2013-12-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 2013 rok - podsumowanie (czytano: 2264 razy)
Koniec roku jest dobrym czasem na podsumowanie osiągnięć, wymienienie sukcesów i porażek oraz wyciągnięcie wniosków, które pozwolą uniknąć błędów w nadchodzącym roku.
Tak więc od początku:
Styczeń
Ten miesiąc był kontynuacją spokojnego treningu, który rozpocząłem w listopadzie. Sporo biegów w drugim zakresie, trochę podbiegów. Generalnie wykonałem podbudowę pod BPS do maratonu w Barcelonie, na który się przygotowywałem. Niestety kilka dni treningowych wypadło z powodu przeziębienia. Kilometraż wyszedł niewielki 390 km.
Luty
W lutym zacząłem już typowy BPS do maratonu. Biegałem tempówki w trzecim zakresie no i zaliczyłem 9-dniowy obozo-urlop w Szklarskiej Porębie gdzie zrobiłem kawał ciężkiej roboty w trudnych zimowych warunkach. Kilometraż 445 km.
Marzec
Długo wyczekiwany wyjazd do Barcelony stał się faktem. Zaliczyłem wspaniałą wycieczkę rodzinną połączoną z maratonem i meczem ulubionej drużyny piłkarskiej FC Barcelona. Niestety sportowo wyszło bardzo przeciętnie, czas 2:34.12, miejsce niezłe bo 19 w klasyfikacji generalnej. Nie byłem zadowolony ze swojego biegu.
Kwiecień
Po „wylizaniu ran” po słabym biegu maratońskim postanowiłem wystartować w dwóch biegach jednego dnia. Pobiegłem 10 km w ramach Orlen Maratonu i 5 km w Sztafecie Ekiden. Wyszło całkiem nieźle bo nabiegałem 33:26 na dychę i starczyło jeszcze mocy na piątkę. Biegało mi się dobrze. W Barcelonie podczas biegu czułem się zblokowany i nie wyeksploatowałem się. Teraz można było korzystać z resztek formy.
Maj
Postanowiłem dalej startować by powetować sobie niepowodzenie. Pojechałem do Chełmży i pobiegłem półmaraton w 1:14.12. Przegrałem tylko z Arturem Pelo. Dalej poszedłem za ciosem i zrobiłem coś szalonego. Pojechałem z Karoliną do Sielpi i pobiegliśmy tam maraton. Okazało się, że decyzja była super, bo odniosłem tam moje pierwsze zwycięstwo maratońskie. Czas 2:48 na trudnej krosowej trasie i upalnej pogodzie był dobry. Wymęczyłem się strasznie ale warto było. Karolina również zarówno w Chełmży jak również w Sielpi stawała na podium.
Czerwiec
W czerwcu już po formie nie było najmniejszego śladu więc zrobiłem roztrenowanie a potem na „rozpędzenie” zaliczyłem 3 biegi i we wszystkich stawałem na podium. 2 miejsce w Biegu Solidarności, 3 w M-30 w Glinojecku i 3 open w Brwilnie
Lipiec
Na początku miesiąca wystartowałem w Drużynowych Mistrzostwach TKKF w Ciechanowie na 15 km. Zajęliśmy 2 miejsce drużynowo, a ja indywidualne 3 miejsce. Po tym biegu zacząłem robić podbudowę pod jesienny maraton. Wybór padł na Frankfurt z celem wynikowym ambitnym - 2:25. „Po drodze” miałem jeszcze we Wrześniu pobiec półmaraton Dwóch Mostów w Płocku.
Sierpień
W tych przygotowaniach postanowiłem zrobić wszystko co w mojej mocy aby w październiku być w super formie. Nie oszczędzałem się. W sierpniu w trudnych upalnych warunkach zrobiłem 510 km i dodatkowo dla uzupełnienia jeździłem do pracy rowerem. Momentami było ciężko ale czułem, że jestem coraz silniejszy.
Wrzesień
We wrześniu nadszedł pierwszy sprawdzian. Pobiegłem dosłownie z marszu Półmaraton Dwóch Mostów w Płocku i poprawiłem się o ponad minutę w stosunku do roku ubiegłego. Czas 1:13.39 i pokonanie wielu silnych rywali na trudnej trasie pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zaraz po biegu pojechałem na 10 dni do Szklarskiej Poręby aby kontynuować trening w górach. W Szklarskiej zrobiłem solidny trening na sporym zmęczeniu. Naprawdę kawał dobrej roboty, jak się później okazało chyba za mocny.
Październik
Ostatnie 4 tygodnie przed maratonem trenowałem w Płocku. Po powrocie ze Szklarskiej nie mogłem dojść do siebie. Czekałem aż góry zaprocentują, ale ciągle czułem zmęczenie. Musiałem skracać treningi tempowe a nawet lekkie wybiegania bo nie miałem siły biegać. Tydzień przed maratonem wystartowałem w biegu przełajowym w Soczewce i zająłem 3 miejsce z niezłym czasem. Liczyłem, że po tygodniowym odpoczynku dam radę pobiec dobrze maraton jednak we Frankfurcie była klapa. Trafiłem na bardzo trudne warunki pogodowe, silny wiatr, bieg źle ułożył się taktycznie, no i do tego byłem słaby. 2:35, porażka…
Listopad
Po maratonie ode chciało mi się biegania. Dwa tygodnie kompletnie się obijałem. Musiałem odpocząć, zarówno fizycznie jak też psychicznie. Czułem się całkowicie wypalony. 4 miesiące wyrzeczeń poszły na marne. Miałem i nadal mam doła wspominając ten maraton. Postanowiłem po odpoczynku jeszcze się przebiec w biegu niepodlegości. Wybór padł na Pigżę. Pobiegłem tam tak jak chciałem pobiec we Frakfurcie czyli bardzo szybko. Szkoda, że trasa nie była atestowana bo mógłbym tam ustanowić rekord życiowy na 10 km. Forma przyszła, ale za późno…
Grudzień
Od biegu niepodległości do połowy grudnia biegałem bardzo mało po 30 km tygodniowo ale wykonywałem sporo ćwiczeń gimnastyki stabilizacyjnej i rozciągającej. Teraz myśląc o starcie na 5 km w styczniowym Biegu Bielan w Warszawie stopniowo zwiększam kilometraż. Biegałem krossy, teraz wprowadzam szybsze treningi.
Podsumowanie
Ponieważ czuje się przede wszystkim maratończykiem to oceniając rok 2013 patrzę głównie na wyniki na dystansie 42,195 km a tu poniosłem dwie klęski i jedno zwycięstwo. Poza tym wystartowałem w 10 biegach na dystansach krótszych gdzie 8 razy stawałem na podium. Na treningach przebiegłem 4350 km. Przez nadmierną ambicję chwilowo zatraciłem w tym roku przyjemność z biegania, ale na szczęście powoli wszystko wróciło już do normy. Mimo 12-letniego stażu treningowego popełniłem szereg błędów, które ciągle analizuję i mam nadzieję wyeliminuje w przyszłości.
Nadchodzący rok będzie wyjątkowy, powiększa się moja rodzina i wchodzę w kategorię weteranów. Zawsze chciałem zdobyć medal Mistrzostw Polski, może uda się to w tej kategorii:) Będzie trudno bo obowiązków przybędzie, ale walczyć trzeba!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |