Admin Michał Walczewski Toruń WKB META LUBLINIEC MaratonyPolskie.PL TEAM
Ostatnio zalogowany 2024-11-12,09:04
Przeczytano: 929/468831 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ
Srednia ocen:
0/0
Twoja ocena:
brak
Maraton w Indiach - cz.5
Autor: Michał Walczewski
Data : 2020-10-12
Co wiesz o Indyjskich kolejach? Statystyczna większość spytanych o to europejczyków przed oczami ma obraz koszmarnie przepełnionych wagonów, skomplikowanej, ogromnej siatki połączeń oraz podróżnych siedzących na dachach pociągów. Ten stereotyp utrwala także film pt. „Lion. Droga do domu”. W tym niezwykłym kinowym obrazie opartym na prawdziwej historii mały chłopiec wsiada niefortunnym zbiegiem okoliczności do jednego z pociągów jadących przez Indie i gubi drogę powrotną. Podróżując od stacji do stacji dojeżdża w końcu do Kalkuty gdzie trafia do sierocińca, a potem do adopcji w odległej Australii. Swój dom w Indiach odnajduje dopiero po 25 latach...
Ile w tak utrwalonym stereotypie jest prawdy? A całą pewnością koleje w Indiach mają ogromną, trudną dla nas do wyobrażenia skalę. To dziesiąty pod względem wielkości zatrudnienia pracodawca na świecie. To przewoźnik, z którego usług każdego dnia korzysta kilkadziesiąt milionów pasażerów. To w końcu czwarte pod względem wielkości – po Rosji, Chinach i Stanach Zjednoczonych – przedsiębiorstwo kolejowe świata.
Podczas naszej podróży po Indiach kilkukrotnie użyliśmy tego środka komunikacji. I właśnie filmowa Kalkuta była jednym z kolejnych celów naszej wyprawy. Z północnych regionów Indii do Kalkuty – byłej stolicy Korony Brytyjskiej – wyruszyliśmy z New Jalpaiguri – w trasę liczącą 559 kilometrów długości oraz trwającą 11 i pół godziny. Pociągiem osobowym, 2 klasy, z klimatyzacją, typu tzw. sleeping. Czyli po Polsku: pociągiem dla pasażerów, klasy w miarę ekonomicznej, bez przedziałów ale z łóżkami do spania. Pociągiem typu Ekspres.
Już samo zakupienie biletów na skład dalekobieżny w Indiach to jedna wielka przygoda. Należy to zrobić poprzez stronę internetową narodowego przewoźnika. Nie można tego dokonać anonimowo, lecz trzeba założyć konto – w dodatku konto autoryzowane. Autoryzacja w tym przypadku polega na tym, że podczas rejestracji podajemy nr telefonu komórkowego na który przychodzi kod dostępu. Kod dostępu wbijamy na stronie i możemy rezerwować bilety na wszystkie trasy.
Wróć! Wcale nie jest tak wesoło. Na początku należy podczas rejestracji wnieść niewielką opłatę – całe szczęście także internetowo. Niestety później jest już tylko gorzej. Po wniesieniu opłaty zostaje wysłany do mnie kod który… nie przychodzi. Po kilku próbach okazuje się, że kody dochodzą tylko i wyłącznie na telefony indyjskich operatorów. I tego w żaden sposób nie da się obejść. Jest wprawdzie opcja „ręcznej” aktywacji – w tym celu należy skontaktować się mailowo z supportem. Support prosi nas o przesłanie skanu paszportu. Niestety po wysłaniu skanu nigdy więcej już żadnego kontaktu ze strony operatora się nie doczekałem. Po trzech tygodniach upominań nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Jak grochem w wiadro.
Hindusi są bardzo pomocną nacją, zawsze gotową wesprzeć Cię w każdej sytuacji i potrzebie. Postanowiłem więc poszukać pomocy u znajomych znajomych, którzy mają znajomych w Indiach. Pomocnych dłoni bardzo szybko znalazłem wiele ale… ale wszyscy jak się okazało mieli telefony z których już aktywowano jakieś konto. Nic się więc z moją aktywacją zrobić nie dało, i na tydzień przed wyjazdem poddałem się: kupiłem bezproblemowo i od ręki bilety kolejowe przez pośredników czyli specjalizującą się w zamawianiu biletów firmę. Wyszło wprawdzie drożej, ale zaledwie o kilkanaście procent – w dodatku szybko, sprawnie, bez stresu.
Na kolejny problem natrafiliśmy dopiero na miejscu, już w Indiach. Nasz pociąg do Kalkuty odjeżdżał o godzinie 03:55 rano. Gdy dotarliśmy na stację okazało się, że w żaden sposób nie umiemy ustalić z którego z wielu peronów odjedzie nasz pociąg. Wokół zero informacji. Okazało się, że żadna z osób które spotkaliśmy na peronach nie umie nam pomóc. Na nic bilet, na nic pokazywanie nazwy docelowego miasta. Pięć osób, i pięć opinii!
Stresowało nas także to, że na 10 minut przed planowanym odjazdem wszystkie perony były zupełnie puste. Żadnych pasażerów oczekujących wraz z nami na pociąg… Tajemnica rozwiązała się na 5 minut przed przyjazdem pociągu na stację. Nagle głośniki ożyły, i obok nas pojawiły się nie wiadomo skąd tłumy ludzi! W ciągu jednej chwili stał się tłok! Okazało się, że ponieważ nikt nie wiedział na który peron przyjedzie pociąg, wszyscy czekali na komunikat w… korytarzu przejścia nadziemnego! I tylko my jedyni, zagubieni, chodziliśmy po peronach szukając szczęścia...
Wszystkie odcinki wyprawy na maraton w Indiach znajdziecie na blogu 40latidopiachu.pl
Reszta podróży minęła już bezstresowo. Jak to jest jechać takim pociągiem? Czy jest tam bezpiecznie? Czy czysto? Co zrobić gdy przyciśnie nas „potrzeba”? To wszystko możecie zobaczyć na filmie. Powiem tylko tyle: to wspaniała przygoda, którą z całym sercem mogę polecić każdemu kto ma choć trochę podróżniczego doświadczenia. Przygoda smakowita jak kolory i zapachy Indii. Kto wie o czym mówię, ten wie – co chcę przez to powiedzieć!
Jeżeli mogę coś podpowiedzieć z praktyki tym wszystkim, którzy do Indii wybierają się po raz pierwszy: nie marnujcie czasu na zakładanie konta. Wbijajcie po bilety od razu do pośredników – zapłacicie raptem kilka złotych więcej, a unikniecie stresu.
I nie bójcie się podróżować samemu: pociągi nie gryzą. Nawet nocne! Trzymajcie tylko przy sobie portfel i dokumenty, bo jak pociąg odjedzie bez Was z jakiejś stacji, to te rzeczy bardzo Wam się przydadzą. Ja byłem blisko na jednym z peronów żeby przez pomyłkę zostać.
No i nie wyglądajcie z pociągów przez otwarte drzwi.
Można zginąć.
Serio, serio!
A jeżeli już wyglądacie, to zawsze W KIERUNKU JAZDY POCIĄGU BY WIDZIEĆ ZBLIŻAJĄCE SIĘ SŁUPY I INNE PRZESZKODY.
NIGDY TYŁEM!
Wszystkie odcinki wyprawy na maraton w Indiach znajdziecie na blogu 40latidopiachu.pl
Autor: Admin, 2020-10-25, 09:14 napisał/-a: A ja mimo wszytko polecam, mega fajna przygoda. W PL pociągami rzadko jeżdżę, ale też nie narzekam - my tu mamy już EUROPE - przynajmniej w tych IC :-)