2018-05-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ŻAL... (czytano: 1117 razy)
..a miało być rodzinnie , miło i sympatycznie...nadarzył się wolny weekend od wykładów, więc postanowiliśmy wybrać się na jakiś bieg. Bieg był crossowy a więc miałam go potraktować treningowo (oczywiście duszek walki troszeczkę się odezwał). Po górach to właśnie takie tereny uwielbiam, polana , las wokoło no i jeszcze idealna pogoda na piknikowanie.Młodą oczywiście też zaangażowałam i zapisałam ją na bieg :).Pomiędzy dziecięcymi biegami a naszym głównym była spora różnica czasowa, ale każdy miał plan na to....kocyk, plażowanie i relax, a gdy nadszedł moment startu to możecie się domyśleć, że człowiek rozleniwiony i wcale nie chciało mi się biec. W pierwotnym planie miałam pobiec 5 km - sprawdzian przed Ekidenem, ale mężuś zapisał mnie na 10 km.To co organizator wymyślił z tą trasą to było szalone, slalomy , górki, góreczki, pagórki... w sumie byłam już kiedyś na podobnym biegu i mogłam się tego spodziewać.Pomiędzy 2 a 3 kilometrze mijam znajomego, słyszę tylko: zapomniałem, że tu tak ciężko będzie. Biegnę...yyyy podchodzę dalej. W pewnym momencie mam przed sobą tylko jedną zawodniczkę a za mną długo nic, trochę odpuszczam. Muszę przyznać ,że jak się nie spinam to całkiem mi się przyjemnie biega ;).
I tak zakończyłby się ten bieg a nawet dzień z endorfinami, przyjemnym zmęczeniem, ale nie....bo przecież jak nie pokażesz palcem???? Zaczęło się od tego, że mój znajomy, którego mijałam na pewnym odcinku znalazł się przede mną na mecie !jakim cudem? poszłam zapytać , przyznał się,że pewna grupka osób skróciła trasę(nieświadomie), tym samym klasyfikacja zmieniła się.
Pani , która przybiegła pierwsza okazało się,że teraz jest druga itd.Na dodatek nikt oficjalnie nie chciał się przyznać do skrócenia trasy....organizator w pewnym momencie umył ręce i stwierdził,że mamy same to sobie wyjaśnić....po godzince znalazła się Pani i przyznała się, ale stwierdziła,że ona nie chce być DNF bo przecież coś tam przebiegła...powiem tylko tyle,że wszyscy "skrótowcy" weszli na podium....żal,że mały , plastikowy , 10 centymetrowy pucharek ma taką moc, chęć go posiadania przykrywa czyjąś godność....do tej pory tylko czytałam o takich wybrykach , teraz doświadczyłam tego i żal....coś tu nie za grało od samego początku, posypało się w końcu a żniwa zbierały niewinne osoby. Temu biegu podziękuję...znajomym takim też.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2018-05-24,11:19): trudno, bywa i tak. Ale przynajmniej leżenie na łączce możesz zaliczyć do udanych :) Inek (2018-05-25,08:40): Zakładając, że oznakowanie trasy było prawidłowe, to jest to żenujące... michu77 (2018-05-29,08:01): ech... wady małych biegów, średnio profesjonalnie zorganizowanych :/
|