2013-12-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| part 2 (czytano: 1385 razy)
Niedziela...7.30 budzik dzwoni jak oszalały...albo to ja jestem wrażliwy na hałas...oj czuje, że "koksy" zadziałały:-)
Śniadanko, kawa i jazda do Tych. Standardowo szukaliśmy miejsca startu, biegnąc dookoła jeziora. Pech chciał, że jakbyśmy pobiegli w drugą stronę to nie byłoby problemu...ale przynajmniej rozgrzewkę tym razem mieliśmy solidną bo 6km na pewno:-D
Zapisujemy się. Do startu sporo czasu ale nie chcę się nam już truchtać. O dziwo głowa nie boli.
W planie miałem jedno...zacząć jak człowiek!!!
START
Ruszamy (jest!!!) spokojnie. Jeden z biegaczy poleciał do przodu ale Darek o znał i mówił, że biega ok 30.30-31 na dyszkę także nie brałem go w ogóle pod uwagę. Już po 500m jestem już na 2 pozycji. Odwracam się a Bzium biegnie spokojnie w 2 grupie. Dziwne?? Trasa po raz kolejny super wymierzona, co bardzo mnie ucieszyło. Parę lekkich podbiegów było i trochę ślisko bo na drodze leżała cienka warstwa śniegu, ale ogólnie dało się biegać szybko.
1,2,3,4,5km wszystko tak samo, jak w zegarku po 3.32-35/km
Widzę, że Darek przyspieszył i na nawrotce daje mi znać, że mnie dojdzie i pobiegniemy razem:-) druga grupa ok 150m za mną. 6km 3.36. I nagle bum! No nie silnik się zepsuł? Kryzys. Zaczynam rzęzić strasznie. Darek mnie dochodzi i stara się mnie podciągnąć. Kurde, nie mogę. Tym razem nogi chcą a oddech mam jakbym miał zawał dostać. 7,5km nawrotka. Umieram i widzę, że mam 10sek przewagi nad 3-4 biegaczy...mało...mało!!! Darek mnie mobilizuje a ja kuźwa nie mogę. Jadę już na rencie babci od jakiegoś dłuższego czasu. 8km w 3.49!! Wreszcie!!! Puściło:-D Przyspieszam. Oddech się uspokoił i jest dobrze. Znowu biegnie mi się luźno. 9km 3.36. Ostatni kilometr w 3.37 ale spokojnie mógłbym pobiec dużo szybciej, ale skoro nikt nie naciskał to po co się katować? Na metę wbiegłem razem z Darkiem po 36.20. W wynikach jestem 3 ze startą chyba ok 0,2sek do Darka:-D
Ale szczerze jakby chciał to by mnie nosem wciągnął.
Co ciekawe drugiego dnia biegło mi się lepiej niż w Lublińcu.
Po zawodach powrót do Bytomia i ładowanie akumulatorów sprawdzonymi metodami:p
Szkoda, że wszystko co dobre szybko się kończy:-C
Na zakończenie weekendu, całonocna podróż samochodem...
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |