2010-03-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ósmy weekend (czytano: 1445 razy)
Sobota – mimo nieciekawej pogody stawiło się pięciu biegaczy, tym razem ruszyliśmy od razu na chrusty, na tzw. duże kółko (ok. 14km). Tempo nie było zbyt duże, niecałe 6min na km, jednak górzysty teren, oblodzone ścieżki, miejscami głębokie kałuże, kilka odcinków z głębokim, zapadającym się śniegiem, sprawił że wszyscy mieliśmy już dosyć. Plan był jednak inny, to miał być maratoński trening ok. 3 godz. biegu. Ruszyliśmy zatem dalej, oprócz mnie i Tadeusza, na pierwszy tak długi trening, zdecydował się Patryk, który dokładnie podczas sobotniego poranka skończył 18lat. Skoro nabrał praw do startu w maratonie, chciał się sprawdzić czy planowany start w Dębnie jest realny do zrealizowania. Wybraliśmy się tym razem już po asfalcie do Podkonic, wróciliśmy przez Księżą Wolę. Okazało się, że tylko ja musiałem po 25km zastosować Gollowaya. Patryk z Tadeuszem zaliczyli bieg ciągły 32km. Gratulacje.
Niedziela – duże opady śniegu umożliwiły bieganie z dużą amortyzacją. Jednak okazuje się, że takie warunki nie są zbyt zachęcające. Tym razem żaden nowy biegacz nie dołączył do naszych poranków. Justyna odpoczywała po sobotnich mistrzostwach makroregionu, na których wybrała biega przełajowy na 3km, gratulujemy i życzymy takiego samego wyniku na mistrzostwach Polski 27-go marca. Ja z Patrykiem szykowaliśmy się uroczystość rodzinną. Tym razem w niedzielnym bieganiu uczestniczyło jedynie 4 biegaczy.
Dochodzi do nas coraz więcej głosów, że wiele osób myśli o naszych porankach, czekając jedynie na upragnioną wiosnę. Liczymy zatem , że swoje plany przekują w czyn i niebawem koło wiewiórki zrobi się tłoczno.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |