Informację podaję za serwisem sportowym www.onet.pl
Główny bieg gdańskiego mityngu Balt 2001 - sztafeta 4x200 m - zakończył się zwycięstwem drużyny USA. Polacy z wynikiem 1.21,22 ustanowili rekord kraju.
Najlepszy czas w Polsce w historii chodu na 10 000 m - 38.44,74 osiągnął Robert Korzeniowski. Poprzedni rekord sztafety 4x200 m wynosił 1.23,6 i był ustanowiony 31 lat temu (1 października 1970 roku) w Mediolanie, gdzie Polacy wystąpili w składzie: Zenon Nowosz, Tadeusz Cuch, Jan Werner i Andrzej Badeński.
W Gdańsku biegli w zestawieniu: Ryszard Pilarczyk, Piotr Balcerzak, Zbigniew Tulin i Marcin Urbaś, natomiast Amerykanie w składzie: Marcus Brunson, Derrick Brew, Jerome Davis i Michael Johnson (1.20,98). Do rekordu świata brakło im 2.30.
Poprzedni rekord w chodzie także należał do Korzeniowskiego, który 11 czerwca 1999 roku pokonał ten dystans na stadionie w Helsinkach w 38.57,7.
Gdańskie zawody cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem publiczności. Dopisała pogoda i na kameralnym stadionie AZS AWF zjawił się nadkomplet widzów.
W biegu 4x200 m wystąpił Michael Johnson. Pomimo, że kończy on swoją karierę nadal jest w świetnej formie, co udowodnił zwyciężając z dużą przewagą, nawet pomimo nie najlepszej zmiany i zwolnienia na ostatnich metrach.
Marcin Urbaś, który wystąpił na ostatniej zmianie żałował, że Polakom nie udało się pobić rekordu Europy. "Pierwszy raz startowałem w tego rodzaju sztafecie. Popełniliśmy błędy przy zmianach i zabrakło nam 12 setnych sekundy do rekordu" - stwierdził Urbaś.
Polski sprinter powiedział, że to iż biegł w jednej zmianie obok Johnsona, nie zdeprymowało go, a wręcz przeciwnie bardziej zmobilizowało. Chciał pokazać się z jak najlepszej strony.
Urbaś dodał, że stać go w tym sezonie na wynik 20,29. Uważa, że jest dobrze przygotowany do występów w mistrzostwach świata i jest przekonany, że w Edmonton pobiegnie lepiej niż w Sydney.
Michael Johnson po wygranym biegu był oblegany przez tłumy fanów i z trudem przedostał się do szatni. Ocenił, że gdańskie zawody były niezwykle udane i cieszy się, że zgromadziły tak liczną publiczność. Johnson dodał, że mimo iż wciąż znajduje się w niezłej formie, jego decyzja o zakończeniu kariery jest nieodwołalna.
Powiedział też, że do ponownego odwiedzenia Polski zaprosił go prezydent Aleksander Kwaśniewski i z tej okazji skorzysta. Nie mniejsze owacje niż Johnson zebrał Robert Korzeniowski.
"Jestem po okresie ciężkich treningów w górach. Nie wiedziałem do końca czy uda mi się osiągnąć tak dobry czas. Dokonałem tego przy wydatnym udziale publiczności, której bardzo dziękuję" - powiedział Korzeniowski.
Sporym zainteresowaniem cieszyła się również konkurencja rzutu młotem kobiet. Nieoczekiwanie Kamila Skolimowska przegrała z Agnieszką Pogroszewską. Triumfatorka była niezwykle zadowolona, że udało jej się pokonać Skolimowską.
"Jestem szczęśliwa. Być może pomogło mi to, że jestem z Pomorza. Mimo to, że znam się z Kamilą bardzo dobrze, zwycięstwo nad mistrzynią olimpijską to naprawdę super sprawa. Kiedy wspólnie startujemy nawzajem dopingujemy się do lepszych wyników. Z Kamilą nie udało mi się wygrać od 1998 roku" - powiedziała Agnieszka Pogroszewska.
Skolimowska natomiast stwierdziła, że występ w Gdańsku potraktowała nieco treningowo jako etap przygotowań do mistrzostw świata. Uważa, że aby stanąć na podium w Edmonton trzeba będzie uzyskać wynik powyżej 70 metrów.
|