2018-09-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Półmaraton Philips Piła (czytano: 824 razy)
Zapowiada się udany weekend.
O 7:30 z Hajnówki przyjeżdża Dorota. Mamy jechać do Piły na półmaraton. Odbieram ją z Dworca Wschodniego. To przecież 1000m od Parku Skaryszewskiego. A Parkrun zaczyna się o 9:00. W 10 min. jesteśmy na ul. Waszyngtona, przebieramy się na ulicy i spokojnie truchtamy na start Parkrun’a. Nie będziemy dziś walczyć o miejsca bo priorytetem jest Piła, ale przyjemnie jest przebiec się w grupie starych znajomych. Biegnę bardzo wolno ze względu na kontuzję Achillesa. Kończę z czasem 31:28 na miejscu 62/67. Dorota zrobiła 23 minuty . Możemy w zasadzie już jechać do Piły ale na Młocinach rozgrywany jest Dwumaraton Pawła Żuka. Postanawiamy tam zajrzeć przywitać się z Mistrzem i podopingować biegnących przyjaciół. Przyjeżdżamy na Młociny przed godz. 10. Zawodnicy są już po 3 okrążeniach. Witamy się z wszystkimi i robimy towarzyskie pół okrążenia z Andrzejem i Tadeuszem . Musimy trochę pogadać , dawno się z nimi nie widzieliśmy. Podopingowaliśmy biegaczy, pokrzyczeliśmy ale musimy jechać dalej. Krótkie cześć, „jest moc” i jedziemy. Po drodze dołączają do nas Michał i Janusz więc do Piły jedziemy we czwórkę. Na miejsce docieramy wcześnie rano, jest jeszcze trochę miejsca na zaparkowanie samochodu. Ale w pół godziny robi się już tłoczno. Zapisanych na bieg jest ponad 5 tys. zawodników. Pakiety odbieramy w szkole podstawowej, depozyt jest w hali sportowej jakiś kilometr dalej a na start musimy dojść jeszcze z 500 m. Ponieważ jest jeszcze dużo czasu idziemy do McDonald’s na kawę. Pogoda zapowiada się nieźle , jest około 16 st. i zachmurzenie.
W Pile tradycyjnie rozgrywane są mistrzostwa Polski w półmaratonie. Niestety biorą w nich udział tylko zrzeszeni zawodnicy zgłoszeni przez swoje kluby. Taka sytuacja powoduje, że nie dość, że amatorzy nie mogą brać w nich udziału, to jeszcze Mistrz Polski nie musi być zwycięzcą zawodów i najszybszym zawodnikiem. Tak federacje walczą o swoje prawa.
O 11:00 startujemy, nie ma stref czasowych ale są peacemakerzy na poszczególne czasy, więc mniej więcej ustawiamy się w miarę naszych możliwości: najbliżej Michał , dalej Dorota i Janusz a pod koniec stawki ja . Cały czas dokucza mi achilles, mam nawet przed biegiem chwilę zwątpienia i myślę o wycofaniu się . Ale ostatecznie biegnę. Pierwsze kilkaset metrów truchtam, nie chcę być od razu ostatni, jak w Ciechocinku, tylko wyrabiam sobie dobrą pozycję do dalszego ataku. Najpierw biegniemy małe kółko na dystansie 5 km, przebiegamy przez bramę mety i rozpoczynamy duże 16 km kółko z małą agrafką gdzieś na 15 km. Trasa prowadzi przez miasto po nawierzchni asfaltowej, bufety na 6, 11 i 16 km, dosyć skromne jak na imprezę tej rangi, jest tylko woda i izotonik. Trasa raczej szybka z dwoma niewielkimi podbiegami na 3 i 19 km . Po drodze strażacy ustawili dwie kurtyny wodne. Pierwsze 5 km trochę idę, trochę truchtam, nie mogę forsować nogi ale też nie chcę tracić dystansu do poprzedzających biegaczy. Zaczyna się robić gorąco, chmury się przerzedziły i zaczyna prażyć słońce, w dodatku jest bardzo duszno. Na szczęście mam czapkę, żeby trochę osłonić się od słońca. Piję mało, żeby się nie zamulić, zresztą z moim tempem w granicach 8 min/km nie pocę się wiele. Po pierwszych 5 km mijamy bramę mety i rozpoczynamy duże okrążenie. Zgadnie z moimi przewidywaniami zaczynam wyprzedzać pojedynczych zawodników. Ja trzymam tempo ale część biegaczy zaczyna słabnąć, w miarę ubywania dystansu jest ich coraz więcej, oni wolno biegną ja szybko idę co pewien czas podbiegając w tempie 6min/km. To daje spokojny zapas czasu przed limitem w biegu. Od kiedy zacząłem chodzić w półmaratonach, czuję się coraz pewniej i wiem na co mnie stać. Od podbiegu na 19 km zaczynam już biec, meta na wyciągnięcie ręki a kontuzjowane ścięgno nie dokucza bardzo, lekko kuleję. Pokonuję ostatnią około 500 m prostą i mijam metę . Mój czas 2:35:47, miejsce 3681/3825, jest niewielki postęp ale spodziewałem się, że wypadnę lepiej. Trudno .
Michał zrobił 1:32:20 bez życiówki , Janusz 1:53:49 a Dorota 1:45:52 i pierwsze miejsce w kategorii. Brawo i gratulacje.
Po biegu medale, bufet i dekoracje zwycięzców. Znowu ciężka droga powrotna do domu.
fot: Fotomaraton.PL
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2018-09-04,08:12): Półmaraton Philipsa to mój debiut przed laty w bieganiu :) Stąd duży sentyment i zawsze będę do niego wracał jak nie fizycznie to poprzez innych :) Pozdrawiam
|