Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 520 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Veni vidi - 2 MARATON KOMANDOSA
Autor: Jacek Karczmitowicz
Data : 2005-11-28

Każdy wyjazd na bieg organizowany w Lublińcu to gwarancja dobrej zabawy i rzetelnej organizacji. W ubiegłym roku tak się złożyło, że w czasie gdy rozgrywany był 1 Maraton Komandosa ja walczyłem o życie. W tym roku już nie odpuściłem.
Kilka lat wcześniej sporządziłem na własny użytek „Listę mojego pożądania” oczywiście biegowego. Obejmuje ona biegi, które chciałbym przebiec. Nie tylko ze względu na miejsce ale np. na formułę. Całość obejmuje 12 pozycji i kilka podpunktów łącznie 17 biegów. Wśród nich bieg w mundurze. A plecak w promocji, od „Sztukmistrzów z Lublińca”. Oto moje wrażenia i przemyślenia z 2 Maratonu Komandosa czyli pozycji nr 6 „Listy Mojego Pożądania”.
Bieg na dystansie maratońskim po pewnym czasie powszednieje. Wydawać się to może świętokradztwem. Jednak ja tak mam. Co pewien czas wynajduje sobie biegi, najczęściej z „Listy...”, które powodują mrowienie w żołądku. I tak też było jest z 2 Maratonem Komandosa. Dotychczas aby poczuć to „kręcenie” musiałem pokonać ponad 1000km, teraz zaledwie 220. Spodziewałem się, że bieg ten będzie ciężki. Przygotowania do niego rozpocząłem ... wiosną. Nie żeby szlifować formę. Ten etap przygotowań nazwałbym logistyką.
LOGISTYKA
Regulamin biegu jest tak sformułowany, że trzeba troszkę pogłówkować żeby jakoś to przeżyć. Umundurowanie wraz z wojskowymi „baletkami” i 10kg plecak. Nad tym trzeba się poważnie zastanowić. Jestem żołnierzem więc przyjąłem założenie, że ograniczę się tylko do tego co mi „Ojczyzna dała”. Pozostałe elementy pozostawiam własnej inwencji. Tak więc problem doboru: butów, skarpet i munduru; Ktoś zrobił za mnie. Mi pozostał problem plecaka. W wojsku jestem na takim stanowisku, że plecak mi nie przysługuje a w zamian dostałem rekwizyt, który nie nadaje się, ani do biegania, ani do czegokolwiek innego.
Do dziś pamiętam minę sprzedawcy w sklepie turystycznym i ziewającą żonę z córką, gdy kupowałem plecak. Przechodnie na ulicy również podejrzliwie zerkali. Ostatecznie padło na model SPIKE 20 SUPERWICK firmy KARRIMOR. Do tego typu zadań wydaje się wręcz wymarzony, a i w czasie wycieczek górskich jednodniowych również się sprawdza. Problem wypełnienia plecaka aby osiągnął regulaminowe 10kg to osobna opowieść. Ja przyjąłem założenie, że ciężar musi być gabarytowo niewielki, płaski aby przylegał do pleców. 7Kg pierścień do sztangi owinięty w ręczniki i 800g woreczek ze śrutem. Na wadze równo 10050g!!!. Aby opis był kompletny dodam, że bieliznę na sobie miałem termoaktywną i dodatkowo legginsy takie do kolan. Gotowy.
PRZYGOTOWANIA
Jak się spisuje plecak miałem okazję sprawdzić w czasie wakacji. Jak się spisuje komplet umundurowania w czasie biegu sprawdziłem w czasie Biegu o Nóż Komandosa. Wtedy lekko obtarłem sobie stopy na podbiciach i wydawało się, że jest ok. Przygotowań formy fizycznej szczególnych nie poczyniłem. Po maratonie poznańskim byłem chory i od tamtego czasu skrupulatnie trenowałem, jednak treningi były o średniej intensywności. Tak nastawiony dotarłem do Lublińca gotowy do swojego pierwszego i ostatniego udziału w maratonie w mundurze.
BIEG
Praca w biurze zawodów jak to w Lublińcu. Dodatkowo wystawiono wagę aby każdy mógł się przekonać ile jego plecak waży. Tradycyjnie jak to w Lublińcu wpisowego nie pobierano. Po tych wstępnych ceremoniach udałem się do pokoju i dość wcześnie poszedłem spać. Poranek powitał mnie zaśnieżony. Ale w minimalnym stopniu. Tak akuratnie. Na śniadaniu pozwoliłem sobie na więcej niż przed zwykłym maratonem. Przewidywałem, że rozpocznę spokojnie i żołądek będzie mógł sobie spokojnie pracować. Zabrałam ze sobą banana i dokupiłem 2 żelki. Byłem gotów.
Plecak sobie dociążyłem 500ml butelką z izotonikiem firmy „made in hand” pozostałą część prowiantu porozkładałem po kieszeniach, natomiast na półmetek przygotowałem sobie jeszcze 700ml picia.
Przed startem rytualne ważenie plecaków i ostrzeżenie na trasę dowódcy. Coś wybuchło i ruszyliśmy. Dla mnie priorytetem było ukończyć ten bieg możliwie bez szkody na zdrowiu. Bałem się, że w przypadku zbyt szybkiego początku kończąc bieg marszem mogę się przeziębić. Dlatego od początku przyjąłem technikę, że 9 minut biegnę 1 minutę maszeruję. Co 30 minut piję. Tak się złożyła, że od początku krążyłem wokoło Aleksa Szablickiego. Moja taktyka się sprawdza tętno rzadko zbliża się do 140 czyli spacerek. Trasa jest wyborna. O 100% lepsza od trasy maratonu w Lęborku. Przebiega częściowo trasą rowerowo-edukacyjno-rekreacyjną. Widoki wyborne ograniczone porą roku.
Pierwsze problemy zaczynam odczuwać około 18-19km. Są to stopy, a dokładnie pięta. Jakoś osiągam półmetek. Tam po pewnym zamieszaniu dostaję nożyczki i plaster. Ze spirytusem gorzej. Opatruję sobie stopę, biorę zapas plasterków i dalej na trasę. Około 23 km muszę się zatrzymać, żeby zdjąć plastry bo się odlepiły i zwałkowały, tym bardziej kalecząc mi stopę. Robię szybkie obliczenia i wychodzi mi, że maszerując metę osiągnę nieznacznie przed 6h. Jest ok. Ruszam marszem.
30km mam mokro w butach od krwi, zmieniam skarpetki.
33km podobnie.
36km pojawia się potworny ból kostek. Skarpet już nie zmieniam bo mi się skończyły, ale zdejmuję drugą parę, bo kostki mi się nie mieszczą w butach.
38km każdy krok to koszmar. Zamieniam skarpety przy okazji nacieram sobie stopy śniegiem ulga no i stopy mieszczą się w butach.
40km kurcze może by się wycofać? Ale i tak muszę dojść do mety. Idę dalej. Nie wycofuje się. Ale co to za różnica.
41km chce mieć to już za sobą. Zaczynam truchtać. Idę boli, biegnę boli. Ale jak będę biegł szybciej skończę. Ostatni podbieg uświadamiam sobie, że jestem całkowicie nie zmęczony. Szkoda. Na mecie tytułują mnie per kapitan wręczają medal chciałem nawet ucałować ale pułkownik się nie dał, a ja mam jedno marzenie zdjąć te cholerne buty. Wracam do pokoju. Pięta – miazga. Kostki wielkości piłek tenisowych. Długi prysznic, pyszny obiad i piwko. Było super i więcej tego nie powtórzę.
PODSUMOWANIE
Po wszystkim skojarzyłem, że po Nożu Komandosa również mi opuchły kostki. Bliższe oględziny wykazały, skóra butów tak się zginają na wysokości kostek, że każdy krok to uderzenie w kostkę. W czasie maratonu zrobiłem 56000 kroków czyli 56000 uderzeń w kostkę. Ponadto pękł szew przy pięcie, stąd rana.
Swoją opinię podtrzymuję, więcej w tego typu biegu nie wystartuję. Szkoda zdrowia. A specjalnie wyposażać się w mundur i buty nie mam ochoty, a tak zaoszczędzone pieniądze wolę wydać na „bieganie właściwe”. Bieg jest doskonale zorganizowany, o doskonałej formule i polecam go każdemu, jako nowe wyzwanie. Nie jest to bieg specjalnie wymagający i wyczerpujący fizycznie. Trzeba tylko do sprawy podejść z głową. Dla porównania podam, że na półmetku miałem czas 2:42 gdy np. na mecie półmaratonu w Sesto miałem czas 3:14. Tętno średnie na półmetku miałem 137, a w Sesto 160. A muszę dodać, że w Sesto byłem ewidentnie w formie, a Lublińcu niekoniecznie. Jednak muszę zaznaczyć, aby ewentualny chętny potraktował sprawę logistyki bardzo poważnie. W przeciwnym wypadku może bole

ć;-)))
Moim zdaniem formuła wymaga jeszcze kosmetycznego dopieszczenia. Np. Sprawa plecaków. Plecak powinien ważyć 10 kg. Aby uniknąć biegania w obciążonej uprzęży proponuję zapis, że w przypadkach spornych waga ładunku znajdującego się w plecaku musi wynosić nie mniej niż 75%. Umundurowanie i buty to osobna kwestia. Trudno mi się dziś wypowiedzieć. Ale w razie czego Prezes zna numer;-)))
Sprawa nagród. Proponuję nie dawać nagród. Natomiast za przebiegnięcie w limicie przyznawać certyfikaty /Np. Tytuł Honorowego Komandosa hihi/. A wszystkim pozostałym wręczać medale. Uważam, że taki limit powinien wynosić 4h30' maksymalnie 5h.
I tylko cały czas jedna rzecz mi nie daje spać: Dlaczego na trasie nie było podbiegu w piaskownicy? /Tego z Biegu o Nóż Komandosa/.

Jacek Karczmitowicz
Zgierz 27.11.2005r.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
necropoleis
23:02
Citos
22:34
STARTER_Pomiar_Czasu
22:21
lordedward
22:21
maratonek
21:44
kos 88
21:38
Wojciech
21:25
troLek
21:07
jaro kociewie
20:51
VaderSWDN
20:50
Tyberiusz
20:49
romelos
20:43
czeper
20:35
kirc
20:31
rys-tas
20:27
Pawel63
20:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |