|
14 lutego 2016, 11:11, 1902/551835 | Jarek Cieśla Jarosław Cieśla | |
| | Biegam z drugą połówką - Walentynkowy tekst z przymrużeniem oka
LINK 1: STRONA INTERNETOWA AUTORA
|
|
Człowiek to stadne ,,zwierzę". Lubi przebywać w towarzystwie innych osób i otaczać się gronem znajomych. Nawet w sferze zawodowej. Popularne powiedzenie ,,pracować z ludźmi" uświadamia, że nawet te kilka godzin poza domem, z dala od kumpli i najbliższych, dla niektórych może być trudne lub wręcz nieprzyjemne. Nieważne, że w pracy spotykamy się z osobami z którymi nie zawsze chemia jest ,,teges". Ważne, że są. Oczywiście jest to totalnie i z premedytacją poczynione przeze mnie uproszczenie, ale...
Biegacze są samotnikami, zwłaszcza długodystansowcy. Przemierzają w swoim towarzystwie wiele kilometrów trenując w pocie czoła, by potem sprawdzić się podczas zawodów. Wiele osób twierdzi, że lepiej jest biegać samemu, bo nikt ci nie narzuca, ani też nie spowalnia tempa. To ja się pytam skąd na portalach społecznościowych tyle grup biegaczy? Skąd rosnąca liczba drużyn, klubów, teamów? Skąd tak wiele informacji na temat wspólnych treningów w grupach liczących nawet kilkadziesiąt osób? Dlaczego ludzie umawiają się na wspólne spotkania biegowe? Dlaczego biegają w grupach? Dlaczego biegają ze swoją drugą połówką? No właśnie. Pytań jest wiele, odpowiedzi również, ale skoro jest walentynkowy czas, to warto skupić się na tym ostatnim pytaniu.
Dlaczego warto biegać ze swoją drugą połówką?
1. Bieganie z osobistym ochroniarzem.
Gdy kobiety trenują samotnie, to może się zdarzyć, że jakiś ,,Romeo" będzie chciał się dołączyć, a może nawet rzucić żart, tekst w stylu: ,,maleńka lecimy dalej razem". Jak tu powiedzieć takiemu delikwentowi, że nie masz na to ochoty? W końcu to też biegacz, może się spotkacie kiedyś na zawodach i będzie trochę niezręcznie. Warto więc zabrać na bieg chłopaka, narzeczonego, czy też męża, bo to i przez rów przeniesie jeśli na trasie naszego biegu wyrośnie rzeczka, przed psem ochroni narażając czasami własny tyłek, no i z daleka będzie swoim widokiem odstraszał potencjalnych adoratorów.
2. Wreszcie jestem szybszy.
Faceci lubią rywalizować. Podczas zawodów nieraz ścigają się ze znajomymi biegaczami. Nie zawsze jednak udaje się zwyciężać. Czasami trudno jest przełknąć gorycz porażki, ale i na to jest sposób. Warto namówić wtedy żonę na wspólne treningi. Jeśli dopiero co zaczęła biegać, to mąż ma wreszcie komu zaimponować. Jej tempo jest dla niego ,,lajtowe", bo przecież trenuje już od dłuższego czasu. Podczas gdy on swobodnie rozmawia, zagaduje ją, to ona ledwo dyszy. Można śmiało prężyć pierś i być z siebie bardzo dumnym. Wreszcie ma chłop komu zaimponować. Problem jest wtedy, gdy to ona po pewnym czasie zacznie biegać szybciej...
3. Mogę sobie ponarzekać.
Trenowanie ze znajomymi zawsze w jakiś taki niewytłumaczalny sposób powoduje, że mimo utraty sił, zmęczenia i obolałych nóg, to zawsze się uśmiechamy. Staramy się być pogodni, bo przecież koleżeństwo nie może się dowiedzieć, że pękamy i mamy już dosyć. Co to, to nie! Jednak zdarzają się takie sytuacje, kiedy to można wreszcie pokazać skwaszoną minę. To wtedy, gdy kobieta biega ze swoim facetem. Jak to cudownie jest mu się wyżalić, pokazać niezadowolenie, ,,strzelić focha", rzucić ,,nie chce mi się". On w takich sytuacjach przytuli, pocieszy, uśmiechnie się, pogłaszcze po zmęczonej główce i okaże zainteresowanie. Taki pocieszyciel to skarb.
4. Wspólne "opary endorfin".
Czasami tak jest w związkach, a może nawet bardzo często, że tylko jedno z partnerów zajmuje się jakąś aktywnością fizyczną. Kobieta chodzi na aerobik, zajęcia fitness, jogę, a facet gra w piłkę nożną, siatkówkę, jeździ na rowerze itp. Po treningu, gdy wpada do domu to od razu musi iść do łazienki, żeby się odświeżyć, bo roznosi za sobą ,,zapaszek", a przecież warto się przywitać, dać lub dostać buziaka lub może nawet przytulić się do ukochanego. Nic z tych rzeczy, bo twoja druga połówka od razu wygania cię do łazienki. Kiedy trenujecie razem, to wspólnie jesteście przesiąknięci, jak mawiał pewien poeta, ,,oparami endorfin". Po biegu nawet się przytulicie i dacie buziaka gratulując sobie dobrze wykonanego treningu. I to jest to!
5. Łatwiej go przekonać, że nowy ciuch jest niezbędny.
Kobiety lubią kupować nowe buty, odzież, czy jakieś gadżety. Nie potrafią za to zrozumieć, że ich mężczyzna często dziwi się lub ma jej za złe, to że zbyt często to robią. Przecież każdy nowy ciuszek jest jej niezbędny! Jeśli partnerzy biegają razem, to on łatwiej zrozumie, że buty już mają zbyt duży przebieg i warto kupić następne. Poza tym w nowej koszulce, kurtce, czy też legginsach jakoś tak lepiej się biega. Sam to zrozumie, bo przecież jest biegaczem!
6. Można się wygadać.
Wiele osób biega po to, by choć przez jakiś czas pobyć w samotności, porozmyślać i jak to się popularnie mówi poukładać sobie różne sprawy w głowie. Jednak bywa tez tak, że w nawale różnych spraw zawodowych, czy też rodzinnych po prostu nie ma czasu na to, żeby sobie pogadać. Wspólny trening daje takie możliwości. Zwłaszcza jeśli wybieramy się na długie wybieganie. ,,Ustawiamy" sobie tempo konwersacyjne i możemy mówić, mówić, mówić. Nikt nam nie przeszkadza: dzieci, teściowa, pies, kot, czy kto tam jeszcze. Warto razem biegać!
7. W tym miejscu wpisz sam dlaczego warto biegać z drugą połówką...
Zapewne jest wiele powodów, by biegać z ukochaną osobą. Niektórzy też nie potrzebują żadnego. Wystarczy im to, że to drugie po prostu jest obok. Oczywiście znajdą się też tacy, którzy tylko szukają każdej sposobności, by pobiegać w samotności. To jednak jest temat na zupełnie inny artykuł. Ja biegam z żoną... bo lubię.
| | Autor: anna-wak, 2016-02-16, 19:16 napisał/-a: Do punktu 7 dodam, bo go kocham... | |
|
|
| |
|