Do Wilna podróż zgodnie z planem, jeszcze w pociągu z Sestokai Kierownik pociagu poinformował mnie, że mam dalsze połączenie o 7:11. do Rygi w Wilnie. Byłem o 18:10. (4 września 2007). W przeciągu 10 minut piechotą byłem u stóp Ostrej Bramy, po odwiedzinach której wróciłem na stację kolejową gdzie spotkała mnie niemiła niespodzianka - w centrum informacji dowiedziałem się, że owszem jest pociąg rano, ale dopiero 7 września (jeździ 2 razy w tygodniu - wtorek i piątek)...
Rys.1 - liczyłem, że powiększę moją kolekcję medali...
No cóż idę na "awtowakzał". Znalazłem autobus lini EoroLines-TOKS do Tallina, zgroza wydatek (dodatkowy - brak połączeń kolejowych, gdzie mam w kieszeni bezpłatny bilet OSŻD) 95 Litasów czyli około 30 Euro. Jadę... trudno... w Tallinie jestem po ponad godzinach jazdy o 6:30 (5 wrześna 2007)...
Tu pieszo do portu i o 8:15 mam prom "Rosella" lini VIKING LINE (bilet to już planowy koszt 199 EEK Koron estońskich), 3 godziny spokojnego rejsu i zawitałem w Helsinkach. Dalsze 3 kilometry pokonuję spacerem na dworzec kolejowy Matkalipu. Tutaj mam pociąg o 12:21 do Tampere (bilet na moją legitymację FIP - 50%). Wydaję 10.20 Euro i po 2 kolejnych godzinach jazdy melduję się w stolicy NOKII.
Rys.2 - W Tallinie jestem po ponad 9-ciu godzinach
Teraz następuje poszukiwanie dworca autobusowego i ostatni etap podróży - o 16:20 znalazłem autobus, dalszy wydatek to 14.60 Euro za przejazd na dystansie 101 km i 2 godziny jazdy do miasteczka docelowego mojej podróży - Punkalaidun. Docieram tu wieczorem o 18:15 (wciąż 5 września) na mój zgłoszony bieg (który ma się odbyć 8 września 2007, nr startowy już zarezerwowany - 264).
A więc po 53 godzinach jazdy z przesiadkami w Twardogórze Syc., Wrocławiu, Opolu, Warszawie, Suwałkach, Sestokai, Wilnie, Tallinie, Helsinkach i Tampere, i wydatku około 74 Euro znalazłem się w połowie mojej eskapady i także w połowie mojego zaplanowanego budżetu (wyjeżdżałem 3 września o godzinie 13:10 z domu mając w kieszeni 150 Euro)...
Rys.3 - etap pierwszy - Tampere
Ten budżet miał dać mi pewien spokuj, niestety nieplanowy wydatek na lini Wilno-Tallin-Wilno (około 64 Euro w pamięci na drogę powrotną) przeraził mnie, a na miejscu dopiero zaczęły się schody...
Tu zaoferowano mi pełną pomoc, ale z przerażeniem wysłuchałem mówców za zdecydowaną odpłatnością. Jadąc tak w tempie łudziłem się, że z wielką prośbą wynegocjuję (byłem na liście startowej jedynym obcokrajowcem) niepłacenie startowego - to dało by mi jakichś komfort, a 3 noce spędzę gdzieś pod chmurką...
Rys.4 - już blisko...
Miejscowi byli jednak bardzo praktyczni - zaoferowali mi uiszczenie nie tylko tej opłaty, którą w sobotę będę musiał uiścić, ale i nocleg pod dachem, a jakże za... 20 Euro za każdą noc. Przeliczyłem, że w drogę powrotą wyruszę bez grosza w kieszeni..
Miałem nie lada alternatywę do wyboru.
Trwałem ze swoją prośbą w zaparte jeszcze kilkanaście godzin, niestety bez powodzenia. Przy ogromnym zmęczeniu organizmu powrót do domu stał się faktem nieodwracalnym. Moja ocena - brak wsparcia i bezduszność w kraju bardzo bogatych ludzi. Po wydaniu 24.40 Euro na pierwszy kurs powrotny autobusem z Punkalaidun do Helsinek i zwiększonej opłacie za prom z Helsinek do Tallina (24.5 Euro) w Tallinie zabrakło mi około 6 Euro na powrotny Euro-Lines do Wilna.
Rys.5 - Helsinki
Przerażenie w oczach i dalszy koszmarny powrót - koniec z końcem radziłem jak mogłem za ostatnie 27 Euro. Dotarłem do domu we wczorajszy niedzielny wieczór (9 września 2007). Kompletnie wyczerpany i bez medalu pamiątkowego z biegu, którym żyłem przez ostatnie 2 miesiące.
Podsumowując:
Aspekt podróżniczy bardzo udany, a sportowy - żaden. Obiecałem relację i słowa dotrzymuję!
|