2009-06-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Cud (czytano: 2400 razy)
Jest to mój pierwszy wpis do blogu , a wywołała go wyjątkowa okoliczność, mógłbym nawet stwierdzić że to mały cud .Co roku uczestniczyłem w jednym z trudniejszych maratonów w Polsce , który w tym roku ma się odbyć po raz IV w najbliższą niedzielę 21-ego, jest to maraton Wyszochradzki z Podoliniec-Rytro i rozpoczyna się po stronie słowackiej. Zapewniony nocleg w ramach opłaty wpisowej również transport z polski na nocleg oczywiście pasta i piwko Złoty Bażant, po prostu rewelacja. Trasa biegu krajoznawczo piękna, widok szczególnie po wbiegnięciu na najdłuższy podbieg tego maratonu po lewo nasze kochane Tatry, lekko ośnieżone meta obok Hotelu Perła-Południa. Na maratonie pogoda w tym roku nam dopisała, mam nadzieje że wam tez dopisze nie tylko pogoda ale i szczęście jak wcześniej nadmieniłem „cud” .Na początku roku planowałem oczywiście start w w/w maratonie. Niestety wypadło, że nie mogłem w tym terminie być w Rytrze ponieważ wybieram się na Węgry nad Balaton a raczej na około Balatonu .Nie byłem odosobniony i moi koledzy klubowi z Legionowa tez w Rytrze nie mogli być bo wypadło im organizować przygotowania do biegu w Legionowie .W tym samym terminie więc wpadli na pomysł aby zadzwonić do głównego organizatora maratonu Marka Tokarczyka żeby im stworzył możliwość startu tydzień wcześniej tzn,14 i on po konsultacji z kimś tam jeszcze ważnym wyraził dobrą wolę i zgodził się na tą eskapadę. W Toruniu pytałem się dwóch moich kolegów z klubu ,gdzie jadą za tydzień, a oni mówią że do Rytra, a ja na to że Rytro jest za dwa tygodnie ,na co oni, że załatwili dla siebie start wcześniej. Nie mogłem w to uwierzyć, że dla dwóch ktoś się będzie wysilał ,aż tu nagle pod koniec tygodnia dzwoni do mnie J Skakluk i oświadcza mi ze kolega Kazik nie może jechać do Rytra coś mu wypadło i czy bym nie pojechał za niego. Oczywiście że pojadę, pomimo że miałem jechać do Korycina na połówkę, ale warunek, musi ze mną jechać jaszcze do Sulejówka na 10 km i potem możemy jechać do Rytra ,a tam zapowiada się słońce i piękna pogoda. Po ustaleniu z Markiem Tokarczykiem dalszych planów ze startem i noclegiem ,jedziemy do Słowacji własnym samochodem. Podczas biegu Marek Tokarczyk nas pilotuje, podaje na trasie napoje ,oczywiście wszystko regulaminowo co 5 km . Biegnę samotnie ,czas nie jest rewelacyjny, ale jak tu robić dobry czas jak się co tydzień jedzie na maraton. Janek poszedł do przodu ja potraktowałem ten maraton jako trening wytrzymałościowy przed Balatonem. Polecam wszystkim niezdecydowanym gdzie jechać w najbliższą weekend. Ja IV Wyszochradzki maraton w tym roku mam zaliczony i myślę ze na V jubileuszowy też dojadę. Szczególne wyrazy uznania dla dyrektora maratonu Marka Tokarczyka ,za gościnność i zaangażowanie, pomimo że był po Rzeźniku , który ukończył z bardzo dobrym wynikiem i co więcej pobiegł dalej 100 km
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Isle del Force (2009-06-16,21:15): Stasiu to teraz powalcz nad Balatonem.
|