2013-05-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rozważania po maratonie (czytano: 1224 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.ewa.wolny.pl/?p=236
Po pierwszym zachwycie przebiegnięcia maratonu w czasie 4:09:47, zaczęły mnie jednak nachodzić myśli, dlaczego nie udało się mimo wszystko "wykręcić" czasu 4:00:00 ?
Wg kalulatorów powinnam dać radę, bo moje rezultaty z tego roku na 10-siątkach były ok. 52 minut, a czas Półmaratonu Żywieckiego 1:57:24 (trasa pagórkowata).
No cóż kalkulatory są jakimś tylko zasymulowaniem szacowanego wyniku, no i napewno nie uwzględniają wieku. No i nie biegam od zawsze, tylko zaczęłam truchtanie niecałe 4 lata temu.
Pewnie na to złożyło się wiele kwestii:
- za mały kilometraż,
- za mało pracy nad prędkością,
- za mało ćwiczeń ogólnorozwojowych.
Chociaż starałam się w tym roku wzbogacić moje treningi - po 1 godzinie w tygodniu (trening interwałowy, spinning, sztangi).
Może też chodzi o sposób zasilania się na trasie maratonu. Zjadłam kilka kawałków bananów, 1 kostkę cukru oraz popijałam izotonikiem i wodą. Nie jadłam żadnych żeli.
Wiem, że nie jestem typem biegacza szybkościowego, raczej wytrzymałościowego, ale lubię gdy jednak uda mi się uzyskać poprawę wyników.
Więcej o moich przygotowaniach do maratonu na blogu
http://www.ewa.wolny.pl/?p=236
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kaja1210 (2013-05-11,19:51): Właśnie, mnie też dopada podobne pytanie. Dałam z siebie dużo na treningach, a wynik w Dębnie był dużo gorszy od założonego, Kraków poprawiłam ale też gorzej niż założenia treningowe. U mnie to chyba było przetrenowanie i zbyt szybko założony progres. W Krakowie mocno wiało, przynajmniej na mnie :) a to może pogorszyć wynik o ok. 7%. Być może to właśnie spowodowało, że biegłaś dłużej niż planowałaś? rotka (2013-05-11,20:49): Może faktycznie wiatr też odegrał rolę niechlubną. Zastanawiam się też nad początkowymi kilometrami, kiedy to chcąc utrzymać tempo, trochę szarpałam. W grupie na 4:00:00 było naprawdę ciasno i na wąskich fragmentach prędkość spadała drastycznie, a potem musiałam to nadrobić jacdzi (2013-05-12,23:00): 4:09 to lepij ode mnie, ja do Twoich " za alo" dodac powinienem: za malo dlugich wybiegan! rotka (2013-05-13,11:11): Wiesz Jacek jak to jest, ciągle by się się chciało więcej :)
I jest to oczywiście dobre, bo mobilizuje człowieka do aktywności. Ale zdaję sobie sprawę, że np. w następnym maratonie może mi pójść nawet gorzej niż w pierwszym (taki ich urok) i wtedy muszę pamiętać, że biegam dla przyjemności, a nie dla bicia kolejnych życiówek. Szczególnie, że mój organizm będzie potrzebował coraz więcej czasu na dojście do określonego wyniku, a potem regenerację.
|