2015-03-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 8 Mazda Półmaraton Ślężański (czytano: 1080 razy)
Godzina piąta minut trzydzieści-tak zaczyna się dzień Półmaratonu w Sobótce.
Wyjechaliśmy dość wcześnie aby dotrzeć na ten półmaraton,gdyż spodziewaliśmy się kolejek w biurze zawodów aczkolwiek zostałem osobiście mocno zaskoczony, ponieważ weryfikacja zawodników szła bardzo sprawnie i już po 5min miałem pakiet z koszulką w ręku więc szybko wróciliśmy do samochodu.
Przed startem jeszcze spotykam kilku znajomych i wymieniamy kilka zdań i zaczynamy szybkie rozpoznanie aby ustawić się w odpowiednim miejscu na starcie. Do startu pozostawało jeszcze kilka minut więc jeszcze różne wyśmienitości przejmowały mikrofon aby powiedzieć kilka słów do biegaczy. W końcu nadeszła godzina startu. Odliczyliśmy wspólnie do zera i zostaliśmy wypuszczeni na trasę niczym stado wygłodniałych lwów.
Trasa początkowo sprzyjała zawodnikom-nie było mocno pod górkę ani ostrych zbiegów. Tak biegliśmy sobie z pacemakerem na czas 1.30h na mecie i jeszcze wymienialiśmy opinie na temat trasy-dostałem jeszcze kilka cennych jak się później okazało wskazówek. Mijały kolejne kilometry a do punktu kolimacyjnego został już niewielki dystans. Na 7km znajdował się pierwsze z trzech punktów z wodą i izotonikami,które oczywiście odwiedzałem. Zaraz za punktem odżywczym zaczynał się dwukilometrowy podbieg na najwyższe zniesienie więc aby nie tracić niepotrzebnie energii postanowiłem przestać rozmawiać z pacemakerem i się za nim schować i troszkę odpocząć przed zbiegiem, który również mierzył sobie dystans około 2km. Niepostrzeżenie wbiegliśmy na 9km gdzie była rozłożona brama biegu Opolskiego przy której stał znajomy biegacz, który jeszcze mnie słownie zmotywował. Rozpoczął się zbieg-wiedziałem, że to jest mój mocny punkt więc starałem się go wykorzystać w 100% więc kolejne 2km zleciały niczym z bicza strzelił i już byłem na 11km. Kolejne kilometry przemierzałem już sam nie rozmawiając z kimkolwiek na trasie-może to było podyktowanym wysokim tempem , które sobie zafundowałem. Nie zauważyłem nawet kiedy ten czas mi zleciał i już dobiegałem do 14km więc zgodnie z założeniem spożyłem zakupiony żel energetyczny i chwilę później już była woda. Wiedziałem, że mogę dziś powalczyć a do tego żel zadziałał bardzo szybko i już po chwili mogłem oglądać bardzo wysokie tempo biegu. Dobiegaliśmy do 16km gdzie doszedłem Afrykańczyka i go zacząłem wyprzedzać (później okazało się,że to była zgłoszona drużyna, gdzie kobiety odwaliły czarną robotę) i nagle z tyłu słyszę głos, który krzyczy cyt.:,,róbcie zdjęcie, pierwszy raz wyprzedzam murzyna``. W jednej chwili zrobiło mi się niedobrze. Jak można się wydzierać z takimi hasłami-to nie wypada jak na biegacza a nawet jak na współczesnego człowieka. Jako, że chciałem zapomnieć o tym przykrym incydencie z trasy postanowiłem ponownie narzucić mocniejsze tempo i urwać się osobie, która użyła tego niestosownego wyrzutu emocji. Biegłem dalej a raczej człapałem czekając na wodę, która była na ok. 18km. Gdy zobaczyłem wodę ucieszyłem się w sobie ogromnie i znowu przyspieszyłem żeby się troszkę napić i schłodzić. Chwilę po tym już byłem na 20km i wbiegałem na ostatni lekki podbieg i wiedziałem mniej więcej jaki czas już będę miał lecz nie składałem jeszcze broni i po raz kolejny narzucam dla swojego organizmu mordercze tempo i już po kilku chwilach melduję się szczęśliwy na mecie półmaratonu.
Odebrałem medal, skonsumowałem posiłek zapewniony przez organizatora i udaliśmy się w wesołych nastrojach na dekorację, która wyszła w tym wszystkim bardzo blado gdyż ciągła się w nieskończoność. Później krótkie lecz nie bez problemów losowanie nagród i chyba każdy zaczął w świetnym humorze wracać do swoich domów.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |