| paworz Paweł Orzechowski Trzebnica
Ostatnio zalogowany 2018-06-18,13:51
|
| Przeczytano: 501/352170 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Honolulu Marathon 2012 | Autor: Paweł Orzechowski | Data : 2013-02-04 | Blisko 14 tysięcy kilometrów od Polski, cztery tysiące od wybrzeży Kalifornii, sześć tysięcy od Japonii, niemalże w centrum Oceanu Spokojnego leży jeden z najpiękniejszych i najbardziej izolowany na świecie archipelag - Hawaje.
Składa się z 136 wysp, wysepek i atoli. Zamieszkałych jest siedem wysp: Oahu, Hawaii, Maui, Kauai, Molokai, Lanai i Niihau. Przybywam tu w Dzień Św. Mikołaja – 6 grudnia 2012 roku. Ląduję na międzynarodowym lotnisku w Honolulu na wyspie O’ahu. Wszystkich turystów wychodzących z lotniska witają piękne Hawajki słowami Aloha i zakładają każdemu na szyję wieniec z kwiatów.
Mam kilka dni na poznanie tego niezwykłego zakątka na świecie, zanim 9 grudnia wystartuję w Honolulu Marathon 2012. Hawaje to przede wszystkim urzekająca przyroda – dzika i przyjazna jednocześnie. Majestatyczne doliny porośnięte lasami tropikalnymi, niezwykłe kwiaty ilima, lokelani, ptaki – amakihi, iwii, czy trudne do powtórzenia nazwy pięknych ryb – mahimahi czy opakapaka.
Do tego monumentalne wulkany otoczone niespokojnymi falami oceanu, lasy tropikalne poprzecinane nitkami wodospadów niknące w chmurach i mgle oraz niezwykła tęcza widoczna praktycznie każdego dnia będąca wizytówką pięćdziesiątego stanu USA.
9 grudnia 2012 roku o godzinie 4.00 stoję na starcie Honolulu Marathon 2012 wśród blisko 35 tysięcy sportowców. W większości to Japończycy, gdyż głównym sponsorem maratonu są Japońskie Linie Lotnicze. Kilka minut przed startem organizator wita wszystkich uczestników, następnie jak na każdym amerykańskim maratonie następuje odśpiewanie hymnu narodowego i zaraz potem punktualnie o 5.00 podobnie jak na każdym maratonie na świecie strzał startera.
Trasę stanowi jedna pętla. Pierwsze kilometry prowadzą do Downtown – centrum biznesowego, a dalej za nim już w historycznej części miasta przebiegamy obok jedynego pałacu królewskiego w USA – Pałacu Iolani. Naprzeciwko niego wznosi się pomnik króla Kamehamehy Wielkiego. To on pod swoim berłem zjednoczył Hawaje zdobywając po kolei poszczególne wyspy. Trasa biegu nie należy do wymagających. Niewielkie podbiegi, wąsko, co przy dużej ilości uczestników to raczej trucht niż bieg.
Temperatura początkowo w granicach 20*C, po wschodzie słońca w granicach 25*C, lekki orzeźwiający wiaterek. Ciekawostką maratonu w Honolulu jest brak limitu czasu ukończenia maratonu, stąd ogromna rzesza Japończyków w nim uczestnicząca wraz z swoimi… dziećmi. Tak to prawda. Widziałem na własne oczy podążające marszobiegiem do mety kilkuletnie dzieci. Zastanawiałem się nawet czy to nie jakieś Przedszkolne Kółko Biegów Długodystansowych…
Po dwóch godzinach biegu powoli rozjaśnia się. Dzieci zostawiłem z tyłu, co wyraźnie podniosło mnie na duchu. Po obu stronach zaczęły pojawiać się ekskluzywne hotele. To znak, że jesteśmy w dzielnicy o nazwie Waikiki, z najbardziej znaną i piękną plażą o tej samej nazwie. Druga część maratonu prowadzi wzdłuż krateru wygasłego wulkanu z charakterystycznym szczytem zwanym Diamentową Głową (Diamon Head)
Po obu stronach biegu liczni kibice i wolontariusze. Panuje atmosfera święta i zabawy. Na wysokości malowniczej Zatoki Haumana, gdzie można podziwiać cuda podmorskiego świata zawracamy i kierujemy się do mety usytuowanej w Kapiolani Park. Ostatnie metry pokonuję wśród szpaleru wiwatujących kibiców i pięknej hawajskiej muzyki Israela Kamakawiwo’ole. Medal, korale z muszelek i koszulka z napisem „FINISHER” wieńczy dzieło. Maraton kończy blisko 34 tysiące osób. Ostatnia osoba zameldowała się na mecie z czasem ok. 14 godzin...
Chwila wytchnienia na plaży, potem wycieczka do portu, a w zasadzie do bazy Amerykańskiej Marynarki Wojennej – Pearl Harbor. Na bazę 7 grudnia 1941 roku Japończycy dokonali nalotu, a właśnie po tym ataku USA przystąpiło do II Wojny Światowej. Kilkugodzinna obrona tej zatoki jest dla amerykanów tym, czym obrona Westerplatte dla Polaków.
Cieszę się, że dotarłem na Hawaje. Wszędzie panuje duch i atmosfera Aloha. To magiczne słowo przyjaźni i miłości wita, towarzyszy i żegna każdego przybysza i z takim uczuciem wracam z drugiej strony świata do domu. Czy w moim kraju poczuję choć ułamek Aloha? Już wkrótce się okaże...
p.s. Razem ze mną maraton ukończyli:
- Agata Mikołajczyk,
- Mirosław Cydzik,
- Roman Maciaszczyk,
- Mariusz Wira,
- Witold Radke,
- Wojciech Santarek,
- Marian Gołek
Wyjazd zorganizowała i czuwała nad wszystkimi Edyta Bartkowiak (Marathon Travel)
|
| | Autor: Arti, 2013-02-04, 13:38 napisał/-a: Pięknie ale za krótka ta realcja bo chciałoby się zatopić bardzie w ten malowniczy krajobraz by oderwać się od zimy ;) Gratki ! | | | Autor: Bronson, 2013-02-04, 13:44 napisał/-a: Paweł,
Tradycyjnie fantastyczna relacja !
Gratuluję ukończenia maratonów na Jamaice i Honolulu.
Pozdrawiam,
ps: to teraz tylko Antarktyda -:) | | | Autor: Szkodnik, 2013-02-06, 11:01 napisał/-a: A jakie są koszty takiej wyprawy można wiedzieć ? | | | Autor: paworz, 2013-02-06, 17:31 napisał/-a: Jamajka i Hawaje, bo byłem na obu, to koszt całego wyjazdu (ok. 3 tygodni) w granicach 10 tys. zł. Do tego własne wydatki, bilety wstępu, koszty posiłków itp. Wszystko zależy od znalezienia najtańszego połączenia lotniczego i taniego noclegu. | | | Autor: Szkodnik, 2013-02-07, 10:29 napisał/-a: Bardzo dziękuje za info.
Pozdrawiam Mariusz | |
| |
|
|