Wraz z rozpoczęciem Nowego Roku warto przyjrzeć się kalendarzowi biegowemu na 2012 rok. Co nowego szykują dla nas organizatorzy biegów? Jakich niespodzianek, rewolucji, zmian będziemy świadkami? Portal MaratonyPolskie.PL rozpoczyna krótki cykl wywiadów z Dyrektorami największych krajowych maratonów. Na początek rozmawiamy z Bohdanem Witwickim, pomysłodawcą i organizatorem Silesia Maratonu, który odbędzie się 3 maja.
B.W. – Bohdan Witwicki
M.W. - Michał Walczewski
M.W. - Za nami kilka pierwszych dni Nowego Roku. Wiele osób wraz z przełomem roku składa sobie życzenia. Czego z tej okazji mogę życzyć organizatorowi Silesia Marathon?
B.W. - Na pewno zdrowia, bo tego nigdy za wiele. Odpukać w niemalowane... na razie, mimo upływu lat zdrowie nie szwankuje, pewnie w dużej części dlatego, że nadal staram się być aktywnym i nie tylko zajmuje się organizacją impreza, ale też biegam jak tylko czas na to pozwala. W zawodach startuję coraz rzadziej, ale mam jeszcze marzenia związane z konkretnym startem i dlatego chcę wrócić do dobrej jak dla siebie formy biegowej.
Rys.1 - Bohdan Witwicki, Dyrektor Silesia Marathon
Organizacyjnie, bo trudno przy pracy nad Silesia Marathon mówić o pracy zawodowej, gdyż to raczej pasja niż zawód, chciałbym by nasz bieg w tym roku zrobił naprawdę duży skok pod względem frekwencji. Liczę na to, że start ponad 2 tysięcy zawodników będzie bardzo realny.
M.W. - Zapisy zostały już uruchomione i można się do Waszej imprezy rejestrować. Wiele razy zastanawiałem się, czy organizatorzy notują sobie w jakich terminach ile mieli zgłoszeń w poprzednich latach, by móc na tej podstawie przewidzieć frekwencję w aktualnym sezonie...
B.W. - Tak, notuję sobie co roku zapisanych biegaczy w poszczególnych miesiącach. W tym roku zapisy prowadzimy od połowy grudnia, podobnie jak rok wcześniej, więc możemy je porównać – zgłoszeń jest znacząco więcej. Co ważna dzięki współpracy z firmą eCard wprowadziliśmy płatności on-line i numery startowe są teraz nadawane nie tylko automatycznie ale i bardzo szybko. Płatności kartami kredytowymi na pewno ułatwiają rejestrację i start osobom zza granicy.
M.W. – Za granicą płatności on-line to już absolutny standard na dużych imprezach. Jak wypadamy na tym tle?
B.W. – Choć prawie każdy z nas ma konto w banku z którego może korzystać elektronicznie, to wciąż jest całkiem liczna grupa biegaczy preferująca jednak przelewy pocztowe. Jest to czasochłonne rozwiązanie – trzeba ręcznie wypisać druk, pójść na pocztę, odstać swoje w kolejce. Niemniej jest na naszej stronie cały czas opcja wydruku gotowego przekazu pocztowego, ale zachęcam do elektronicznych płatności, bo to bardzo upraszcza sprawę. W Polsce nie są wciąż popularne płatności kartami kredytowymi, większość stanowią przelewy elektroniczne on-line. Wygląda to tak: ze strony maratonu klikamy na przelew, przechodzimy na stronę naszego banku, logujemy się, dostajemy wypełniony druk i akceptujemy przelew.
M.W. - Co nowego czeka biegaczy w tegorocznej edycji Silesia Marathon?
B.W. – Odwracamy trasę maratonu. Choć jest ta sama co w ubiegłym roku, to zmieniamy kierunek biegu dzięki czemu będzie można spojrzeć na mijane obiekty z innej perspektywy. Tegoroczny Silesia Marathon wystartuje w Katowicach, spod znanej wszystkim hali Spodek. Trasa biegu wiedzie przez historyczną i wartą zobaczenia dzielnicę Nikiszowiec, następnie przez Siemianowice Śląskie i Chorzów, by zakończyć się w największym miejskim parku Europy - w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie.
M.W. - Z planowanego początkowo finiszu na Stadionie Śląskim nic nie wyszło?
B.W. - Mój pomysł by Silesia Marathon zakończyć na bieżni lekkoatletycznej największego stadionu lekkoatletycznego w Polsce musimy odłożyć niestety do przyszłego roku. Idea spodobała się Markowi Szczerbowskiemu – Dyrektorowi Stadionu Śląskiego - ale w związku z problemami technicznymi podwieszanego dachu remont stadionu przeciągnie się pewnie o kolejny rok. Póki co, podobnie jak w Nowym Yorku zakończymy bieg w parku, a że Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, który – mało kto o tym wie – jest prawie dwa razy większy od Central Parku, to finisz powinien też być miłym przeżyciem. Miejsce to na pewno jest przyjazne dla oczekujących na mecie rodzin i znajomych którzy mogą ten czas mile spędzić.
M.W. – W poprzednich edycjach nie udało się zorganizować finiszu w katowickim Spodku, mimo takich planów finisz zawsze ze względu na remont odbywał się pod nim. Czy uważasz to za porażkę?
B.W. – Mylisz Półmaraton Katowicki, który kończył się w Spodku z maratonem :-) Jeżeli jesienny Półmaraton Katowicki uda się przywrócić miastu (głównie chodzi tu o przekonanie władz miasta do tego, że wydarzenie to ma sens i przynosi miastu korzyści), to finiszować będziemy w Spodku jak kiedyś. Odwrócenie trasy Silesia Maraton wynika z tego, że przekonałem się iż meta w parku, gdzie każdy może usiąść sobie na trawie, odpocząć z rodziną to lepsze rozwiązanie niż beton wypełniający szczelnie okolice Spodka. New York Maraton też kończy się w Central Parku!
M.W. – A meta na stadionie?
B.W. – Finiszowałem kiedyś kończąc swój maraton na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Niedawno kończyłem też maraton w Monaco, na znanym stadionie klubu AC Monaco, gdzie też finisz był na stadionie. Wrażenie zawsze jest imponujące. W Polsce finiszuje się między innymi na stadionie w Toruniu podczas Półmaraton. Aby zorganizować taki finisz stadion niestety ale musi mieć bieżnię lekkoatletyczną. Stadion Śląski taką będzie mieć – w przeciwieństwie do np. Stadionu Narodowego w Warszawie – musimy tylko poczekać do końca remontu.
Rys.4 - meta na stadionie w Monaco
M.W. - Co jeszcze czeka uczestników śląskiego maratonu?
B.W. - Stale pracujemy nad rozwojem imprezy. Mimo trudnej sytuacji gospodarczej Europie uważam, że najcięższy maraton za nami. I nie myślę tu wyłącznie o pogodzie (śmiech), która w 2011 roku zaskoczyła nas wszystkich. Ciężkie chmury odpływają i z nadzieją patrzymy na ten rok.
Przygotowujemy dla uczestników nowe wzory pamiątkowych koszulek. Będą one, tak jak dotychczas wykonane z technicznych materiałów. Pakiet startowy będzie w tym roku bogatszy ale o szczegółach możemy mówić na początku lutego. Zależy nam bardzo na dobrej atmosferze biegu i w tym roku chcielibyśmy, by doping i oprawa biegu były na najwyższym poziomie.
M.W. - Dotychczas wspólnie z maratończykami startowali biegacze na dystansie o połowę krótszym. Czy nadal organizowany będzie jako impreza towarzysząca Półmaraton?
B.W. - Tak, również w tym roku odbędzie się półmaraton. Zależy nam na propagowaniu biegania i trzeba każdą nadarzającą się okazję wykorzystać by pokazać jak wiele osób biega. Rośnie kolejne pokolenie biegaczy, nie wszyscy są gotowi na start w maratonie i dla tego chcemy dać im szansę rywalizacji na ulicach śląskich miast.
Półmaraton także wystartuje spod hali SPODEK, ale nowością będzie rozdzielenie startów. Jeśli się nie mylę, to tego typu rozwiązania nikt w Polsce jeszcze nie realizował. Półmratończycy dołączą do peletonu biegaczy dwie godziny później, gdy czołowi maratończycy będą już zbliżali się do mety. Dzięki takiemu rozwiązaniu wielu maratończykom biegnącym na czas 4-5 godzin będzie raźniej, bo dołączy do nich spora grupa „świeżych” biegaczy.
M.W. - Pomysł wydaje się ciekawy. Nie obawiasz się jednak tego, że gdy nagle na półmetku maratonu do stawki zostanie „wpuszczone” kilkaset nowych osób wielu maratończyków może stracić rytm, dać się ponieść fali mijających ich „świeżych” biegaczy? Zapłacić za to mogą cenę na 35-40 km...
B.W. – Myślę, że półmaratończycy wniosą w maratończyków nowe siły. Podniosą ich na duchu, zachęcą do dalszego, nieprzerywanego biegu. Półmaraton jak już mówiłem wystartuje 2 godziny po maratonie, gdy zwycięzcy będą już prawie na mecie. Jego uczestnicy zmieszają się więc z tymi, którzy biec będą na 4 godziny i więcej. Zrobi się „ludniej” w tym przedziale czasowym, a to powinno wielu osobom pomóc trzymać do końca tempo.
Uczestniczyłem w maratonie w Portugalii, gdzie tak właśnie zorganizowano Półmaraton. Efekt był bardzo moim zdaniem udany, choć na początku zdziwiłem się skąd nagle tyle wyprzedzających mnie osób :-) Trzeba się pilnować i nie dać na początku porwać z nurtem wyprzedzających – potem jest już ok.
M.W. – Jak po tych kilku latach zabawy w organizacje podsumujesz swoją dotychczasową przygodę jako Dyrektora biegu?
B.W. - Organizacja to fantastyczne zajęcie bo niesie ze sobą wiele pozytywnej energii, zwłaszcza, gdy widzę na mecie twarze zadowolonych uczestników. Chciałbym wspomnieć w tym miejscu o zaangażowanych w przygotowania osobach. Zespół nie jest liczny ale bardzo zaangażowany i dla tego udaje nam się rozwijać nasze biegi. Katarzyna Smolik, Marek Ochudło, Agnieszka Pilawska, Dariusz Bonarski, Maciej Tywonek, Miron Juchimiuk i Karolina Kotelon to osoby z którymi od kilku lat organizujemy nasze sportowe imprezy.
M.W. - Życzę z Nowym Rokiem spełnienia zakładanych planów i sukcesu organizacyjnego.
B.W. - Poprzeczkę organizacyjną stawiamy sobie wysoko, ale patrzymy też na nasze działania krytycznie i z pokorą wierząc, że tylko ciężka praca przyniesie efekt. A ten zobaczymy na mecie tegorocznego Silesia Marathon. Życząc wszystkim czytelnikom portalu Maratony Polskie sukcesów, nie tylko sportowych zapraszam do udziału w naszych imprezach biegowych. Silesia Maraton już 3 maja :-) |