2016-07-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Antoni Czechow nie był obecny w Wilkowie... (czytano: 2156 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=N-hg58QQmdc
Zastanawiałam się, czy o tym napisać przez cały długi tydzień.
Czy warto?
Bo to przecież nie moja sprawa. Mnie to nie dotyczy. Bo nie jest moją rolą wychowywanie dorosłych ludzi. Zresztą to i tak nie miałoby szans się udać. Więc czy warto?
No i nie wiem czy warto, ale jednak to robię.
Do rzeczy!
Wyobraźmy sobie taką sytuację:
Organizujemy swoje okrągłe urodziny, niech będzie pięćdziesiąte. Mają być wyjatkowe. Co prawda urodziny mamy co rok, ale to przecież pięćdziesiątka - magiczna granica. Ma być feta, pompa i w ogóle cud, miód i ultramaryna.
Przygotowujemy się. Próbujemy skalkulować koszty i tu pierwsze STOP! Przecież nie wiemy, ilu gości pojawi się na tej imprezie. Na szczęście mamy jeszcze sporo czasu, więc wysyłamy zaproszenia z prośbą o potwierdzenie obecności. Otrzymujemy przeszło dwadzieścia potwierdzeń. Super! Już wiemy, ilu będziemy mieć gości, ile przygotować jedzenia, alkoholu, napojów, ile miejsc do spania dla naszych gości, bo przyjadą z różnych stron Polski, a mieszkamy na uboczu i wiadomo, że nocleg zapewnić im musimy. Angażujemy mnóstwo energii, czasu, również pieniędzy, do pomocy wprzęgamy znajomych i rodzinę. Przecież to ma być wyjątkowa impreza! Chcemy, by taka była nie tylko dla nas, ale i dla naszych gości. Dla każdego z nich przygotowujemy upominek na pamiątkę. Mamy klasę. Staramy się.
Przychodzi dzień imprezy. Czekamy. Z zapowiedzianych/potwierdzonych przeszło dwudziestu osób na naszym podwórku malduje się osiem osób osób plus dzieci. Czekamy na resztę. Przypominamy sobie, że cztery osoby odwołały swój przyjazd. Musiały, nie mamy do nich pretensji. Ale przecież jeszcze przyjedzie sporo ludzi.
Alkohol chłodzi się w lodówce, mięso zamarynowane czeka na swoją kolej, ekspres z kawą paruje, surówka zaczyna więdnąć, chleb czerstwieć... Czas płynie.
Nie przyjeżdżają.
Mimo że zapowiedzieli.
Mimo że mogli odwołać swój przyjazd, nie zrobili tego.
Robimy dobrą minę do niekoniecznie najlepszej gry i udajemy, że nic się nie stało.
A potem przeżywamy jedną z najbardziej zajebiblijnych imprez w swoim życiu, która i w odbiorze waszych gości jest rewelacyjna. Było watro!
A pieniądze, wysiłek, nerwy?
Zapomni się o tym, a o rewelacyjnie spędzonym czasie będzie się pamiętać!
Byliście kiedyś w takiej sytuacji?
Mnie się zdarzyło i czułam się wtedy podle.
Kichał Michał pieniądze, które raz są, a raz ich nie ma. Tu chodzi o szacunek do drugiego człowieka i w ogóle o szacunek dla ludzi.
Dokładnie taka sytuacja miała miejsce tydzień temu w Wilkowie. Zulus i Klaudynka nie zająknęli się na ten temat słowem.
Byli dla nas cudownymi, gościnnymi gospodarzami. Czuliśmy się u niech rewelacyjnie. Wszyscy! Bawiliśmy się świetnie i pobiegaliśmy na bardzo pięknej, choć niełatwej trasie.
Jesteśmy wygrani pod każdym względem, dlatego, że tam byliśmy.
Ci co nie byli, mogą żałować.
A ci co nie byli, ale nie dali wcześniej znać, że jednak nie przyjadą, powinni się wstydzić.
Bo tak się po prostu nie robi. Bo to jest brak szacunku na poziomie elementarnym. Bo trzeba się cenić, a jeżeli, człowieku, cenisz sam siebie, to dotrzymujesz danego słowa. Bo jak traktujesz innych, tak wcześniej czy później inni potraktują ciebie.
W Mistrzostwach nie wziął udziału Antoni Czechow. Ale też nie zapowiadał swojej obecności.
Wszyscy inni, którzy potwierdzili obecność, a nie przyjechali, mogą tylko żałować. Zobaczyć wiśniowy sad, biegać wśród niego, to jest zwyczajna magia.
Wszystkim, z którymi było mi dane spędzić miniony weekend i wszystkim, których spotkałam tam po raz pierwszy i było mi dane ich poznać, bardzo dziękuję.
Było warto, było warto, było warto.
Czekam na kolejne Mistrzostwa za rok.
Na pewno będą magiczne:)
I będziemy mieli gitarę, która stroi;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Zulus (2016-07-24,07:51): Ładne.I Klaudynka się pewnie wzruszy,bo ona taka bardziej wrażliwa jest... jacdzi (2016-07-24,09:09): A dlaczego ten Czechow nie dojechal na nasze Mistrzostwa ??? ;-)
jacdzi (2016-07-24,09:10): Oj, warto bylo, to fakt!!!!!!!!!!!!!!!!! Truskawa (2016-07-24,12:48): Czechow to świnia a nie człowiek. Nie przyjechać na taką imprezę.. Powiem Ci Gaba, ze właśnie ze względu na tę dziwną absencję mam spore opory w organizowaniu czegokolwiek za rok. Oczywiście wiem, że Ci, którzy byli w tym roku i zapowiedzą się na rok przyszły - będę lub dadzą znać, że nie dotrą. Co do reszty już tej pewności nie mam a szkoda. Niedobrze nieufać ludziom, ale trudno zaufać kiedy w taki sposób traktujemy siebie nawzajem. W każdym razie, co by nie było, dla tych którzy chcą impreza w przyszłym roku będzie. :) janusz (2016-07-25,11:30): Gabrysiu fajny wpis :) a będziesz w Bartnym w sierpniu ? Piotr Fitek (2016-07-25,12:18): Tacy ludzie powinni być permanentnie pomijani przy następnych okazjach. Przynajmniej do czasu przeprosin i sensownego wytłumaczenia. Mój znajomy, czołowy konsultant, aktywny bardzo pro bono, także tak robi - gdy ktoś potwierdzi obecność ja jego warsztacie/wykładzie a nie przyjdzie bez uprzedzenia - nie ma szans na następne spotkanie. Brak klasy i elementarnego szacunku dla czyjejś pracy i uczuć (to szczególnie w przypadku tej imprezy). Paszoł won z takimi tchórzami/bezmyślnymi ;) żiżi (2016-07-30,22:46): Zabolało,choć nie moja to była impreza....właśnie ,dlatego powinniście zorganizować za rok taką sama a może jeszcze lepszą imprezę,dla tych,którzy byli,docenili czyjś trud,wkład,byli...dobrze mieć dobrych ludzi przy sobie.
|