Chciałbym podjąć próbę poszukiwania przyczyn stagnacji w polskim maratonie. Widać bardzo wyraźnie, że wyniki ścisłej czołówki jak i średnie najlepszych 50ciu zawodników krajowych odbiegają od rezultatów na 42,195km chociażby sprzed 20 lat. Oto garść suchych faktów statystycznych:
---------------------------------------------------------------------------------------
Rok/ średnia 10 wyn/ średnia 50wyn/ wyn. 1/ wyn 10/ wyn 20/ wyn 50
---------------------------------------------------------------------------------------
‘75---->2:18:56<----/ --->2:30:26<--/ 2:13:00/ 2:23:12/ 2:27:57/ 2:44:59
‘78---->2:16:37<----/ --->2:23:09<--/ 2:13:00/ 2:18:06/ 2:19:49/ 2:29:55
---------------------------------------------------------------------------------------
‘84---->2:13:31<----/ --->2:19:27<--/ 2:11:50/ 2:14:53/ 2:17:35/ 2:25:24
‘85---->2:14:27<----/ --->2:20:38<--/ 2:11:43/ 2:15:44/ 2:18:52/ 2:27:30
---------------------------------------------------------------------------------------
‘93---->2:12:04<----/ --->2:18:29<--/ 2:10:22/ 2:13:51/ 2:16:53/ 2:25:39
‘94---->2:12:21<----/ --->2:17:21<--/ 2:09:49/ 2:13:29/ 2:16:08/ 2:22:56
‘95---->2:13:47<----/ --->2:18:14<--/ 2:09:42/ 2:15:38/ 2:17:23/ 2:23:40
---------------------------------------------------------------------------------------
‘03---->2:14:37<----/ --->2:22:40<--/ 2:09:23/ 2:15::47/ 220:24/ 2:30:47
‘04---->2:15:16<----/ --->2:23:16<--/ 2:12:13/ 2:17:54/ 2:21:55/ 2:32:52
‘05---->2:16:11<----/ --->2:23:31<--/ 2:14:45/ 2:17:08/ 2:20:33/ 2:31:09
---------------------------------------------------------------------------------------
Do analizy wybrałem po 2-3 reprezentacyjne lata z każdej epoki. Już zestawienie tych wyników jest pewnym zarysem tego co dzieje się aktualnie. Poziomem zaczynamy zbliżać się do lat 70tych, gdzie konkurencja ta w Polsce raczkowała, nie było takich zdobyczy technicznych jak dziś i trening był również w fazie eksperymentalnej (w wielu przypadkach). Można zauważyć iż większym zainteresowaniem czołówki krajowej cieszą się Mistrzostwa Polski, niż np jeszcze 13 lat temu gdzie Mistrz Polski w maratonie był posiadaczem dopiero 24 wynku w kraju. Myślę jednak że nie jest to dużym pocieszeniem, zważając na fakt iż wówczas czołówka ścigała się o wysokie lokaty na największych maratonach świata więc odpuszczenie MP można im z czystym sumieniem wybaczyć.
Nie możemy również porównywać międzynarodowych osiągnięć polskich maratończyków z tamtych czasów ze stanem dnia dzisiejszego. Niczego nikomu nie ujmując, wtedy nie było jeszcze tak potężnej i gigantycznej w swych rozmiarach liczbowych armii zawodników czarnoskórych. Dla porównania zeszłoroczny 144 wynik na świecie zaledwie 13 lat temu dawał w zestawieniu światowym 50te miejsce. Wówczas panowie Bebło, Gurny, Gajdus i Perszke znajdowali się odpowiednio na pozycjach: 14, 21, 37, 42. Ich zasługi są nieocenione dla polskiego maratonu, zadziwiający jest fakt, że lata mijają a panowie Gajdus i Bebło nadal mają swoje miejsce w krajowej dziesiątce (3 i 9wynik). Cóż, nikt nie chce dać im odpocząć i muszą oni wieść cały czas prym na krajowym podwórku. Nie zgodzę się z faktem iż nie mamy materiałów na dobrych biegaczy maratońskich! Jakie są przyczyny podupadającego w Polsce, królewskiego dystansu.
Finanse.
Obecnie standardem światowym w każdej dyscyplinie na najwyższym poziomie jest wyłącznie sport bez żadnych dodatków w postaci pracy czy innych obowiązków. Niestety w Polsce nie zawsze tak bywa. Nie każdy może sobie pozwolić na obozowe życie, bez zamartwiania się o stan swojego konta, lub o dalszą poza sportową przyszłość. Wielu perspektywicznych biegaczy dodatkowo pracuje, przy czym ich trening nie jest już pełnowartościowy, bo albo nie mają nań czasu, albo nie są go w stanie efektywnie wykonać.
Z problemem pieniędzy wiąże się również fakt rozdrabniania się. Aby zarobic na przygotowania zawodnicy „tłuką” masę mniejszych biegów ulicznych co powoduje zaburzenia w cyklu przygotowań do maratonu. Forma jest wówczas niestabilna, a i sam zawodnik jest bardziej narażony na kontuzje. Sztuka dla sztuki.
Wielu młodych zawodników kończy przedwcześnie swe kariery sportowe, nie widząc perspektyw na przyszłość. Brak funduszy, zainteresowania ze strony centrali, opieki klubowej, powoduje, że sfrustrowani odchodzą od sportu podejmując pracę, szukając stabilizacji, której sport nie może im zagwarantować. W rezultacie po selekcji zostają albo pojedyńcze wybitne jednostki, albo zawodnicy tacy jak ja, którzy mimo determinacji i ciężkiej pracy nie są w stanie zbliżyć się do potencjalnych osiągnięć swoich niedoszłych kolegów-maratończyków.
Sponsoring – temat niesamowicie niewdzięczny w polskich realiach. Prywatni przedsiębiorcy wolą swe „nadwyżki” finansowe ładować w jakieś marne „B”-klasowe drużyny piłkarskie niż pomagać dobrym lekkoatletom. Spotkałem się wielokrotnie ze schematem, gdzie osoba godząca się na sponsoring w rezultacie niechętnie łoży swe wyliczone pieniążki na przygotowania zawodnika, któremu chce rzekomo pomóc. Sportowiec często czuje się poniżony, wiecznym dopominaniem i proszeniem się o obiecaną wcześniej „zapomogę”.
Wyeksploatowanie organizmu w młodości.
O tym problemie ktoś już wspominał na łamach wcześniejszego artykułu. Klub dostaje pieniążki za kategorie od młodzika do młodzieżowca. Seniorzy nie są więc „opłacalni”, co za tym idzie nie myśli się przyszłościowo o zawodnikach. Nastawienie na maksymalne wykorzystanie młodych talentów jest przerażające. Rzadko kogo obchodzi zawodnik, który kończy określone lata, w ten sposób przepada cała masa potencjalnych mistrzów. Temat ten był już szeroko wyczerpany niedawno więc tylko sygnalizuję iż jest to jedna z przyczyn jeśli chodzi o późniejsze braki. Kiedyś hojnym „sponsorem” było wojsko, rozdając etaty w zamian za godne reprezentowanie WKS-u. Czasy się zmieniły, potęgi „Śląska Wrocław”, „Zawiszy Bydgoszcz”, czy opływającej w świetnych długodystansowców „Oleśniczanki” powoli przygasają.
Do legendy przechodzą historie zawodników, którzy rozpoczynali swoją przygodę ze sportem po 20tym roku życia. Nikt dziś nie wyobrażą sobie późniejszego uprawiania sportu zaczynając jako „surowiec” po zakończeniu fazy rozwoju organizmu! A właśnie tutaj tkwił być może jakiś klucz do sukcesu, zawodnik świeży, z niewykorzystywanymi wcześniej możliwościami w wieku seniora był w pełni sił. Sztandarowe przykłady najwyższej jakości – panowie Niemczak, Skarżyński, Mamiński, czy jeszcze niedawno Zakrzewski nie mają pojęcia co to wiek juniora! Nasz obecnie najlepszy maratończyk Rafał Wójcik również zaczynał swą przygodę ze sportem jako 19-latek, czyli dość późno. Obserwując trening juniorowski, nie widzę obecnie różnicy pomiędzy tym co wykonują seniorzy. Jakiego więc bodźca będą potrzebować później, aby iść z wynikami do przodu?
-Degeneracja młodzieży.
Świat ze swoim nieubłagalnym, błyskawicznym postępem niesie ze sobą bardzo negatywne zdobycze. Młodzież coraz rzadziej wykazuje zainteresowanie ruch
em, komputer zastępuje powoli wszystko. U dzieci przyrośnietych do krzesła obserwuje się zupełny brak wydolności oraz negatywne zmiany w układzie ruchu, wynikające z siedzącego trybu życia.
Sport dla młodych przestaje być atrakcyjny (brak wzorców?), a jeśli chodzi o lekką atletykę, a w szczególności o biegi długie sprawa jest naprawdę poważna. Młodzież zraża się perspektywą żmudnego i z pozoru nudnego treningu. Jest to spowodowane między innymi podejściem wychowawców, którzy traktują śmiertelnie poważnie rywalizację młodych adeptów LA. A wszystko powinno zaczynać się przecież od zabawy...
Nie próbuję szukać przyczyn, z powodu których nie ma naszych biegaczy w czołówkach list światowych. Wszak te są zarezerwowane dla „maszyn” z czarnego lądu. Nie marzę nawet o tym aby nasi biegali maraton na poziomie 2:07-08, ale dlaczego tak bardzo oddalamy się od tego co udało się już osiągnąć? Dlaczego panowie Bebło, Psujek, Niemczak, Gurny, Gajdus, Białk, Huruk nie mogą doczekać się godnych następców? Zawodnik na poziomie Jana Huruka nawet w tych czasach wyśrubowanej konkurencji radziłby sobie przyzwoicie. Czasy w granicach 2:10 to nadal doskonałe rezultaty, Polacy potrafili je sobie wypracować, dlaczego więc teraz ma być inaczej?
Wierzę, że Rafał Wójcik nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, wierzę w rozwijający się dalej talent Pawła Ochala, który wydaje się na razie najbardziej perspektywicznym zawodnikiem w tej konkurencji. Mam nadzieję, że jeszcze większą klasę pokaże mój serdeczny kolega Maciej Miereczko. Pozostaje wiara w ich własne umiejętności nie tylko sportowe, ale również te związane z polityką startową, organizacją i wieloma sprawami, które tylko pośrednio wiążą się ze sportem. Maratończyk jest na dzień dzisiejszy w naszym kraju oddzielną instytucją skazaną wyłącznie na siebie. Życzę więc powodzenia i mam nadzieję, że historyczna pierwsza 10tka najlepszych Polskich biegaczy na 42km 195m w końcu zostanie odmłodzona! Dawno tam nikt nowy nie zaglądał...