetsova za całe przygotowania do maratonu.

P.B. - Dziękują za wywiad i życzę samych sukcesów.

M.C. - Dziękuję. Pozdrawiam wszystkich czytelników, którzy dotrwali do końca tego wywiadu.



Komentarze czytelników - 14podyskutuj o tym 
 

Autor: mzuk, 2012-04-30, 08:55 napisał/-a:
LINK: http://www.marcinchabowski.pl


No i warto składać gratulacje dla Marcina w miejscu najlepszym do tego, czyli na jego stronie - załączam link.

 

masters

Autor: masters, 2012-04-30, 09:06 napisał/-a:
To wspaniała wiadomość , że na trasie olimpijskiego maratonu , będzie dwóch Polaków w barwach biało-czerwonych i z orłem na piersi.Na trasie dopingować będzie wielu Polaków , bo nie potrzeba biletów.We dwójkę zawsze lepiej w wiosce olimpijskiej i na starcie .
Szacun dla Marcina za pokera !

 

jaworek36

Autor: jaworek36, 2012-04-30, 10:16 napisał/-a:
Wielkie gratulacje za wspaniały wynik - będziemy trzymać kciuku za "pudło" w Londynie !!!

 

Autor: mzuk, 2012-04-30, 10:29 napisał/-a:
Re Masters: Andrzej, będzie TRZECH! :) I nie mam na myśli teraz Karoliny. Mam na myśli trzech panów. Pojedzie komplet!

 

masters

Autor: masters, 2012-04-30, 17:41 napisał/-a:
Nie wiem , czy pamiętasz Igrzyska Olimpijskie 2004 w Atenach , kiedy Annie Zagórskiej , później Rostkowskiej zabrakło O , 68 setnych sekundy do minimum wyznaczonego przez PZLA W BIEGU NA 800 m i nie pojechała .W wyznaczonym terminie przez PZLA NORMĘ SPEŁNIŁO DWÓCH POLAKÓW i Polskę będzie reprezentowało w Londynie w maratonie Henryk Szost i Marcin Chabowski po ogłoszeniu oficjalnych wyników maratonu w Dusseldorfie

 

henry

Autor: henry, 2012-04-30, 17:48 napisał/-a:
Uzyskanie minimum nie jest równoznaczne z wyjazdem na igrzyska, to tylko jeden najważniejszy spełniony warunek. Teraz trzeba poczekać na wyniki kontroli antydopingowej i trzeba poczekać na powołanie do ekipy olimpijskiej.

 

Autor: mzuk, 2012-04-30, 21:17 napisał/-a:
Powtórzę swoje. W Londynie pobiegnie trzech polskich zawodników. Jestem o tym przekonany.

 

dariuusz4

Autor: dariuusz4, 2012-05-05, 00:06 napisał/-a:
Marcin to mocna osobowość i świetny zawodnik. Wierzę w niego na IO. Myślę że minutę urwie na pewno a może zejdzie poniżej 2:09. Powodzenia !!!

 

lukpol

Autor: lukpol, 2012-05-06, 13:29 napisał/-a:
Witam.

Nawiazujac do wypowiedzi Henriego o kontroli anty dopingowej.
Marcin sam w wywiadzie po starcie mowil ,ze bral sterydy na swoje problemy zdrowotne.

 

Piotr Falkowski

Autor: Piotr Falkowski, 2012-05-14, 09:35 napisał/-a:
Gratulując serdecznie Marcinowi Chabowskiemu i ciesząc się ogromnie z kolejnego minimum na Londyn, mam drobną uwagę i prośbę do autora wywiadu. Piotrze, trener Henryka Szosta i Marcina Chabowskiego nazywa się Leonid SZWECOW, a nie Shvetsov! Takie są w języku polskim zasady transkrypcji nazwisk rosyjskich, białoruskich i ukraińskich. "Shvetsov" to transkrycja angielska i międzynarodowa, ale nasz język ma swoją i w polskich tekstach to ona jest obowiązująca. Błagam! Szwecow, Isinbajewa (a nie Issinbayeva, jak niektórzy piszą), Błochin (a nie Blokhin) etc.

 



















 Ostatnio zalogowani
Jarek42
05:46
biegacz54
04:48
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |