2013-12-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| part 2 (czytano: 1389 razy)
Niedziela...7.30 budzik dzwoni jak oszalały...albo to ja jestem wrażliwy na hałas...oj czuje, że "koksy" zadziałały:-)
¦niadanko, kawa i jazda do Tych. Standardowo szukali¶my miejsca startu, biegn±c dookoła jeziora. Pech chciał, że jakby¶my pobiegli w drug± stronę to nie byłoby problemu...ale przynajmniej rozgrzewkę tym razem mieli¶my solidn± bo 6km na pewno:-D
Zapisujemy się. Do startu sporo czasu ale nie chcę się nam już truchtać. O dziwo głowa nie boli.
W planie miałem jedno...zacz±ć jak człowiek!!!
START
Ruszamy (jest!!!) spokojnie. Jeden z biegaczy poleciał do przodu ale Darek o znał i mówił, że biega ok 30.30-31 na dyszkę także nie brałem go w ogóle pod uwagę. Już po 500m jestem już na 2 pozycji. Odwracam się a Bzium biegnie spokojnie w 2 grupie. Dziwne?? Trasa po raz kolejny super wymierzona, co bardzo mnie ucieszyło. Parę lekkich podbiegów było i trochę ¶lisko bo na drodze leżała cienka warstwa ¶niegu, ale ogólnie dało się biegać szybko.
1,2,3,4,5km wszystko tak samo, jak w zegarku po 3.32-35/km
Widzę, że Darek przyspieszył i na nawrotce daje mi znać, że mnie dojdzie i pobiegniemy razem:-) druga grupa ok 150m za mn±. 6km 3.36. I nagle bum! No nie silnik się zepsuł? Kryzys. Zaczynam rzęzić strasznie. Darek mnie dochodzi i stara się mnie podci±gn±ć. Kurde, nie mogę. Tym razem nogi chc± a oddech mam jakbym miał zawał dostać. 7,5km nawrotka. Umieram i widzę, że mam 10sek przewagi nad 3-4 biegaczy...mało...mało!!! Darek mnie mobilizuje a ja kuĽwa nie mogę. Jadę już na rencie babci od jakiego¶ dłuższego czasu. 8km w 3.49!! Wreszcie!!! Pu¶ciło:-D Przyspieszam. Oddech się uspokoił i jest dobrze. Znowu biegnie mi się luĽno. 9km 3.36. Ostatni kilometr w 3.37 ale spokojnie mógłbym pobiec dużo szybciej, ale skoro nikt nie naciskał to po co się katować? Na metę wbiegłem razem z Darkiem po 36.20. W wynikach jestem 3 ze start± chyba ok 0,2sek do Darka:-D
Ale szczerze jakby chciał to by mnie nosem wci±gn±ł.
Co ciekawe drugiego dnia biegło mi się lepiej niż w Lublińcu.
Po zawodach powrót do Bytomia i ładowanie akumulatorów sprawdzonymi metodami:p
Szkoda, że wszystko co dobre szybko się kończy:-C
Na zakończenie weekendu, całonocna podróż samochodem...
Autor zablokował możliwo¶ć komentowania swojego Bloga |