Fizycznie – „okrągły, owalny lub wieloboczny krążek zdobiony jedno lub dwustronnie reliefem; wykonuje się go głównie z metali”. Jest to definicja encyklopedyczna. W pojęciu rozumowym i emocjonalnym jest to obiekt marzeń, symbol najwyższej jakości, dla większości z nas coś nierealnego. Medal olimpijski, bo o nim mowa jest dla mnie jakby fantastycznym wytworem, którego nie jestem w stanie objąć swoim umysłem. Jest to mit, w moim pojęciu oczywiście. Jednak jest on stworzony z myślą o człowieku i są nieliczni ludzie którzy doświadczają urzeczywistnienia tego cudownego snu.
Są to wybrańcy, najlepsi z najlepszych, wyselekcjonowani mistrzowie, osiągają w swoich dyscyplinach szczyt najwyższych lotów. Jeśli chodzi o dyscypliny sportu, to wszyscy wiemy jak szeroki i różnorodny jest dziś ich wachlarz.
Naszła mnie pewna refleksja gdy oglądałem relację z Igrzysk Olimpijskich, a konkretnie chodzi mi konkurencję snowboard halfpipe. Na pewno zawodnicy, którzy uprawiają ten sport muszą wykazywać się wysokim poziomem sprawności ogólnej, być może również odwagą. Walczą o najwyższe trofeum jakie jest przewidziane dla sportowca na naszym globie. Moje pytanie jest następujące: czy można postawić znak równości pomiędzy medalem olimpijskim w tejże konkurencji, a krążkiem z igrzysk w biegu np. na 10km? Oczywiście mieszam tu trochę olimpiadę letnią i zimową, ale medal jest medalem. Teoretycznie i jeden i drugi ma tą samą wartość, obydwa są przyznawane za poziom absolutnego mistrzostwa w sporcie. Ja nabieram odmiennego zdania już w sferze wizualnej, patrząc na spracowane twarze długodystansowców, rzeźbione tysiącami kilometrów i zestawiając je z mimicznymi wygłupami „specjalistów od deski”. A poziom mistrzostwa sportowego, które oglądamy? Z jednej strony dziwne jak na mój gust ewolucje, niesprecyzowane wyskoki, w porywach salta. Z drugiej zaś przesuwanie coraz dalej fizjologicznych granic ludzkich możliwości, często prawie kresowe wyczerpanie ludzkiego organizmu. A sam trening? Nie podważam pracowitości zawodników uprawiających snowboard, chodzi mi o stopień trudności wykonywanych ćwiczeń...
A sam fakt bycia olimpijczykiem? Ta kwestia też wzbudza we mnie duże kontrowersje. Porównania dokonam na dwóch znanych mi przykładach. Pan M.B. w latach 90tych „dominator” polskich biegów długich. Zawodnik wielkiego formatu (3km-7.47; 5km-13.29; 1,5km-3.38; maraton-2.12; 3km prz. 8.22). Walczył o start w igrzyskach wielokrotnie, w najlepszych swoich latach nie udało mu się zrealizować swojego marzenia. Miał szanse bycia olimpijczykiem już w roku 1992, jednak mało elastyczne reguły kwalifikacji w naszym kraju spowodowały że nim nie został. Przed igrzyskami w Atlancie otarł się minimalnie o normę czasową PZLA na 3km z przeszkodami. Wynosiła 8:21,00. M.B. osiągnął wynik o sekundę gorszy, związek twardo stał przy swoim i pana B. do Atlanty nie wysłał. Upragnioną kwalifikację wywalczył raczej w jesieni swojej kariery, igrzyska ateńskie były na pewno pięknym ukoronowaniem jego kariery.
Druga historia jest bardzo „ na czasie” gdyż dotyczy IO w Turynie. Chodzi o polską drużynę bobsleistów. Temat doskonale mi znany gdyż trzech zawodników to moi znajomi. Jeden z nich jest nawet moim bliskim sąsiadem. Jako nastolatek obiecujący lekkoatleta sprinter (10.52 na 100m w kat. juniora), w pewnym momencie zatrzymał się niestety w rozwoju. Sił swoich spróbował wówczas właśnie jako bobsleista. Po dwóch latach jest olimpijczykiem. Każdy powie, na pewno ciężka praca, talent, to nie przypadek! A ja wiem swoje, znam tajniki treningu tych panów i wiem, że na pewno nie potrzeba było takiej determinacji, pracowitości, siły woli jaką musiał dysponować pan B. Niech każdy sam zweryfikuje to co napisałem i odpowie: czy panowie bobsleiści zasłużyli w ten sam sposób na zaszczyt bycia olimpijczykiem, jak jest to niewątpliwie w przypadku M.B.?
Kolejna kwestia to liczba narodów biorących udział w danej dyscyplinie. Są takie sporty gdzie nawet w Igrzyskach Olimpijskich bierze udział w rywalizacji zaledwie kilkanaście państw. I to bynajmniej nie z powodu dominacji danej narodowości i co za tym idzie braku miejsc. I jak zestawić to teraz z lekkoatletyką gdzie walczy sportowo ze sobą 210 państw!!! A jednak medal olimpijski jest taki sam w obydwu przypadkach.
Być może artykuł ten jest niesprawiedliwy i krzywdzący w stosunku do zawodników niektórych dyscyplin sportowych. Jest to jednak moje własne odczucie i wrażenie. Ciekaw jestem czy mój pogląd to odosobniony przypadek. Podsumowując, świat pełen jest kontrowersji i chyba trzeba to zaakceptować. Ale czy mimo tej aprobaty takim samym szacunkiem będziemy darzyć wszystkich mistrzów olimpijskich i olimpijczyków...
|