2013-08-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kuternogi - Pomożecie? (czytano: 1020 razy)
Pisać, nie pisać.
Jesteśmy z żoną w dwudziestym miesiącu nałogu. Powoli, powoli walczymy z nim ale chyba jest coraz gorzej. Jest ciężko. Zaczęło się niewinnie. Wciągnął nas do tego kolega. Najpierw niewinnie. Pierwsze zachwiane kroki, czasami brak koordynacji, potknięcia i nawet upadki. Dziwnie jakoś się było poruszać. Czasami jak ktoś spotkał był aż lekki wstyd. Ale zabawa całkiem całkiem. Gęby radosne i wesołe.
Z biegiem czasu były już regularne imprezy z coraz większymi dawkami. Były momenty że prawie traciło się świadomość i grunt pod nogami. Ale co tam, na drugi dzień znów poprawka z nawiązką.
Balangi najczęściej robiliśmy początkowo w lesie. Nawet kilka osób się dołączyło. Potem nie było już odwrotu. Zabrnęliśmy już tak daleko że przestało nas interesować co inni o tym gadają. Podpierając się czasami mocno na czterech łaziliśmy jak w amoku. Był czas że zimą przy mrozie i śniegu wieczorem byliśmy nawet w stanie obalić co nieco a nawet więcej. Ludzie się aż oglądali.
Potem z biegiem czasu poznaliśmy innych dość mocno uzależnionych. To już była jazda na wyższym szczeblu świadomości. Niektórzy chyba już nie do wyleczenia. Po jednym silnie mocnym występku dostaliśmy się na strony lokalnej prasy. Zaczęli nas wytykać palcami. Chcieliśmy po tym ludziom pokazać że z nałogiem można walczyć.
Niestety zaczął dopadać nas następny. Od pewnego czasu truchtamy i staramy się biegać. Ten też nas jakoś powoli zniewala. Czy będzie też zgubny jak Nordic Walking to się okaże. Jak z tego wyjść, jest jeszcze jakaś szansa ?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |