2012-05-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kiepsko w Łobżenicy (czytano: 1391 razy)
Wczoraj odbył się kolejny bieg z cyklu nieoficjalnych mistrzostw powiatu. Tym razem dystans ponad 10 km w Łobżenicy.
Niedziela to również czas komunii, więc szybko zjadłem rosół i potrawkę i ruszyłem w drogę.
Czułem się świetnie - nic nie dolegało, tylko pogoda najgorsza z możliwych (potworny upał). Zdecydowałem, że całą trasę pobiegnę z butelką izotonika - i to była dobra decyzja.
Błąd popełniłem na początku biegu - znów ruszyłem zbyt szybko i zorientowałem się o tym dopiero na 3 km. Męczyłem się potwornie, ale w przeciwieństwie do Kaczor ani razu nie przeszedłem do marszu. Mimo tego czas pozostawia wiele do życzenia - ponad 51 minut. To już nawet w Kaczorach było lepiej.
Co ciekawe po raz pierwszy w życiu czułem, że dałem z siebie wszystko. Szybciej się po prostu nie dało. Naprawdę nie wiem jak w takich warunkach można pobiec poniżej 40 minut? A takich osób było sporo. Podziwiam Ich i zazdroszczę.
A po biegu szybko w samochód i z powrotem na komunię. Tam było moje "pasta party".
ps. Obok fotka wykonana przed metą przez niezastąpioną Martę Bramorską. Dzięki.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |