|
| renia_42195 Renata W. okolice Poznania MaratonyPolskie.PL TEAM
Ostatnio zalogowany ---
|
|
| Przeczytano: 320/49140 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Każda relacja jest cenna, więc i swoją dorzucę | Autor: Renata Wierzowiecka | Data : 2011-10-25 | I Półmaraton Szamotuły SAMSUNG był moim pierwszym w życiu półmaratonem. Szczerze pisząc miałam duszę na ramieniu czy dam radę pokonać go w wyznaczonym limicie czasu. Udało się - 2:52:20 – wiem, że czas nie był oszałamiający, ale do tego już zdążyłam się przyzwyczaić i biegam zawsze zgodnie z którymś tam punktem regulaminów: propagowanie biegu, jako najprostszej formy rekreacji czy jakoś tak!
Biuro zwodów zorganizowane dosyć sprawnie. Mój numer startowy został wydany komuś innemu i musiałam naprędce otrzymać pierwszy wolny w kolejności. To tak na początek, ale poszło bardzo sprawnie i nie zdążyła się zdenerwować.
Tego dnia było zimno, więc prawie wszyscy zawodnicy czekali w szkole na rozpoczęcie biegu. Na zewnątrz grała bardzo sympatycznie orkiestra i aż żal było siedzieć w budynku. Jednak zimny, przewiewający wiatr powodował, że tylko najtwardsi wybiegali na rozgrzewkę.
Trasa była fajna. Żadnych pętli, agrafek i innych udziwnień. Płaska jak stół. Konkretnie do przodu i możliwa tylko w jednym kierunku – do mety. W moim przypadku ocaliło to mnie od zejścia strasy – trzeba było dobrnąć do końca lub wsiąść w wóz z napisem KONIEC BIEGU.
Po 16-stym kilometrze nie mogłam lub już nie widziałam oznaczeń następnych kilometrów. Może już zwinęli, bo biegłam na końcu?
Prysznice fatalne, ale lepszy rydz niż nic. W męskim woda nie odpływała no i następna osoba mogła się myć na leżąco – kulając się kilka razy po posadzce już się było umytym – oszczędność wody, czyli ekonomia z ekologią górą. I do tego frajda z kąpieli podłogowej, która nie często się zdarza.
Ucieszył mnie fakt, że jedzenia dla mnie starczyło. Na wojskową ta grochówka nie wyglądała, ale po takim biegu to smakowałoby wszystko. Jadąca za mną obstawa rowerowa (wolontariat zamykający bieg) zamawiał przez telefon u znajomego dwie porcje grochówki na głowę, bo strasznie zmarzł na rowerze jadąc w tym zimnie prawie 3 godziny. Odpowiedziałam Panu, że ja mu odstąpię swoją porcję. Przecież ja tylko biegłam i było mi ciepło, a że straciłam w biegu 1524 kcal to już inna sprawa. Zawsze przecież mogę iść do sklepu i coś kupić do jedzenia.
Załapałam się na medal (nie zabrakło jak to czasami bywa) i na koszulkę i nagrodę z losowania. Czy można chcieć czegoś więcej? Impreza ogólnie udana jak na pierwszy raz. Ciepła i miła atmosfera wśród startujących. Organizatorzy starali się jak mogli i myślę, że następnym razem poinformują dopingujących jak zagrzewać ludzi do biegania. Ja usłyszałam taki tekst: "Szanowni Państwo tu się biega a nie idzie..." Ta Pani o metodzie Gallowaya chyba w życiu nie słyszała. Zdarzają się i tacy :-)
Ogólnie impreza udana. Zdarzają się niedociągnięcia na każdej imprezie. Cieszę się jednak, że są osoby, którym chce się coś dla nas biegaczy organizować i mamy szansę robić swoje "życiówki" i poznawać naprawdę fantastycznych, pozytywnie zakręconych ludzi. |
| | Autor: kamiska, 2011-10-26, 11:55 napisał/-a: Droga koleżanko.
Jesteś żywym przykładem tego że biegasz tylko dla siebie i sprawia tobie to ogromną przyjemność. Jest wiele osób które tak jak ty w czasie biegu pokonują samych siebie. Sam fakt że nie siedzisz w domu jest już wielkim krokiem na przód. Są i tacy którzy biegają dla wyników ( i tych trzeba podziwiać za siłę i upór) ale największe uznanie dla mnie mają ci którzy jak ty dobiegają do mety z uśmiechem na ustach. Rozmawiałam ostatnio z wieloletnim biegaczem który chciał na Maratonie Wrocławskim zrobić życiówkę a po 30 km zszedł z trasy a byli i tacy którzy z wielkim szczęściem docierali na metę nie mając oszałamiającego czasu. Dla mnie ogromny szacunek że masz ogromną odwagę biec 21 i 42 km. Powodzenia w dalszych zawodach mam nadzieję iż pobiegniemy kiedyś razem. | | | Autor: edytab, 2011-10-26, 21:46 napisał/-a: Wielkie brawa za determinacje i ukonczenie pierwszego polmaratonu :-) Przypomina mi sie moj drugi polmaraton,ktory bieglam ostatniego lata, przekroczylam linie mety przedostatnia ale z usmiechem na ustach bo po raz pierwszy "u siebie" i w sumie nie tak najgorszym czasie mimo upalu...mile wspomnienia i to jest najwazniejsze :-) | | | Autor: JustineFCB, 2011-10-27, 13:17 napisał/-a: Czy zdaje sobie Pani sprawę z tego, jaki postęp Pani uczyniła od początku swojej przygody z bieganiem?
Ja swój pierwszy półmaraton wspominam ze wzruszeniem w oczach, chciałabym to przeżyć jeszcze raz... Mam nadzieję, że zawita Pani za rok do Grodziska - takich imprez się nie odpuszcza!:)
Gratulacje! | |
|
| |
|