2024-05-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sukces Ewy nad Zalewem w Skierniewicach (czytano: 1624 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://skierniewice.naszemiasto.pl/za-nami-bieg-zielonego-jabluszka-pierwsza-skierniewicka/ar/c2-9
Aż trudno uwierzyć, że dopiero po tylu latach mieszkania w Sochaczewie (35 km od Skierniewic) braliśmy udział z Ewą w zawodach przeprowadzonych nad Zalewem w Skierniewicach. A to jak się okazało takie fajne miejsce.
Szkoda, że wcześniej nie poznaliśmy bliżej tej lokalizacji, gdzie odbywały się od czasu do czasu kolejne zawody. Bo na pewno 19 maja 2024 roku to nie byłby nas debiut w tym wartym częstszych naszych wizyt miejscu.
Takich pięknych miejsc jest już bardzo dużo w Polsce ale mają jedną wadę są za daleko.
A tu raptem 40 minut jazdy samochodem i piękne atrakcyjne miejsce do udziału w zawodach. W niedzielę wystartowaliśmy w konkurencji Nordic Walking podczas Biegu Zielonego Jabłuszka. Biegacze mieli do pokonania dwie pętle wokół zbiornika wodnego my z kijami jedną pętlę.
Lista startowa NW była śmiesznie krótka. Tylko 9 nazwisk. Pięć kobiet i czterech mężczyzn. Dla porównania wczoraj przypomniałem sobie o pięknie zorganizowanej imprezie w Kłodawie w ramach Święta Soli) a tam już nie ma miejsc wszystkie sto miejsc na 3 tygodnie przed startem wysprzedane.
Ja w Skierniewicach uwagę skoncentrowałem na dwóch nazwiskach panów, które nie były mi obce. Czterdzieści lat młodszy Maciej ze Skierniewic i 15 lat młodszy Adam z Warszawy. Z znanych mi ich wyników z wcześniejszych zawodów wynikało, że młodszy jest poza moim zasięgiem o co najmniej 2 minuty (co najmniej jeden poziom) a starszy będzie miał jednak niewielką przewagę nad moimi umiejętnościami. I się nie pomyliłem.
Teoretycznie Ewa miała łatwiejsze zadanie. Cztery nazwiska rywalek nie były nam znane. Co dobrze wróżyło przed startem. I to się potwierdziło. Pomimo tego, że najgroźniejsze rywalki były od Ewy trzy dekady młodsze to doświadczenie oraz umiejętności żony oraz duża częstotliwość startów (sprawdzianów) zrobiły swoje.
Bez problemu uzyskała przewagę 2 minut nad drugą i trzecią na mecie. A ja pomimo bardzo dobrego czasu 34 min byłem zgodnie z planem trzeci na mecie. Cieszyłem się przede wszystkim z kolejnego potwierdzenia formy na tym poziomie wynikowym. Bo świadomość, że jest się w stanie na tym poziomie maszerować (i że nie jest to przypadek) z kijami daje poczucie swojej wartości. Wiadomo, że jak bardzo silni zawodnicy i to dużo młodsi staną na starcie to te 34 minut niewiele znaczy.
Ale takich kozaków nie ma zbyt wielu i z tym moim przyzwoitym poziomem jestem w stanie w generalce w wielu zawodach stawać jeszcze na podium. Co daje dużą satysfakcję i jest nagrodą za wykonaną pracę.
Teraz Zalew w Skierniewicach będziemy odwiedzać częściej nawet dla urozmaicenia treningów. Spodobało nam się. Szkoda, że w tych zawodach było tak mało uczestników. Wszystkich biegaczy i NW raptem 117 osób. Co to jest. Piękna pogoda, ładne miejsce, sprawnie zorganizowana impreza (takie lubimy). Ale w przypadku miejscowych dość silnych zawodników NW tym razem wybrali sobotnie zawody w Starych Babicach po Warszawą. I tak bywa. Już za parę dni bied na 10 km z Ewą ulicą Piotrkowską w Łodzi. To będzie bardziej wycieczka niż rywalizacja bo tego samego dnia rano do pokonania w Żyrardowie mamy jeszcze 5 km. Dużo startów to z mojego doświadczenia daje spokój i większą pewność siebie. A po co człowiekowi nerwy w moim wieku. Fajnie wciąż jeszcze mimo 47 lat startów mieć coś do udowodnienia i pasjonować się rywalizacją o miejsce na podium. Nawet w tak kuriozalnej sytuacji, gdy startuje w konkurencji NW tylko 9 uczestników.
Na zdjęciu Ewa jako pierwsza kobieta osiąga linię mety w Biegu Zielonego Jabłuszka.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |