Złotoryja - Stolica Polskiego Złota - na dwa dni stała się także "stolicą polskiego nordic walking". Na rozegrane w naszym mieście Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Nordic Walking przyjechały setki pasjonatów marszu z kijkami i ich rodziny. Zainteresowanie zawodami było tak ogromne, że na dzień przed rywalizacją na listach startowych zabrakło miejsc. Imprezie patronował m.in. Polski Komitet Olimpijski oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Były emocje sportowe, zacięta rywalizacja do samej mety, radość z ukończenia marszu, czerwone kartki i dyskwalifikacje, była zabawa, medale, dekoracje, nagrody i taniec. Oraz wszechobecny stukot setek kijów, nadający zawodom niepowtarzalną atmosferę. Zabrakło tylko jednego: dobrej pogody, do której mistrzostwa, debiutujące w Złotoryi, szczęścia nie miały. Przez kilka ostatnich dni przez zawodami organizatorzy z niepokojem wpatrywali się w niebo, na którym gromadziły się coraz ciemniejsze chmury i z którego leciało coraz więcej deszczu. Niezwykle malowniczą, obfitującą w podejścia i zejścia trasę zawodów pod Wilkołakiem pokryły kałuże i błoto.
Po ulewie z piątku na sobotę nad imprezą zawisł znak zapytania. Sędzia główny zawodów Roman Krzywiński, który zrobił rekonesans trasy w sobotni poranek, wspólnie z dyrektorem zawodów Pauliną Ruta-Kaczmarską podjął trudną decyzję o przeniesieniu rywalizacji. - Jest bardzo ślisko, to niebezpieczne dla zawodników. A ich bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze - tłumaczył.
Sztab ludzi pracujących przy mistrzostwach poradził sobie jednak z kłodami rzucanymi przez „jesienną” aurę i stanął na wysokości zadania, przenosząc w sobotę całą imprezę nad złotoryjski zalew, na rezerwową trasę, poprowadzoną po bardziej utwardzonym gruncie i płaskim terenie. Wysiłek się opłacił, bo wbrew początkowym obawom związanym z pogodą do Złotoryi zjechały tłumy amatorów marszu nordyckiego z całej Polski, nie bacząc na wiszące na niebie chmury. Część zawodników przybyła już w sobotę, biorąc udział w imprezach towarzyszących mistrzostwom, kolejni, kierując się prowizorycznymi drogowskazami przygotowanymi przez organizatorów, zjeżdżali w niedzielny poranek bezpośrednio nad zalew. Na godzinę przed startem do biura zawodów, mieszczącego się w pałacyku, trudno było się wcisnąć, 6 osób rejestrujących zawodników miało mnóstwo roboty, by rozładować długą kolejkę.
Zawodnicy rywalizowali na 2,5-kilometrowej pętli, poprowadzonej przez koronę zalewu wzdłuż Kaczawy do stadionu Górnika, gdzie robili okrążenie po bieżni i wracali wzdłuż trybun i rezerwowego boiska nad zalew. Na „królewskim”, dwa razy dłuższym dystansie pętlę skrócono do 2 km, eliminując bieżnię. Takich okrążeń nordic walkerzy musieli pokonać aż 5. Tym najlepszym zajmowało to średnio 13 minut.
Więcej osób wystartowało na krótszym, 5-kilometrowym dystansie - na trasę wyszły blisko dwie setki „kijkarzy”, w tym najmłodsi - dzieci i nastolatkowie w kategorii junior. Ze względu na dużą liczbę zawodników sędziowie wypuszczali ich w kilkuminutowych odstępach, poczynając od najmłodszej grupy wiekowej. Najszybciej do mety dotarli mężczyźni w kategorii 18-39 lat, których rywalizacja była niewątpliwie ozdobą mistrzostw. Od początku prym stawce nadawało dwóch zawodników, znających się z górskich tras biegowych: Tomasz Brzeski z podkarpackiego Rytra i Maciej Dawidziuk, złotoryjski strażak, utytułowany biegacz i chodziarz. Minimalnie wygrał ten pierwszy.
Dawidziuk miał nadzieję na rewanż na bardziej wymagającym dystansie - 10 km, w którym po ponad 2-godzinnym odpoczynku wystartowała cała czołówka zmagań na 5 km. Walczyć było o co, bo zwycięzcom „10” w każdej kategorii wiekowej jeden ze sponsorów ufundował wyjazd na mistrzostwa świata w nordic walking, które 11 września odbędą się w Austrii. Rywalizacja wśród panów wyglądała bardzo podobnie jak na poprzednim dystansie. Mimo aż pięciu pętli Brzeski i złotoryjski strażak szli cały czas razem. Losy tytułu mistrzowskiego rozstrzygnęły się dopiero na ostatnim wirażu i prostej, gdzie lekkoatleta z Rytra wypracował sobie kilkumetrową przewagę i nie oddał jej do końca. Finisz był bardzo emocjonujący i widowiskowy, bo odbywał się w deszczu, a zawodnicy, niemal ryjąc nosami po ziemi, odpychali się kijkami z taką siłą, że strzelały za nimi kamienie.
Wśród kobiet 10-kilometrowy dystans najszybciej pokonała Elżbieta Wojciechowska, wygrywając rywalizację w najsilniej obsadzonej kategorii 18-39. Zwyciężyła bezdyskusyjnie, pokonując trasę płynnym krokiem nordic walking i prowadząc z dużą przewagą od samego startu. Wygrała, mimo że dzień wcześniej startowała w zawodach w Gnieźnie, gdzie również zwyciężyła, tyle że na dwa razy dłuższym dystansie.
Nad prawidłową techniką Nordic Walking podczas rywalizacji czuwali sędziowie, rozstawieni na trasie w taki sposób, by każdy jej fragment był pod obserwacją arbitrów (co 100-150 m). Reguły rywalizacji były bowiem takie, że nie wolno było podbiegać, co w ferworze walki stawało się wielką pokusą. Liczyła się też technika nordic walking. Ci, którym puszczały nerwy lub nogi za szybko niosły, otrzymywali upomnienia od sędziów w formie żółtych i czerwonych kartek, których w niedzielę nie brakowało. Kilku zawodników, uporczywie łamiących zasady rywalizacji, trzeba było nawet zdjąć z trasy i zdyskwalifikować. Sędziowie, z których wielu na co dzień zajmuje się instruktażem nordic walking, zwracali także wielu zawodnikom uwagę na prawidłowy styl chodu, gdyż byli i tacy, którym kijki w marszu „przeszkadzały”. - Najlepszą technikę nordic walking pokazują ci, którzy idą w środku stawki. Zawodnicy, którzy rywalizują o podium, zapominają często o stylu i dostają upomnienia - komentował na gorąco sędzia główny zawodów, do którego na bieżąco spływały z trasy komunikaty od arbitrów o kolejnych czerwonych kartkach. Na szczęście obyło się bez podkładania kijów pod nogi i spychania z trasy.
Większość startujących potraktowała jednak całą imprezę jak dobrą zabawę i chęć zamanifestowania swojego hobby. Wśród nich pojawili się ludzie, którzy na co dzień siedzą za biurkiem: wiceprezydent Koszalina czy naczelnik jednego z wydziałów w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Maszerowali z uśmiechem, nawet gdy na przedostatnim okrążeniu lunęło jak z cebra. Już podczas dekoracji, gdy znowu wyszło słońce, organizatorzy i sędziowie wyrazili podziw dla wszystkich zawodników, podkreślając, że mimo strug deszczu żaden z nich nie szedł z trasy.
Sportową niedzielę, która upłynęła pod znakiem rywalizacji na dystansach, poprzedziła rekreacyjno-konferencyjna sobota. Gdy w kuluarach zapadała decyzja o przeniesieniu miejsca rywalizacji, w Hali Sportowej „Tęcza” rozpoczynało się Ogólnopolskie Forum Nordic Walking. Na sali konferencyjnej pojawił się komplet słuchaczy (60 osób) oraz kilku prelegentów z Wrocławia, Torunia, Gdańska, Zielonej Góry czy Opola. Słowa ministra sportu i turystyki, Adama Giersza, do uczestników spotkania przekazała delegacja z ministerstwa sportu i turystyki. Najwięcej dyskusji wywołało zagadnienie, czy w ogóle warto rywalizować w marszu nordyckim. Wniosek był taki, że jednak tak, bo to dodaje tej dyscyplinie rekreacyjnej zastrzyk adrenaliny, ale trzeba zwracać szczególną uwagę na zachowanie prawidłowej techniki.
Po forum, w którym udział był bezpłatny, był czas na kurs nordic walking dla tych, którzy stawiają w tej dziedzinie pierwsze kroki, a po południu ruszyła impreza towarzysząca mistrzostwom - „Po złoto marsz!”, czyli rekreacyjna wycieczka po najciekawszych zabytkach Złotoryi. 50 osób z kijami weszło na wieżę widokową kościoła mariackiego oraz zwiedziło największa złotoryjską świątynię i odwiedziło Muzeum Złota. Na skwerze u stóp wieży odbyła się gimnastyka nordic walking, która pozwoliła rozgrzać mięśnie nieco zesztywniałe po… ulewie, która złapała uczestników marszu na trasie. Wycieczka zakończyła się nad zalewem, gdzie najwięksi zapaleńcy, po zapadnięciu zmroku, mimo chłodu zdecydowali się wejść do zalewu i wziąć udział w nauce płukania złota przy pochodniach, przeprowadzonej przez Polskie Bractwo Kopaczy Złota.
- Nie byłoby tej imprezy, gdyby nie cały sztab ludzi. Dziękujemy wolontariuszom, którzy przyjechali do nas z odległych miejscowości Polski i samorządom, które nas wsparły: Urzędowi Miejskiemu w Złotoryi, Urzędowi Gminy Złotoryi i Starostwu Powiatowemu - mówi Paulina Ruta-Kaczmarska, szefowa Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking, które zorganizowało mistrzostwa. - Nie spodziewaliśmy się tak ogromnej ilości chętnych uczestników. Za rok zaplanujemy zdecydowanie większą imprezę! Zapraszamy już teraz - dodaje z uśmiechem.
|