Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [3]  PRZYJAC. [60]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
marcin m.
Pamiętnik internetowy
marcin m. ...per aspera ad astra

Marcin Maculewicz
Urodzony: 1972-02-05
Miejsce zamieszkania: Kielce
36 / 44


2014-05-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
V GRAN CANARIA MARATHON czyli per aspera ad astra (czytano: 1646 razy)

 

...per aspera ad astra - w wolnym tłumaczeniu - przez mękę do gwiazd

V GRAN CANARIA MARATHON w moim przypadku w dużym stopniu oddaje sens temu określeniu z łaciny - gdyż pod względem finansowym zostałem można by rzec oskubany do grosza i aby mój wyjazd na Wyspy Kanaryjskie doszedł do skutku musiałem sprzedać swojego MacBook"a Pro, iPoda,"trochę złota" i...
to nadal było zbyt mało! :((

Nie pozostawało mi zatem nic innego jak poprosić moją skarbonkę świnkę o przysłowiową - pożyczkę... na wieczne oddanie :))

Do osób zbyt majętnych zdecydowanie nie należę - więc sumaryczny koszt wyjazdu na mój jubileuszowy 20 maraton będzie mi odbijał się czkawką jeszcze przez wiele, wiele miesięcy...

To na temat finansów tak w skrócie...

Zdaję sobię sprawę, że w maratonie prawdopodobnie nigdy nie uzyskam przyzwoitego czasu, a dla mnie takim czasem jest i zawsze będzie: 3:59:59

W zeszłym roku bardzo długo zmagałem się z chorobą, a później przez wiele miesięcy próbowałem wrócić do formy - jednak wszystkie uzyskane wyniki były totalnie katastrofalne - nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu, bo nie mogę się od tego powstrzymać, że po raz pierwszy w życiu nie zmieściłem się w limicie czasowym - tu link do tej katastrofy:

http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=36634

Miałem odwagę, bo jestem osobą bardzo honorową napisać na forum publicznym, że jeśli nie nabiegam w MP w biegu 24-godzinnym 140km - to będę Wielkim Frajerem w biegach ultra - taki wpis cały czas istnieje na mojej wizytówce!

Tak Panie Szopa! - w styczniowym finale AO poległ przez kontuzję niezniszczalny Rafa Nadal - pomimo, że ja takim wojownikiem nie jestem!

Choroba+antybiotyki+brak formy przyczyniły się do tego, że rok 2013 to istne pasmo porażek...

Był jednak - jeden jedyny wyjątek w ubiegłym roku, który chociaż częściowo przyćmił tą całą czarę goryczy - link poniżej:

http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=36153

Dwanaście dni po Maratonie Komandosa - zdecydowałem się na swego rodzaju masochizm czyli 300-kilometrów w 20 dni treningowych bez taryfy ulgowej!

Po raz pierwszy w życiu zaaplikowałem sobie dosyć ambitny plan jak na moje możliwości, ale tak naprawdę te wszystkie kilosy sprowadziłem do bardzo banalnego schematu... długich, spokojnych wybiegań z mocniejszym akcentem na ostatnich 3-4 kilometrach

Tak wyglądały moje przygotowania do V Gran Canaria Marathon

11.12.2013 --- 10 km --- czas: 59:17 --- 5:55/km --- spalone kalorie: 830
14.12.2013 --- 10 km --- czas: 1:06:15 --- 6:37/km --- spalone kalorie: 831
16.12.2013 --- 10 km --- czas: 57:54 --- 5:47/km --- spalone kalorie: 834
18.12.2013 --- 10 km --- czas: 57:52 --- 5:47/km --- spalone kalorie: 828
20.12.2013 --- 15 km --- czas: 1:34:40 --- 6:18/km --- spalone kalorie: 1257
22.12.2013 --- 15 km --- czas: 1:33:13 --- 6:12/km --- spalone kalorie: 1251
24.12.2013 --- 15 km --- czas: 1:33:05 --- 6:12/km --- spalone kalorie: 1249
26.12.2013 --- 15 km --- czas: 1:31:51 --- 6:07/km --- spalone kalorie: 1247
28.12.2013 --- 20 km --- czas: 2:06:03 --- 6:18/km --- spalone kalorie: 1664
30.12.2013 --- 15 km --- czas: 1:31:37 --- 6:06/km --- spalone kalorie: 1249
01.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:30:57 --- 6:03/km --- spalone kalorie: 1239
03.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:29:35 --- 5:58/km --- spalone kalorie: 1239
05.01.2014 --- 25 km --- czas: 2:37:13 --- 6:17/km --- spalone kalorie: 2096
07.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:29:09 --- 5:56/km --- spalone kalorie: 1246
09.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:28:32 --- 5:54/km --- spalone kalorie: 1245
11.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:28:20 --- 5:53/km --- spalone kalorie: 1241
13.01.2014 --- 20 km --- czas: 1:59:40 --- 5:59/km --- spalone kalorie: 1663
15.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:27:35 --- 5:50/km --- spalone kalorie: 1247
17.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:27:54 --- 5:51/km --- spalone kalorie: 1247
19.01.2014 --- 15 km --- czas: 1:27:56 --- 5:51/km --- spalone kalorie: 1247

Z powyższego zestawienia można wywnioskować, że praktycznie z każdym dniem trawiłem na luzie w tempie treningowym te wszystkie kilosy i postawiłem sobie za cel minimum - wynik poniżej: 4:30:00

V Gran Canaria Marathon to kolejny pojedynek i po raz kolejny udawadnianie sobie - czy to ja pokonam maraton czy maraton pokona mnie...

Bieg non-stop na dystansie maratońskim - bez żadnych postojów, marszo-biegów nie jest dla mnie czymś wyjątkowym...

Na 19 maratonów - tylko 2 maratony mnie pokonały zmuszając do przerwania biegu i dalej to już było tym znienawidzonym przeze mnie "gallowayem" ale... praktykowanym jakże często przez Pana Szopę i... innych :DD

Ludzie!!! jaką Wy przyjemność widzicie pokonywać maraton marszo-biegiem!?

...przecież Wy nigdy nie dowiecie się na mecie jak smakuje prawdziwe zwycięstwo okupione bólem, cierpieniem i częściową utratą świadomości, gdy biegnie się non-stop przez 42.195km

Może jestem w tym momencie złośliwy i urażam dumę wielu z Was, ale dopóki takiego testu nie zaliczycie - większość z Was nigdy nie zrozumie o czym piszę... ech! :/

V Gran Canaria Marathon to nie tylko mój jubileuszowy 20 maraton, ale także prezent urodzinowy na... 42 urodziny ...hurrra! :))

Pomyślałem sobie, że fajnie by było pobiec w tym maratonie z numerem startowym... 42 :))

Z pomocą Pani Kini z biura Bilbao Travel z Kielc (to biuro załatwiło moje formalności związane z przelotem, zakwaterowaniem i ubezpieczeniem) napisaliśmy meila do organizatora Gran Canaria Marathon o treści:

Dear Sir/Madam,

My name is Marcin.
I"m from Poland and I am taking part in Gran Canaria Marathon in January.
I"ve paid for the participation already and I am on the list.
The Gran Canaria Marathon will be my 20 th Marathon.
It will be also my birthday present ( on 05 th February will be my 42 nd birthday )
That"s why I am writing to you in order to give me start number 42 if it"s possible.
I will be extremely thankfull if the administration of the Marathon fulfill my request.

Faithfully yours,
Marcin Maculewicz

...po 10 stycznia dostałem pozytywną odpowiedź! :)) ...pobiegnę z numerem startowym: 42 ...hurrra po raz drugi! :))

Wiecie czego szczerze zazdroszczę ludziom, którzy mają "kasę"???

...że mogą spełniać praktycznie wszystkie swoje zachcianki, a mnie ku...wa brakło złotówek, żeby kupić sobie w kantorze 500Euro i starczyło mi tylko na 440 :(... ..

...gdyby mi brakło pieniędzy, to będę zbierał puszki i butelki w Las Palmas :DD hahaha

Nie wstydzę się także napisać, że zabrałem 8 puszek mojej ulubionej makreli w sosie pomidorowym z firmy King Oscar
...są oczywiście tańsze odpowiedniki, a nawet dużo tańsze, ale King Oscar bezapelacyjnie No.1

Od pewnego czasu na maratony zabieram żel ISOSTAR z formułą BCCA - na pewno przynosi zauważalną ulgę w cierpieniu - polecam zdecydowanie!!!

W GoSport była nawet promocja - 2 opakowania (w opakowaniu 5szt.) w cenie 24,99zł

Dla mnie każdy bieg masowy (wyjątek ze względu na regulamin stanowi Maraton Komandosa) to tylko i wyłącznie asortyment
New Balance - nie twierdzę stanowczo, że ta firma jest najlepsza, ale bardzo wysoko oceniam wyroby spod znaku NB

Nieodzownym moim partnerem, a zarazem... "wkurwiaczem" jest GARMIN 310

Lubię z nim "rozmawiać" ale często jest także wkurwiaczem, bo jak wypluwam płuca podczas biegania, to on pokazuje mi zaniżone tempo... pomimo, że wiem, że pokazuje mi wiarygodny odczyt! :DD

Nadal pozostaję przeciwnikiem biegania z muzyką z uszach, bo to zakłóca mój właściwy rytm na biegach masowych - ja muszę słyszeć i czuć nie tylko swój oddech, odbijanie podeszwy od podłoża, ale także tych, którzy biegną za mną i tych, którzy mnie wyprzedzają :))

Gdy piszę te słowa do tego momentu jestem w samolocie ok. pół godziny od lądowania w Las Palmas...

Od tej pory każde słowo, które zostanie teraz napisane - będzie już pisane z wyspy Gran Canaria...

Po wylądowaniu samolotu - w porcie lotniczym poznaję Romka - uczestnika półmaratonu i jego dziewczynę...

Krótka rozmowa dotyczy oczywiście biegania, wymiany kontaktów i obiecujemy dodać się do znajomych na: maratonypolskie.pl

Po opuszczeniu portu lotniczego moim oczom ukazuje się tutejszy krajobraz z charakterystycznymi palmami, z wysokimi szczytami licznych wyżyn/gór i to wszystko na tle bezchmurnego nieba z mocno prażącym słońcem i temperaturą powyżej 20*C

Jestem zmęczony podróżą, a także nieprzespaną nocą i chcę jak najszybciej dotrzeć do Hotelu Bora Bora - z lotniska co godzinę odjeżdża autobus linii 060 w kierunku Las Palmas - koszt biletu: 2,30€

Jazda autobusem zwraca moją uwagę na liczne cieplarnie/szklarnie - niestety nie udało mi się dojrzeć co w nich uprawiają miejscowi mieszkańcy, a tak poza tym to wyżyny/góry, domy i domki, nieliczne bloki i cały czas po prawej stronie za oknem... Ocean Atlantycki

Mój pokój w hotelu jest naprawdę skromny, ale jest czysty, zadbany i ma inne niezaprzeczalne zalety - jest blisko oceanu, centrum handlowego i biura zawodów, a do linii startu mam tylko albo aż... 5km

Nie ukrywam, że pogoda do dnia startu maratonu mówiąc delikatnie mnie rozczarowała - było cały czas ciepło, temperatura w dzień nie spadała poniżej 17*C - ale często było pochmurno z przebłyskami słońca i przelotnymi opadami...

Pomimo takiej pogody ani razu nie poczułem, że jest mi zimno, a chodziłem w koszulce z krótkim rękawkiem
(odlatując samolotem czarterowym 21 stycznia z Okęcia było -8*C w Warszawie)

W czwartek 23 stycznia idę do biura zawodów, które jest reklamowane jako: Run, Food & Fun

Biuro zawodów jest skromne, ale... spełnia swoje standardy - natomiast przebija wszystko co do tej pory widziałem w podobnych miejscach pod względem licznych darmowych degustacji!!! ...słodycze, ciasta, pieczywo, sery, napój energetyczny Dakota, wino wytrawne + miłe i ładne Hiszpaneczki :)) jejeje! :))

Czas w Las Palmas jest cofnięty o godzinę do tyłu - robi się ciemno ok. 19 miejscowego czasu, ale i tak szybko mijają te dni i w końcu nadchodzi ten właściwy dzień...

Cóż z tego, że czuję się naładowany energią jeśli widok bezchmurnego, błękitnego nieba i coraz mocniejsze słońce przed godziną startu - bardziej nadaje się na opalanie niż na bieganie :/

Wtedy sobie pomyślałem i nie potrafiłem znaleźć celującej odpowiedzi - ile *C będzie jak będę biegł maraton???

Postanowiłem bieg zacząć bardzo wolno i stopniowo zwiększać tempo...

Pomimo bardzo niesprzyjających warunków biegło mi się - o dziwo - bardzo lekko i płynnie i wszystko wskazywało, że w dniu dzisiejszym będę przeszczęśliwy po przekroczeniu linii mety! :))

10kilometr... 20kilometr... 30kilometr... 35kilometr... do tego czasu miałem równe tempo 6:16 i... prognozowany czas na mecie poniżej 4:30 z buforem 3-4minut

W głowie pojawił się zatem plan - ciągnę tak do 37kilometra, a później... przyśpieszam!

Nie zdawałem sobie jednak sprawy, że tak naprawdę z chwilą startu, to zabójcze słońce (26*C)będzie wyniszczać mój organizm i zabije definitywnie moje marzenia związane z nową życiówką... :/

Tym razem "wkurwiacz" mnie nie kłamał... 6:17/km... 6:18/km... 6:19/km... słabłem wyraźnie i miałem wrażenie, że zaraz się przewrócę...

Wymarzony czas zaczął uciekać z każdą sekundą - na 40kilometrze już było wiadomo, że to będzie 4:3x:xx :(... ..

Być może wtedy byłem na granicy odwodnienia albo przegrzania, bo czułem się bardzo słabo... sił na mocniejszy finisz już nie miałem, ale ostatnie 200-250metrów biegłem z włączonym nagrywaniem w aparacie :))

4:30:12 netto... 4:31:46 brutto...

No cóż... mojego ulubionego szampana Martini nie będzie, bo za porażki nie wznosi się toastów!!! :o/

Jakiekolwiek dywagacje sobie odpuszczam - typu: co by było, gdyby było o 3-4*C mniej, dlaczego Garmin mi pokazał aż 42,89km

Wiem, że rozegrałem ten maraton mądrze i z głową, że mój rekordowy kilometraż treningowy do maratonu zaskoczył mnie tym, że wytrwałem - chociaż czułem się lekko przetrenowany w ostatnich dniach

Na pewno w bardzo dużym stopniu te 300kilometrów na treningach w 20dni przyczyniło się, że do 35kilometra byłem niezniszczalny i ten żar z nieba nie robił na mnie praktycznie żadnego wrażenia!

Do następnego maratonu mam bardzo dużo czasu i kto wie - może w tym roku jeszcze otworzę swojego ulubionego szampana Martini :))

V Gran Canaria Marathon - ukończyło 616 osób...
trasa maratonu bardzo atrakcyjna - dwie płaskie pętle biegnące ulicami Las Palmas + odcinki przy Oceanie Atlantyckim...
bardzo widoczne oznakowanie dużymi planszami każdego kilometra po prawej stronie...
maraton odbywał się na odcinkach, które były całkowicie lub częściowo wyłączone z ruchu pojazdów mechanicznych...
setki policjantów i innych służb dbających o bezpieczeństwo biegaczy...
punkty z wodą, owocami, słodyczami, izotonikiem co 5kilometrów - co warte podkreślenia na wielki plus - woda była w butelkach plastikowych 250ml zakręcanych...
praktycznie na każdym kroku ludzie dopingujący biegaczy i powtarzane do znudzenia - Vamos! Riva!
po przekroczeniu mety poczęstunek dla strudzonych biegaczy do woli i bez żadnych ograniczeń - pod tym względem GCM przebija wszystko co do tej pory widziałem!

p.s. kolejny swój jubileuszowy 30 maraton pobiegnę w 2016 roku na Cyprze - wybór nieprzypadkowy... X LIMASSOL MARATHON




Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Andrzej G
21:56
alex
21:40
przemcio33
21:40
benek
21:31
cierpliwy
21:23
Mr Engineer
21:21
ona
21:09
mikis
21:08
Wojciech
20:57
maur68
20:56
wwanat46@gmail.com
20:55
staszek63
20:34
sephix
20:33
mario1977
20:30
Andrea
20:27
Daniel22
20:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |