|
| nowDeeS Dariusz Sidor Wrocław Sidor Team Polska
Ostatnio zalogowany 2023-05-01,14:20
|
|
| Przeczytano: 579/295035 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Najczęstsze błędy biegaczy | Autor: Dariusz Sidor | Data : 2011-04-14 | Większość amatorów biegania rozpoczynając swoją biegową przygodę popełnia, często nieświadomie, kilka kardynalnych błędów. Zapatrzeni w dystans maratonu lub we wskazówkę wagi nie biorą pod uwagę jednego czynnika. Bardzo ważnego i istotnego. Własnego organizmu i jego zdolności do utrzymywania homeostazy ogólnoustrojowej, czyli lapidarnie rzecz ujmując – zdrowia.
Zasmakowawszy w kilometrach, w błogim odpoczynku i odprężeniu, zwiedzeni przekonaniem, że solidne zmęczenie przynosi solidne efekty, katują swój organizm testując granice własnej zdolności do regeneracji. Aż któryś element nie wytrzymuje (najczęściej coś z zestawu: staw, ścięgno, przyczep, mięsień) i kończy się bieganie.
Nie biorą pod uwagę trzech popełnianych błędów. Ujmę je dość obrazowo:
a. za dużo
b. za szybko
c. za często
Za dużo.
Błąd polegający na przekonaniu, że ilość kilometrów na jednym treningu lub zbilansowana w tydzień, miesiąc, etc. powinna osiągać pewną arbitralnie ustaloną wielkość. Jest to błąd nowicjuszy, którzy znajdują plany biegowe i nie mając wystarczającej wiedzy bezkrytycznie przykładają je do siebie. Nie zastanawiają się, że jeśli zaczyna się bieganie, to trening 5 razy w tygodniu sięgający 80 km może być zbyt dużym obciążeniem.
Nie zastanawiają się nad własnymi możliwościami, a najgorsi są ci, którzy pamiętają własną ponadprzeciętną sprawność z lat młodości. Nie przekonują ich plany bazujące na powolnym rozwoju, bo przecież biegać trzy razy w tygodniu po 5 kilometrów, to obciach; a maraton jest już za miesiąc. Jednym słowem chcą zbyt szybko wspiąć się na pewien poziom wysiłku (weryfikowany wynikiem) nie dopuszczając do siebie myśli o tym, że potrzebują czasu na adaptację do kolejnych bodźców (wielkości obciążenia).
Za szybko
Błąd polegający na przeszacowaniu swoich możliwości i intensyfikowaniu treningu wynikający z przekonania, że prawdziwy trening musi zmęczyć, wtedy jest wartościowy. Nie jest istotny dystans – liczy się prędkość. Siłą rzeczy takie treningi są krótsze i narzucają deficyt objętościowy, potrzebny chociażby przy bieganiu maratonu. Jednocześnie utrwalają niesłuszne przekonanie o umiejętności utrzymywania wysokich prędkości ekstrapolowane na dowolnie długie odcinki (to są najczęściej ci, których się mija idących w drugiej połowie dystansu). Osoby takie też nie potrafią odpowiednio różnicować tempa na treningach, a pojęcie biegania w odpowiednich zakresach jest im znane, ale niestosowane.
Za często
Błąd polegający na nadmiernej ilości treningów w większej jednostce czasu, np. w tygodniu. Entuzjastyczne podejście do biegania, brak błędu „ za dużo”, ale z błędem „za szybko” może spowodować pojawienie się błędu „za często”, podobnie krótkie i lekkie treningi rodzą przekonanie, że można biegać codziennie, lub dwa razy dziennie. Brak czasu na odpoczynek i kumulowanie zmęczenia jeśli nie doprowadzi do urazu, to doprowadzi do przemęczenia, a w fazie ostrej do przetrenowania.
Najczęściej trudno wskazać jeden „czysto” występujący błąd; jest to konglomerat w różnym stopniu złożonych ww. błędów. Raz jeden składnik przeważa, raz inny.
Skutek jest ten sam: przerwa w bieganiu!
Jak więc postępować dobrze?
Założyć powolny rozwój osiągnięć dystansowo-wynikowych. Nie maraton za 3 miesiące, ale pod koniec drugiego roku biegania, a nawet trzeciego roku. Nie powrót do zapamiętanej formy sprzed 10-ciu lat w jeden miesiąc, ale powolne dochodzenie do niej nawet przez pół roku lub dłużej.
Najprostszym sposobem w pełni subiektywnym jest takie rozpoczęcie biegania, by utrzymywać w sobie przez jak najdłuższy okres czasu potrzebę biegania. Wzbudzić w sobie „głód biegania” i zbyt szybko go nie zaspokajać.
Biegasz za często?
- 3, 4 razy w tygodniu wystarczy!
Biegasz za szybko?
- Ustal strefy i przynajmniej 50% tygodniowej objętości biegaj w tej pierwszej!
Biegasz zbyt dużo?
- Zamiast liczyć kilometry, licz minuty treningu!
Nade wszystko pamiętaj:
potrzebujesz 4 – 6 tygodni by wspiąć się na kolejny próg adaptacyjny wysiłku, nie przyspieszysz tego, a jeśli jesteś przekonany, że tak, to oszukujesz siebie. Nie dopuść do takiej sytuacji, że będziesz się nad tym zastanawiał oglądając biegających koleżanki i kolegów z obandażowanym stawem lub mięśniem i połkniętymi środkami przeciwbólowymi.
WIĘCEJ INFORMACJI I PORAD O TRENINGU ZNAJDZIESZ NA STRONIE INTERNETOWEJ DARKA SIDORA
|
| | Autor: kokrobite, 2011-04-14, 15:34 napisał/-a: Jakbym czytał o sobie z moich początków - od zera w 10 tygodni zrobiłem ponad 700 km w ramach przygotowań do maratonu :-) Nie złapałem kontuzji, maraton przebiegłem (Wrocław 4:29), po 11 tygodniach kolejny (Florencja 3:58), nadal bez kontuzji, ale nikomu takiej ścieżki nie polecam. Przypuszczam, że uratowało mnie to, że wcześniej przez niemal pół roku biegałem na nartach. Taki ogólnorozwojowy trening jakoś mnie przygotował do biegania.
Teraz biegam mniej, wyniki nieco lepsze, a głód biegowy nie ustaje :-)) | | | Autor: duathlon, 2011-04-14, 15:43 napisał/-a: Rok 2011 będzie zdecydowanie rokiem bez maratonu.
Rok 2012 będzie rokiem bez maratonu."
Zobacz Darku rok 2012 nie ma już zdecydowanie ...
Tamten wpis był prowokacyjny.
Napisałem również:
"Wiele osób mnie pyta dlaczego nie maraton ja odpowiadam jestem za słaby i nie jestem na tyle przygotowany by osiągnąć dobry wynik."
Potwierdza to tylko artykuł Darka.
Dobrze się przygotować i wystartować
| | | Autor: DOM, 2011-04-14, 20:22 napisał/-a: Zgadzam się z autorem w 100%. Trening powinien być dostosowany do aktualnego poziomu wytrenowania, możliwości czasowych, sytuacji życiowej. Bieganie ma sprawiać radość- tylko wtedy mamy szansę na sukcesy: te mniejsze i większe.
Jeżeli ja jako kobieta, amatorka przy średnio 70km tygodniwo jestem w stanie biegać półmaraton poniżej 1,20 to znaczy, że głową można zdziałać najwięcej. Wiem, że mądrość treningowa i startowa przychodzi z czasem, ale warto słuchać rad bardziej doświadczonych. | | | Autor: henry, 2011-04-14, 21:16 napisał/-a: Jak na amatorkę to wyniki na 15 i 21 masz rewelacyjne. | | | Autor: sprezyna, 2011-04-15, 21:10 napisał/-a: Przekonałem się na sobie. W lutym zacząłem biegać po prawie 15 letniej "przerwie". Po tygodniu zaniemogłem na kolana :)
Teraz kiedy zaczęło iść dobrze pierdykło biodro. Po tygodniu przerwy powoli zacząłem dalej. Stwierdzam, że do tego trzeba się zabrać powolutku, żeby nie stracić chęci do biegania. Kurde zapomniałem, że nie mam już 18 lat :) | | | Autor: Martini, 2011-04-15, 22:39 napisał/-a: Bardzo mądry i pouczający tekst.Wróciłam do biegania po 17 latach.Trenowałam co drugi dzień stopniowo zwiększając objętość,następnie korzystałam z rozsądnego planu dla początkujących.Swój pierwszy maraton ukończyłam po 14-tu m-cach.Czas może mało rewelacyjny (4,27),natomiast bez kryzysów na trasie,a z wielkim apetytem na następne. | | | Autor: pa ma, 2011-04-17, 17:27 napisał/-a: Maraton od dziecka wywoływał u mnie dreszcz emocji i był czymś wielkim. Gdy zacząłem trzy i pół roku temu bieganie, to własnie te ponad 42 km były moim celem. Przez przypadek chyba to właśnie tak się ułozyło, że jak napisałeś w artykule, pokonałem Go po trzech latach. Po pół roku przebiegłem pierwsze 10 km , po półtora - półmaraton, a po dwóch półmaraton poniżej dwóch godzin. Liczy się przede wszystkim PASJA, której nie da się już porzucić, a kontynuować należy ją z przyjemnością. A czasy, miejsca, to sprawa dla Was młodzi wiekiem biegacze ... | | | Autor: kasiak, 2011-04-18, 21:39 napisał/-a: Przebiegłam jak na razie dwa maratony i uważam, że maraton uczy pokory . Pokory dla tego dystansu i pokory wobec siebie. Bawmy się bieganiem | | | Autor: andrzejgonciarz, 2011-04-19, 01:04 napisał/-a: I przebiegłem Kraków !!! nawet lepiej niż Poznań w październiku 2010. Pierwszy raz napiłem się po 30-ce no a porządny obiadek zjadłem w domku i na spacerek z pieskami bo czekały cały dzień, a głód biegania już jest, więc może we wrześniu Warszawa !!! Poprzedni komentarz podtrzymuje choć wiadomo każdy jest INNY. Pozdrawiam głodnych biegaczy. | | | Autor: BadylLodz, 2011-04-19, 01:17 napisał/-a: Ja w niedzielę miałem ten sam czas co TY czyli 4:29 :) A to był też mój pierwszy maraton :) | |
|
| |
|