2011-11-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ja, moja psychika i kościański półmaraton . (czytano: 1537 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://miedzychodzianka.wordpress.com/
1:39:19
kilometraż na październik zamknął się w liczbie 194 kilometrów . wydawałoby się mało, ale na mój poziom sprawności fizycznej jednak nie potrzeba było więcej . na zakończenie sezonu postanowiłam pobić godzinę czterdzieści w ostatnim półmaratonie gp wlkp i mówiąc krótko – udało się! pytanie jak do tego doszło, skoro poprzednie połówki kończyłam po 1:47, a to już blisko biednej godziny pięćdziesiąt?
potrzebna mi była uporczywa motywacja . Emilek, który stał się moim odwiecznym źródłem inspiracji sprawił, że trening stał się dla mnie cennym surowcem w życiu codziennym ;-)
zawsze znalazła się ochota na bieganie, zawsze znalazł się czas na bieganie. po co? po 1:40 w kościanie i na sprawdzian dla swojego organizmu. wybiegane kilometry i praca nad sobą oraz postawionym celem pozytywnie wpłynęły na moją psychikę i kontrolę nad nią. pokonałam swoje słabości na trasie i wygrałam z kryzysem, który gdzieś przy końcówce mnie dopadł. jak się powinno walczyć z owymi słabościami? przecież się nie ma na to energii, skąd brać na to siły?! na pewno dwa łyki wody przy punktach odżywczych w tym mi nie pomogły . chodziło właśnie o kontrolę nad swoim umysłem, już wiem jak to cholerstwo działa .
nie ma myśli typu „nie dam rady”, bo nie po to się pracowało cały miesiąc na życiówkę, żeby po 15 km odpuścić sobie bieg. biegniesz i trzymasz się „balonika” . to jest ta twoja motywacja, która Cię „prowadzi” do zrealizowania celu. sama nie dałabym rady. wiem to! Emilek swoją obecnością na trasie uświadomił mi, że jestem w stanie dogonić godzinę czterdzieści i tej myśli się trzymałam. dostałam od niego solidnego kopniaka w tyłek i dzięki temu udało mi się przełamać pewną barierę psychiczną .
kryzys na 18km zagrał mi na nerwach. było blisko końca, a ja już miałam dość. ze wstydu bym się spaliła gdybym odpuściła ten bieg. 18 km za mną, a ja chcę zwalniać? nie ma mowy.. doping ze strony Emilka wywoływał u mnie kolejny pojedynek z psychiką. i to była ta chwila, kiedy kochane endorfinki zaczęły dominować ;-) na ostatnich dwóch kilometrach polecieliśmy tempem na 4:20
na mecie cieszyłam się wszystkim co mnie otacza ;)
tak tak wiem, że dla niektórych z Was 1:40 to tak jak dla mnie 2:00. jednak nie od razu kraków zbudowano ;) żeby powalczyć o lepszy wynik, trzeba dobrze poznać swoje ciało poprzez przełamywanie swych słabości . wówczas można skoncentrować się na doskonaleniu ;) dbam o to ;)
Emilek - dziękuję za bieg :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jagódka (2011-11-08,20:14): Pięknie pobiegłaś:))) I myślę, że w nowym sezonie nowe życiówki Ci się posypią:))) Kala (2011-11-08,20:28): oj chciałabym ;-) mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :) Kala (2011-11-08,21:43): ale Ty we mnie wierzysz, bardziej niż ja sama hehe ;)
może nie całość sezonu była spoko, raczej jej końcówka :) michu77 (2011-11-08,22:39): ...normalnie jestem w szoku... dopiero co odkryłem bloga koleżanki. I kiedy ja to wszystko przeczytam?
|