2013-07-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Nic tak nie cieszy jak... (czytano: 935 razy)
Ponieważ nie lubię biegać bez celu, to muszę go sobie stworzyć, postawić i dążyć do pokonania. Zdrowie wraca i wracają też myśli typu "co dalej". Wiem co by mnie bardzo ucieszyło - pewnie kolejny maraton, ale w moim wydaniu byłoby to głupie, przyjdzie na to czas (może w przyszłym roku) Kraków pozostawił swoje znamię w postaci osłabienia prawej nogi, ale pozostawił też spokojniejszą głowę. Wcześniejsze bieganie to tylko zasługa mojej woli oraz duchowej motywacji ale od niedawna także i głowy. Dlatego najbliższy cel to dycha w Żorach. Patrząc na endo widzę, że do przełamania jest 50 min., zakładając, że jeszcze trochę pobiegam to wstępnie celuję w 45 min. Może dla niektórych szału nie ma ale ... głowa mi podpowiada, że to mnie usatysfakcjonuje. Potrzebuje planu bo cel już jest, potrzebuje planu "z głową".
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |