2007-12-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ostatni łoś w tym roku (czytano: 1665 razy)
I kolejny rok minął, choć był to mój pierwszy łosiowy rok.
Zacząłem biegać na Łosiowych Błotach wczesną wiosną.
Zawsze fascynowały mnie fotografie i relacje z zimowego łosiowiska, kiedy biegnie się po nieprzetartych jeszcze, śnieżno-puszystych ścieżkach Kampinosu, kiedy śnieg przyjemnie skrzypi pod "kopytami", kiedy czołówka nie jest potrzebna bo śnieg odbija światło księżyca.
Niestety w tym roku takich obrazków się nie doczekałem.
Ale po raz kolejny doświadczam magię łosiowych wybiegań, bo zawsze czuję sie po nich jak nowo narodzony.
Niedzielna porcja porannego, niezmieszanego jeszcze, tlenu daje mi zawsze pozytywnego kopa nie tylko na nadchodzący dzień, ale na kilka następnych dni.
Dziś było przepięknie. Coś koło - 1st. C, bezwietrznie, słońce przedzierało się z jeszcze mocno zachmurzonego nieba.
W lesie pusto, żywej duszy nie było.
Na pierwszej pętli była nas trójka, na drugiej piątka.
Wspaniały to był rok.
Łosiowe to ostoja dla mojego, rozbieganego czasem zwariowanego wewnętrznego ja. To miejsce gdzie potrafię oddać naturze to co czasem wybija mnie z normalnego rytmu, a pozwala przyjąć dawkę pozytywnej energii.
Będę tam wracał w przyszłym roku.
A Łosie to jedna wspaniała rodzina.
Fajnie jest mieć duża rodzinę.
Życzę sobie rodzinnego 2008 roku.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |