W hotelu szumnie nazwanym "Amsterdam" obiecałem Jansowi ,z którym spaliśmy w jednym pokoju ,że nie będę wychodził przed szereg i nie zabiorę głosu przed jego powrotem z Ameryki (przedłuża pobyt) ,na temat wrażeń po maratonie N.Y. Jednak z uwagi na sygnał dany z Nowego Jorku i zachętę w/w ,złamię tę obietnicę.Trochę mi niezręcznie pisać artykuł jako pierwszy.Całemu temu przedsięwzięciu do USA towarzyszyła niezbyt sprzyjająca atmosfera.Rzutował na pewno na taką opinię ,niewypał sprezentowany nam przez Federację Klubów Biegacza,ale nie wracajmy już do tej niechlubnej wpadki.
Jednak teraz z perspektywy czasu ,muszę podkreślić jak niesprawiedliwe były początkowo oceny ,wysiłków kolegów z "GETSET SPORT-u" ,którzy podjęli się organizacji wyjazdu.Jako uczestnik wyjazdu sam byłem straszony do końca,że to nie wypali,że to utopione pieniądze itp. Jednak zachowałem zimną krew ,nie bombardowałem organizatorów telefonami ,jak radzili mi koledzy ,dając Robertowi i Norbertowi czas na sprawy organizacyjne,a nie ciągłe wyjaśniania,że nic nam nie grozi. Czas na podsumowanie i ocenę pod kątem organizacji.
Z uwagi,że nie jestem nowicjuszem ,jeżeli chodzi o wyjazdy zagraniczne ,w mojej ocenie wyjazd zorganizowany perfekcyjnie.Tu muszę dodać,że dużym wsparciem organizatorów było to ,że w Komitecie Organizacyjnym Maratonu jako wolnotariusz ,zatrudniony jest Mariusz brat Norberta ,jako specjalista do spraw Europy wschodniej i jednocześnie jako tłumacz.To Mariusz właśnie ,przed Maratonem wrocławskim zaproponował mi wypełnienie zgłoszenia na N.Y. za co jestem mu teraz bardzo wdzięczny.Mariusz nie tylko przejął nas w Stanach na swoją "głowę",ale poświęcał swój czas, na wożenie nas metrem ,po różnych dzielnicach Nowego Jorku ,w celu pokazania nam jak najwięcej,i był do naszej dyspozycji nawet w nocy.
Nie mogę też nie wymienić Pani Marty ,która z kolei świetnie poruszała się, jeżeli chodzi o lotniska ,wszelkiego rodzaju odprawy ,czy sprawy hotelowe,tłumaczenia na angielski itp. Miłą niespodzianką było wręczenie wszystkim uczestnikom wyjazdu już na Okęciu koszulek i kurtek w kolorze narodowym z orłem i logo maratonu nowojorskiego.Zobaczymy ,czy co do oceny przeze mnie wyjazdu ,zgodzi się ze mną Jans i pozostali uczestnicy eskapady.Przelot do Ameryki z międzylądowaniem w Helsinkach bez niespodzianek ,z wyjątkiem numeru wyciętego nam przez sympatycznego Jasia Kulbaczyńskiego.W Helsinkach przed odlotem do USA,a po odprawie, służby celne odkryły ,że na pokład został wniesiony niebezpieczny przedmiot.Musieliśmy wszyscy opuścić samolot.Finowie ustawili dodatkowe bramki - wykrywacze i znależli u Janka nóż-"majcher".Po rewizji osobistej pozwolili mu kontynuować lot.Na pokładach samolotów ,stewardesy nie żałowały poczęstunków i napitków z koniakiem,szampankiem i innego rodzaju napojami.Hotel - niezły standard ,mankament to ciasny nasz
pokój.Łóżka piętrowe.Same biegi to wspaniała amerykańska oprawa.
W sobotę "Bieg Śniadaniowy" ,to bratanie się biegaczy całego świata przed gmachem ONZ-tu.Do przebiegnicia około 6 km po nim poczęstunek pod potężnymi namiotami.Mnie nie smakowało pieczywo ,więc dojadałem w przytulnej meksykańskiej resteuracyjce.Za pół kurczaka z sałatkami płaciłem 5 dolarów plus dwa za kawę capuccino i słuchałem miłosnej meksykańskiej muzyki.Zaprzyjaźniłem się z właścicielem,a szczególnie z malutkimi ,jak to meksykanki kelnereczkami.Przed biegiem głównym odbieranie numerów startowych przebiegało bardzo sprawnie .W razie czego był do dyspozycji nieoceniony Mariusz.
Wystawa sprzętu bardzo bogata,ale drogo.Kupiłem tylko figurkę współzałożyciela maratonu N.Y. Lebowa i zapłaciłem prawie 180 dolarów za ramkę pamiątkową ,na której za szybą ma być umieszczony drugi medal, statua wolności ,na metalowej płytce wygrawerowane miejsce,data i czas ,zdjęcie oraz drugi zbiorowy medal.W dniu biegu zbiórkę biegaczy wyznaczono na Manhattanie,skąd autokarami przewieziono nas na wyspę Staten Island.Po przyjeździe udałem się do swojej zielonej strefy.Wcześniej z kolegą z Torunia Tadeuszem K. zrobiliśmy obchód namiotów oferujących różnego rodzaju jogurty,bułeczki,napoje izotoniczne,kawę,batony itp.Potem zrobiłem rozeznanie terenu ,gdzie są samochody do zdania ciuchów.Miałem przyznany nr startowy 5210.
Wiedziałem,że z mojej strefy zielonej ,będzie startował wicepremier Kołodko nr 9604.Postanowiłem skorzystać z okazji.Odszukałem Pana Grzegorza przedstawiłem się i zapytałem ,czy wyrazi zgodę na wspólną fotografię.Życzliwie wyraził zgodę ,jednocześnie odsłanił do zdjęcia swój nr przykryty bluzą dresową.Zdjęcie zrobił nam Włoch.Porozmawialiśmy o pogodzie ,pan wicepremier zapytał mnie o lokalizację samochodów depozytowych,a już poczułem się jak w siódmym niebie ,gdy pan Grzegorz zapytał mnie jak się ubieram ,to znaczy koszulka z długim czy krótkim rękawem i co z nogami? Jestem prawdopodobnie jedyną osobą z Polaków który ma taką pamiątkę.Na mecie jeszcze Wojtek Pasek,który ukończył bieg 20 sekund za Wicepremierem ,poprosił oficjalnego fotoreportera o wspólną fotkę,ale nie wiadomo ,czy mu przyślą?
Start oczywiście w tłumie jak widać podczas transmisji.Ja miałem dziwnym trafem obok siebie ,samą Amerykę Południową.Z Europy jedynie kilku Francuzów,Finów ,Chorwatka Irlandka i Prtugalczyk przez pewne odcinki biegli ze mną.Zaczynałem z dolnego mostu,a wokół mnie sami Brazylijczycy,Paragwajczycy,Meksykanie,Dwójka z Jamajki i piękna Kolumbijka ,na którą czekałem na mecie ,bo po nr startowym odszukałem jej samochód i czekałem ,aby uwiecznić ją na wspólnej fotografi.Spróbuję zdjęcia z maratonu N.Y. przesłać do publikacji.Moj czas to 3:48:44. miejsce 6237.Jeśli się weźmie pod uwagę,że na początku nie można było się rozbujać, to jestem zadowolony.Czas Wicepremiera podały chyba wszystkie gazety ,podam tylko ,że byłem szybszy o 6 minut.Na trasie fantastyczny doping ,z wyjątkiem dzielnicy żydowskiej.
Wszyscy kibice różnych narodowości z chorągiewkami i w ubiorach narodowych z wyjątkiem Polaków.Nawet w dzielnicy Polskiej ,gdyby nie moje prowokujące napisy Polska na koszulce ,to nie wiedział bym ,że wśród kibiców stoją Polacy.Po Maratonie dalsze zwiedzanie Nowego Jorku,a w dniu odlotu wjazd windami na drapacz Empire.Ktoś powiedział: "zaliczysz raz Nowy Jork i będziesz tam chciał wrócić".Tylko skąd na to wziąść kasę.Z każdej wypłaty będę kupował 25 dolarów ,może styknie.A może coś sprzedam z domu ? Ciekawe co na to Jans ?
|