2011-09-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieganie zaraża (czytano: 1293 razy)
Zacząłem biegać 2 lata temu we wrześniu. Wcześniej, po dwóch tygodniach anginy stwierdziłem, że wytrzymałem bez fajek (wcześniej paczka dziennie). Ale waga 95 kg przy 178cm wzrostu nie zachęcała do rzucania palenia. Bałem się jedynki na wyświetlaczu wagi. Pomyślałem, że wypocę kilogramy i... zaczęło się. Nie zapomnę bólu, jaki mi towarzyszył niemal po każdym "treningu". Pamiętam, że było to około 4km wokół domu, po których "umierałem". Dodatkowo wszyscy pukali się w czoło, że niepotrzebnie się męczę, że nie dam rady, że odbiło mi na starość.
Dziś jestem po drugim maratonie - swoją drogą Wrocław nieźle dał popalić z nieba. Piszę bo przez ten mój upór, bieganie dla siebie spowodowałem, że wielu moich znajomych doszło do podobnego co ja wniosku - i też biegają. Masakra. Jutro w Oleśnicy pobiegnie kolega, który 3 miechy temu skończył palić a jutro chce sprawdzić się na 6km. Po południu inny kolega biegnie w Sieroszewicach na 10km. Jednak bieganie zaraża...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |