2008-07-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wielkopolska Szybka Setka Skoki 2008 (czytano: 1672 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://hkshades.fla.pl/organizowane-przez-nas/wielkopolska-szybka-setka/aktualnosci
Pomocna przy czytaniu relacji będzie mapa, jest tutaj:
http://hkshades.fla.pl/organizowane-przez-nas/wielkopolska-szybka-setka/aktualnosci
stamtąd też pochodzi zdjęcie.
Założenie: zdążyć na start i przebiec cały dystans.
Na Rynek w skokach dotarłem na parę minut przed startem, akurat rozdano mapy. Kolejnośc zaliczania PK Była narzucona, więc wiele „strategii” nie było.
PK1 - Start i całe towarzystwo ruszyło truchtem asfaltem do Rakojadów w kierunku PK1. Za Rakoladami odbicie NE i do lasu, tam gromadne podbijanie karty.
PK2 - O dziwo – peleton rozdziela się i w już okrojonym gronie truchtam S/SE/SSE do asfaltu, tam E do wyraźnego odbicia SW i dalej do PK2 za jeziorkiem. Straty 5min, bo za wcześnie za jeziorkiem skręciłem w prawo.
PK3 – Do asfaltu i dalej S/SE/SW/SSW do Rejowca, czerwony szlak i zaraz SW do niebieskiego w okolicach PK. Tam spotykam kilka osób i razem podbijamy kartę. Bez strat.
PK4 – Dalej niebieskim do pierwszego odbicia na E i do grobli między stawami, potem przy leśniczówkach Mączynek i Dzwonowo, asfalt i już PK. Straty 5min, pierwszy kryzys. Trochę za wcześnie, ale to skutek szybkiego startu.
PK5 – Długi przebieg przez Puszczę Zielonkę. Cały czas SWW aż do czarnego szlaku w okolicy PK, odbijam z czarnego i spotykam Grześka, który ma kłopoty z namierzeniem PK, po chwili mamy je obaj. Strata ok 15min bo namierzyliśmy w końcu po obejściu jez. Karpnik przeciwnie do wskazówek zegara.
PK6 – Rozstajemy się z Grześkiem i biegnę polami z Rakowni do Boduszewa i dalej żółtą drogą do leśniczówki Łopuchowo, tam do lasu NW i zaraz N/NW do PK. Miejscami mokra trawa po pas. Bez strat. Jestem trzeci.
PK7 – Do torów i torami do Murowanej Gośliny, jeden unik przed pociągiem :). Wyłączam czołówkę. W Przebędowie odbijam „dwukreskową” drogą na W i po zaliczeniu w tym kierunku asfaltu odbijam NWW. W okolice PK docieram od strony L. Starczanowo. Podbicie PK bez strat.
PK8 – Ruszam w kierunku asfaltu, ale zawracam po 500m i jednak wybieram wariant nadwarciański. Piekny, leśny przebieg na którym wyprzedza mnie Robert (naprawdę jest szybki, próbuję dotrzymać mu kroku, ale nie da rady), niestety (albo na szczęście) biegnie na bagna, zamiast odbić do lasu. Wołam, ale jest już daleko... Poza tym... wiecie... No i oczywiście może to on ma racje i lepszy wariant. Ósemka bez strat.
PK9 – Do Łukowa, do lasku (Bielawy) i w okolice PK. Mijam się z Michałem, który już podbił i biegnie do PK10. Pytam, czy jest pierwszy, a ja drugi (co z Robertem?), ale odpowiada tylko „nie wiem” i tyle go widziałem. Strata na PK9 to ok.15-20 min. Zmęczenie i chwila dekoncentracji.
PK10 – Nuuuda. Długi, asfaltowy przebieg, dużo maszeruję, i mam kryzysy, szukam jakiegoś sklepu, bo mi się bułeczki pokończyły. Zakupy robię w Białężynie, jem trzy bułeczki już w marszu i dogania mnie Robert. Mówi, że ma kryzys, ale nie chce tabletki ActivPlusza. Dojadam bułkę i zaczynam truchtać, Do PK docieram za stratą 10min, bo chwilę błądze wokół jeziora Tuczno. Na zakupy w sklepie dochodzi kolejne 10min.
PK11 – NE/SE/NE do Długiej Gośliny(jeziorko) i asfaltem do granicy lasu i odbijam na E wyraźną, nowa drogą szutrową, kolejny kryzys powoduje, ze trace orientację i wychodzę z lasu na zabagnioną łąkę Stary Łoskoń, szybko wracam do PK (gdzie spotykam znów Roberta), ale i tak mogę zaliczyć ca. 15Min niepotrzebnej straty.
PK12 – Otrząsnąłem się z kryzysu i do PK biegnę lasami, dużo nowych ścieżek, ale nie robię już błędów i we własciwym miejscu docieram na skraj lasu w odległości 1000m od PK. Chwilę waham się bo widać za polem Ambonę, ale to chyba nie ta więc zgodnie z planem wracam do lasu i biegnę ścieżkami, zapamiętując odbicia na N/NW/NE, bo będę tędy wracał. Przed PK12 mijam się z Michalem, który woła „Ico? Będziesz mnie stresował?” i biegnie raźno do mety. Podbijam szybko kartę i chcę go gonić, ale nogi jakoś nie niosą, trochę truchtam, ale brakuje sił na, prostą przecież, nawigację wokół Jeziora Włókna. Do mety docieram 8minut po Michale, na drugim miejscu.
To była bardzo płaska, szybka setka. Dobra dyspozycja sprawiła, ze nie zaszkodził błąd zbyt szybkiego startu. Nawigacja była bardzo prosta, tym bardziej bolą błedy, które zrobiłem i które kosztowały mnie dobrą godzinę błądzenia. Ciepła, jasna noc sprzyjała szybkim przebiegom. Trochę za dużo kofeiny.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |