|
| 2017-03-04, 14:37 Jak dobrze przygotować się do maratonu
LINK: http://biegaczamator.blog.pl |
Do pierwszego w tym roku poważnego startu, czyli Orlen Warsaw Maraton pozostało 49 dni, czyli niby dużo, ale tak nie do końca. Biorąc pod uwagę fakt, że od początku roku praktycznie zmagam się z różnymi nieprzewidzianymi zdarzeniami zdrowotnymi, które na kształt sepów mnie opadły, wyrywając swoimi wykrzywionymi pazurami i jeszcze potężniejszymi dziobami moją wcześniej przygotowaną i nagromadzoną moc tuptającą, to może się okazać, że wcale nie tak halo. Plan tegoroczny był prosty. Od pierwszego stycznia zaczynam ostre treningi, by na OWM na luzie 4 godziny zrobić. No i się z lekka przejechałem na tych ostrych treningach. Zamiast parę dni w styczniu wprowadzić się w rytm biegowy, to nie, ja musiałem od początku rzucić się na podbiegi z maksymalnym tempem tuptania. No i parę dni, a dwugłowy łupnął, huknął, i zamiast trenowania ponad dwa miesiące zdychania. A potem już pobiegło ciągiem. Jak przestałem biegać, to od razu różne zarazki, które w czasie tuptania z daleka się trzymały całą bandą mnie opadły. No i kaszel, katar, temperatura wszystko co może wykorzystuje osłabienie i coraz szczersze szczeliny w pancerzu biegowym dookoła mojego organizmu zbudowanego. Dzisiaj nawet na parkrun nie pojechałem, bo musiałem gardło leczyć. Szlag trafia i krew zalewa. No, ale do pani trudniącej się nierządem nędzy się nie poddam.
Wiem jedno. Teraz, żeby nie ryzykować kolejnego głupiego urazu, obecny cykl treningowy i start w OWM traktuję bardziej zachowawczo, czy może raczej ostrożnie. Oznacza to, że jak wspomniałem decyduję się na Gallowaya. Wiem, że wielu prawdziwych twardzieli biegających w tym momencie powie: jakaś popierdółka, a nie bieganie. Może i popierdółka, ale będę miał porównanie, ile dzięki koło tej popierdółce zyskam lub stracę czasowo w porównaniu ze startami z zeszłego roku. Na razie to, muszę się odpowiednio przygotować, a to oznacza wejście w określony tryb treningowy. Jutro sobie na luzie koło 13,5 km zrobię, a od poniedziałku do czwartku codziennie dyszka. Potem piątek przerwa, w sobota parkrun, a w niedzielę 18 km. W następnym tygodniu znowu w tygodniu dyszki, ale w sobotę parkrun z półmaratonem w wersji mistycznej, czyli wizyta w Ostrowie. A w kolejnym tygodniu jeszcze trzydziestkę sobie dołożę. Tak to w ogóle plan się przedstawia i potem go będę na szczegółowe dniówki przerabiał. Jestem bardzo ciekawy, jak mi OWM wybiegnie i jaki czas dzięki Gallowayowi uzyskam. Przyznam szczerzę, że nie nic nie planuję. Najważniejsze, to dobiec w zdrowiu i radości, a czas będzie najlepszy, jaki w danym dniu mogłem uzyskać.
Co do samego cyklu przygotowawczego do maratonu. Jedno jest pewne, jest to start, który wymaga od nas naprawdę poważnego podbiegnięcia. Tu nie możemy nic zaniechać, bo 42 kilometry nam tego nie darują. Jak ktoś nie jest pewny swoich możliwości i cyklu treningowego, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę: cykl treningowy do maratonu i za darmo wyskoczy nam cała masa planów treningowych, które, jeżeli z zgodnie z podanymi dziennymi rozpiskami będziemy systematycznie wprowadzali, to jest duże prawdopodobieństwo, że zakończą się sukcesem. |
|