Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Kempes
Rafał Grabski

Ostatnio zalogowany
2024-09-22,20:12
Przeczytano: 562/190995 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/5

Twoja ocena:brak


Relacja z Usti Half Marathon
Autor: Rafał Grabski
Data : 2011-10-27

Decyzja co do wyjazdu do Usti (18 września 2011) była dość spontaniczna. Miesiąc przed biegiem Bartek Majorczyk napisał mi, że wygrał pakiet startowy na półmaraton do Czech. Zaraz wyraziłem chęć wyjazdu. Udało mi się też zdobyć darmowy pakiet startowy (jeden ze zwycięzców losowania odstąpił mi go). Potrzebowaliśmy tylko, z którą moglibyśmy pojechać.

Kierowcą miał zostać chłopak z Poznania, który też wygrał w losowaniu. Chęć wyjazdu zgłosił także kolega z klubu – Piotrek Humerski. Niestety pech chciał, że na tydzień przed wyjazdem wykruszył nam się kierowca. Byliśmy w kropce, bo jazda pociągiem wyniosłaby nas razem ok 1000 zł, a liczyliśmy, że na paliwo wydamy łącznie jakieś 200 zł. Na ratunek przyszedł mój ojciec, który obiecał z nami jechać jako kierowca.

Planowaliśmy przenocować w Usti przed biegiem. Wyjechaliśmy w sobotę rano. Większość trasy pokonaliśmy przez Polskę, zahaczyliśmy o Niemcy i stamtąd wjechaliśmy do Czech. Podróż była w miarę przyjemna. Na trasie nie mieliśmy żadnych problemów. Po ok. 6 godzinach jazdy dotarliśmy do Usti nad Labem. Miasto bardzo ciekawe, bo leży u podnóża Rudaw. Od południa i wschodu miasto otaczają Czeskie Średniogórze (pasmo górskie o wysokości do 836 m n.p.m.). Samo miasto leży nad rzeką Łabą.

Z dotarciem do centrum nie mieliśmy problemu. Problem pojawił się dopiero jak nas policjant zatrzymał i powiedział (przynajmniej tak zrozumieliśmy z tego co mówił po czesku), że do centrum nie ma wjazdu z powodu maratonu. Poinformował nas także, że należy nam się mandat w przedziale od 300 do 2000 koron. Trochę się przeraziliśmy kwotą 2000 koron, ale policjant był na tyle wyrozumiały i dostaliśmy najniższy możliwy mandat (po czesku pokuta – trochę się z tej nazwy uśmialiśmy), czyli 300 koron.

Po tym małym incydencie zaparkowaliśmy na jakimś parkingu przed blokiem i stamtąd mieliśmy kilkaset metrów do biura zawodów.

Z odbiorem pakietów nie było problemów. W pakiecie dostaliśmy świetne koszulki bawełniane adidasa do chodzenia na co dzień. Zdobyłem tam także cenną informację o tanim hotelu, gdzie mogliśmy przenocować. Nocleg znajdował się dosyć blisko startu, więc było to dla nas idealne miejsce. Za jedną noc zapłaciliśmy po ok. 90 zł na osobę. Po zakwaterowaniu udaliśmy się na wycieczkę po mieście.

Miasto liczy sobie ok. 100 tys. mieszkańców, ale w centrum w weekend było wyludnione i w większości widać było cudzoziemców. Na obiado–kolację zjedliśmy spaghetti w fajnej knajpce. Potem poszliśmy na most, po którym mieliśmy na następny dzień biec. Nie było sensu za bardzo się przemęczać przed biegiem, więc wcześnie wróciliśmy do pokojów i poszliśmy spać.

W dniu startu pobudka, wypad do Tesco na zakupy, śniadanko i oddanie pokojów, bo doba kończyła się o 10, a nie mieliśmy zamiaru płacić za kolejną. Właścicielka okazała się bardzo dobrą osobą, ponieważ pozwoliła nam się wykąpać u nich po biegu. Byliśmy jej za to niezmiernie wdzięczni, bo chyba nie było pryszniców po biegu, a przynajmniej nie wiedzieliśmy gdzie są. Pogoda była idealna do biegania. W nocy popadało i było dosyć chłodno. Było pochmurno, ale przed startem nie zaczęło padać. Ewentualnie lekko kropiło.

Przed startem nie czułem się najlepiej. Nogi bolały mnie od jazdy i chodzenia po mieście. Nie liczyłem za bardzo na życiówkę. Bolały mnie uda, a wiedziałem jak się kończy, gdy za mocno przeforsuję z bolącymi udami.

Start nastąpił o 12:00. Wystartowałem z pierwszej linii z lewej strony, bo elita ustawiła się po prawej stronie. Początek biegłem zachowawczo, na pełnym luzie. Pierwsze kilka kilometrów było z lekko z górki i nie musiałem się wysilać, by utrzymać tempo w granicach 4:00/km. Na 2-3km dołączył do mnie Czech, z którym pokonałem większość dystansu. Dobiliśmy do grupki ok. ośmioosobowej. Razem z Czechem wyszliśmy na przód grupki. Nie oglądałem się za siebie, ale wiedziałem, że skład grupy stopniowo kurczy się i w okolicach 8-9km zostaliśmy tylko we dwójkę.

10km pokonałem w 39:33, czyli biegłem na życiówkę. Biegło mi się bardzo dobrze. W ogóle nie czułem pokonanych kilometrów. Dopiero w okolicach 14 km zacząłem odczuwać trudy biegu. 15km pokonałem w 59:08 i miałem już minutę zapasu nad rekordem życiowym. Wystarczyło tylko utrzymać tempo. Na 16km był krótki, ale mocny podbieg. Tempa nie wytrzymał Czech, z którym biegłem.

17 i 18km był decydujący o wyniku, bo był to długi dosyć mocny podbieg. Na szczęście udało mi się utrzymać tempo w granicach 4:00/km i wiedziałem, że rekord pobiję. Goniłem jeszcze dwójkę zawodników przede mną, ale niestety zabrakło mi dosłownie paru sekund. Gdy dobiegałem do mety, widziałem na zegarze wynik 1:22:xx i próbowałem dobiec w tym czasie. Niestety zabrakło mi kilku sekund i dobiegłem do mety z czasem 1:23:06. Poprawiłem życiówkę o ponad półtorej minuty. Byłem 30 OPEN na ponad 800 zawodników.

Z wyjazdowej ekipy okazałem się jednak najsłabszy. Humer nabiegał 1:19 i był 5 miejsc przede mną. Natomiast Majorek uzyskał dla mnie magiczny wynik. Pobiegł w 1:13:26 i poprawił życiówkę o minutę. Pozwoliło mu to zająć 15 miejsce OPEN. Wygrał Limo Philemon Kimeli z Kenii z czasem poniżej 1:01 za co dostał 4000 tysiące Euro. Wśród kobiet zwyciężyła Kiprop Agnes z czasem poniżej 1:10.
Po biegu wykąpaliśmy się w hotelu, za resztę Koron kupiliśmy piwo i pojechaliśmy do domu.

Impreza świetnie zorganizowana. Trasa, mimo niezbyt ciekawego profilu, okazała się bardzo szybka. Była to pierwsza edycja biegu i organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Piękny medal, w pakiecie świetna koszulka do noszenia na co dzień i miłe wspomnienia – to przywiozłem z wyjazdu do Czech na półmaraton. Dodam, że cały wyjazd zamknął mi się w 200zł.



Komentarze czytelników - 6podyskutuj o tym 
 

Autor: JustineFCB, 2011-10-27, 14:25 napisał/-a:
relacja na głównej, nieźle! za rok wbijamy do Koszyc?;-)

 

Vsacanek

Autor: Vsacanek, 2011-10-27, 14:48 napisał/-a:
Piekna relacja, milo mi, ze sie u nas w Czechach podobalo. Serdecznie zapraszam na 1/2M w Olomuncu na Morawach, ktora bede sie odbywala w czerwcu! Olomuniec ma chyba najpiekniejszy starowku na calych Morawach.

 

golon

Autor: golon, 2011-10-27, 16:15 napisał/-a:
gratki wyników chłopaki !!
szkoda że nie wiedziałem że jedziecie też bym się wybrał chętnie :)
jak co to pamiętajcie na następny raz :D
chętnie gdzieś się wybiorę z wami na taki wyjazd na połówkę czy inny dystans mogą być Koszyce lub co byście o Słowacji powiedzieli np. Bratysława ?

 

fiołek

Autor: fiołek, 2011-10-27, 19:04 napisał/-a:
zapomnieliście dodać jaki klub reprezentujecie, pozdrowionka

 

benek

Autor: benek, 2011-10-28, 00:13 napisał/-a:
Gratulacje życiówek Panowie. Fajna relacja.

Ja w tym roku odwiedziłem Olomuc na półmaratonie. Organizowany przez tę samą ekipę i trzeba przyznać że tam również organizacja była wzorowa. Dodatkowo bardzo duzo kibiców na trasie.

W przyszłym roku trzeba będzie się wybrać znowu.

 

golon

Autor: golon, 2011-10-28, 11:15 napisał/-a:
W Czechach też jest organizowany Półmaraton w Pardubicach kolega tam biegał też mówił że fajna połówka :)

 



















 Ostatnio zalogowani
Serce
00:08
przemek300
23:36
Citos
23:23
Namor 13
23:18
necropoleis
23:02
STARTER_Pomiar_Czasu
22:21
lordedward
22:21
maratonek
21:44
kos 88
21:38
Wojciech
21:25
troLek
21:07
jaro kociewie
20:51
VaderSWDN
20:50
Tyberiusz
20:49
romelos
20:43
czeper
20:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |